separateurCreated with Sketch.

Miał żyć tylko chwilę, dziś kończy 20 lat… Siła Huberta

whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Beata Dązbłaż - 20.08.21
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
– Dlaczego my, dlaczego ja, co takiego zrobiliśmy – to pytanie, znane tak wielu osobom, zadawała sobie również Dorota po urodzeniu Huberta.

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.

Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

Po porodzie leżała w sali ze zdrowymi dziećmi. Dodatkowo ją to bolało i przybijało. Nie pozwolono jej zobaczyć dziecka. Nie odbierała telefonów od znajomych, później sami przestali dzwonić, wykruszali się. Po latach przyznali, że nie wiedzieli, jak się zachować, co mówić.

Z czasem docierały do niej plotki tych, co wiedzą lepiej – że na pewno ćpała, piła w ciąży i dlatego Hubert urodził się chory. Jednak prawda jest taka, że medycyna nie zna przyczyny… Ciąża była zdrowa od samego początku do końca i nie było cienia powodów do niepokoju o zdrowie malucha.

– Byłam wściekła na Pana Boga, nie chodziłam do kościoła. Wcześniej byłam zaangażowana w życie parafii, marzyłam jako dziewczynka, by być ministrantem, prowadziłam „Pelerynki” – opowiada.

Hubert zaraz po urodzeniu został ochrzczony z wody, ale Dorota z mężem chcieli chrztu w kościele.

– Proboszcz w naszej ówczesnej parafii powiedział, że nie ochrzci Huberta, bo on „takich” dzieci nie ma, ma wszystkie „normalne” – mówi Dorota. – Dopiero przed kolejnym naszym wyjazdem do szpitala spotkałam przypadkiem proboszcza z mojej starej, rodzinnej parafii. Od razu powiedział, że ochrzci syna. Już na drugi dzień odbył się chrzest, w przeddzień wyjazdu do szpitala – wspomina.

Rodzina Magdów na diagnozę Huberta czekała… 16 lat. To wada 8. chromosomu. W Polsce tylko Hubert ma to schorzenie, a na świecie jest może 5 takich osób. Dokładnie nie wiadomo, gdyż mogą być nieprawidłowo zdiagnozowani.

Wada serca (tetralogia Fallota), wrodzony brak odporności, rozszczep wargi, podniebienia i wyrostka zębowego, wada lewej dłoni (dłoń ma trzy palce), stopy końsko-szpotawe, uszkodzenie nerwu wzrokowego, astygmatyzm, anemia sferocytowa, padaczka, upośledzenie w stopniu głębokim… To nie koniec listy schorzeń Huberta.

Za nim wielomiesięczne pobyty w szpitalu, wielokrotne przetaczanie krwi, 9 operacji – w tym dwie serca i dwie stóp. A także błędne diagnozy, niepewność i przekreślenie jego szans, nawet przez samych lekarzy. A także bolesnych słów wypowiadanych przez medyków, urzędników czy… księdza.

„Niech się pani cieszy, bo pani dziecko i tak żyje na kredyt”, „Jesteście młodzi, zróbcie sobie drugie, drugie już będzie dobre”, „Po co pani orzeczenie dłużej niż na rok, nie wiadomo, czy to dziecko przeżyje” – to tylko niektóre z nich. ZUS też wydaje tylko czasowe orzeczenia o niepełnosprawności, bo może Hubert będzie całkiem zdrowy…?

A Hubert? Doskonale wszystko rozumie, ma swoich ulubionych nauczycieli, i takich, których nie chce wpuścić do pokoju. Jego mama przyznaje, że ma detektor rozpoznawania dobrych ludzi, zawsze się wszystko potwierdza – jeśli Hubert jest niechętny do kontaktu z kimś, faktycznie okazuje się, że ma rację…

Ma na swoim koncie sukcesy, jak ten, kiedy zrobił samodzielnie kilka kroków. Teraz może przejść z pokoju do kuchni, trzymając się ściany – to jego Mount Everest. Właśnie wrócił z rodzinnych wakacji tradycyjnie spędzanych nad morzem, gdzie zna każdy kąt.

Jedną z trudniejszych rzeczy dla rodziców Huberta jest to, że nie będzie mówił. Słowa, które wypowiada to „mama”, „tata”, „nana” lub „nuna” – to była ukochana babcia.

– Nie lubię, gdy ktoś nazywa mnie bohaterką, nie lubię też, gdy ktoś twierdzi, że on nie dałby rady. Ja też nie wiedziałam, czy dam radę, ale to moje dziecko, a miłość matki jest miłością matki i nikt nie wie, jakby się zachował w takiej sytuacji.

Dorota mówi, że nie wstydzi się tego, że miała wzloty i upadki w wierze. Najpierw do myślenia dało jej zdanie, które ktoś jej przekazał: „Bóg wybierając matkę dla dziecka bardzo długo szuka, aż wybierze najlepszą”. Trochę łatwiej zrobiło się też, gdy Dorota bardziej „zapoznała się” ze św. Ritą.

– Gdy moja mama – już bardzo ciężko chora – leżała w hospicjum, spotkałam tam młodszą ode mnie dziewczynę, która modliła się do św. Rity. Pomyślałam: co mi szkodzi? „Ryzyk-fizyk”, a jeśli ktoś nad nami czuwa, to się uda. I się udało. Ale nie modliłam się za siebie, a za moją koleżankę, która była w ciąży i ma pierwsze dziecko z niepełnosprawnością. Modliłam się, żeby to drugie urodziło się zdrowe i tak się stało – opowiada mama Huberta.

Potem, gdy sama zaszła w drugą ciążę, też modliła się do św. Rity. I za Hanię, i za Huberta rodzina Magdów dziękowała Matce Bożej w Częstochowie.

– Więc chyba nas coś tam w górze trzyma – mówi Dorota Magda.

Teraz przed rodzicami Huberta kolejne wyzwanie – jak obłaskawić polski system ochrony zdrowia, by leczył ich 20-letniego syna w ciele 8-latka? Tylko do końca 2021 roku mają zgodę na leczenie w dotychczasowym szpitalu dziecięcym w Prokocimiu. To drugi dom Huberta – korzysta tam z opieki ok. 16 specjalistów. W szpitalu dla dorosłych nie ma dla niego np. odpowiednich wenflonów czy maski tlenowej.

Co będzie dalej? Na razie rodzina nie zna odpowiedzi na to pytanie. Hubert jest jedynym w Polsce chorym na tak rzadką chorobę…

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.