Gdy 3 sierpnia 1901 r. w Zuzeli, w rodzinie miejscowego organisty urodził się Stefan Wyszyński, Róża Czacka, hrabianka z Białej Cerkwi miała 25 lat i od trzech lat była zupełnie niewidoma. Tylko Bóg mógł być autorem scenariusza spotkania tych dwojga, bo po ludzku to nie miało prawa się wydarzyć. Jak wielka łączyła ich przyjaźń, dowodzą listy, które w 2006 r. ukazały się w formie książki.
Matka Elżbieta Czacka, ojciec – ks. Władysław Korniłowicz i syn, czyli ks. Stefan Wyszyński. Tych troje poznało się w różnych momentach historii polskiego Kościoła. Nie tylko podjęli współpracę, nie tylko odcisnęli w nim swoje święte ślady, ale dali się porwać duchowej przyjaźni zbudowanej na wierności Panu Jezusowi.
A połączyły ich Laski i Zakład dla Niewidomych, który matka Czacka wymodliła, wymyśliła i powołała do życia. Po to, aby pomagać ludziom podobnym do siebie, pozbawionym wzroku, którym w tamtym czasie nikt nie chciał udzielać pomocy, a których – w najlepszym wypadku, jeśli przeżyli – ślepota skazywała na uliczne żebractwo.
Ks. Korniłowicz poznał matkę Czacką w 1918 r. Dwa lata później zgodził się zostać kierownikiem duchowym i ojcem całego dzieła Lasek. W 1930 r. zamieszkał na stałe w Zakładzie. Niestety, po wybuchu wojny musiał opuścić Laski wraz z grupą ewakuowanych sióstr i dzieci. Ukrywał się w Żułowie na Lubelszczyźnie.
Mimo ciągłego zagrożenia prowadził rekolekcje w ziemiańskich dworach udzielających gościny i w samej Warszawie. W 1942 r. zaobserwował pierwsze objawy choroby, która okazała się być nowotworem. Wojna opóźniła zarówno badania jak i leczenie. Po dwóch operacjach głowy ks. Korniłowicz zmarł w Laskach 26 września 1946 r. Dziś jest czcigodnym sługą Bożym i czeka na beatyfikację.
Ks. Wyszyński był młodszy od Korniłowicza o 17 lat. Poznali się w 1920 r. w seminarium duchownym we Włocławku. W 1925 r., gdy Wyszyński rozpoczął studia na KUL, ks. Korniłowicz był wykładowcą teologii liturgii.
Matkę Czacką ks. Wyszyński poznał w 1926 r., ale na dłużej zjawił się w Laskach w czerwcu 1942 r., gdy na prośbę ojca Korniłowicza podjął się roli kapelana sióstr, niewidomych i duszpasterza mieszkańców i kapelana Armii Krajowej, zastępując nękanego przez Niemców ks. Jana Zieję.
Po dramatycznym okresie okupacji opuścił Zakład w marcu 1945 r., ale przyjaźń, pełna matczynej troski ze strony matki i oddania ze strony kapłana, trwała aż do śmierci założycielki Lasek 15 maja 1961 r.
„Pan Bóg dał mi sposobność zetknięcia się z matką, i z ojcem. Mógłbym się wiele od nich nauczyć. Powiem krótko: łaski, która wtedy była mi dana, nie umiałem właściwie wykorzystać. Bo ludzie szli swoimi drogami, na przełaj, a ja za bardzo nauczyłem się chodzić bitymi drogami i chodnikami zaprogramowanymi, dającymi się ująć w konkretne wykłady. Nie dało się to pogodzić” – mówił już jako prymas.
W ostatnich dniach przed śmiercią Czackiej to Wyszyński, wtedy już kardynał i prymas Polski, towarzyszył Matce i przygotowywał ją na spotkanie z jej Umiłowanym Ukrzyżowanym.
4 maja 1961 r., gdy jej stan bardzo się pogorszył, przyjechał do Lasek, aby odprawić mszę świętą. Wtedy też udzielił jej odpustu zupełnego na godzinę śmierci.
Osiem dni później, gdy rozpoczęła się agonia, przyjechał do niej znowu, a dwa dni później, 14 maja, gdy matka była już nieprzytomna, przyjechał do Lasek, będąc w podróży z Warszawy do Gniezna. Modlił się przy niej i błogosławił. 15 maja otrzymał wiadomość o jej śmierci. 19 maja wziął udział w pogrzebie.
„W tej chwili moim jest obowiązkiem stanąć przy tym obfitym źródle wody żywej i z pomocą nieudolnych słów pochwycić przynajmniej odrobinę ożywczych wspomnień z bogatego życia matki naszej, matki naszych serc, matki dzieła, zgromadzenia i rodziny laskowej niewidomych.
Matka zawsze umiała znaleźć dla siebie chwilę na osobiste obcowanie ze swym Bogiem ukrytym. To był człowiek, który nieustannie stał w obliczu swego najlepszego Boga. Człowiek, który wytrwale czerpał z niezgłębionego źródła Bożej miłości! Dlatego zdołała tylu ludzi wokół siebie obdzielić i pożywić tą miłością” – mówił w kazaniu.
Od 1945 r., gdy Wyszyński opuścił Laski, aż do dnia pogrzebu matki w 1961 r. tych dwoje – za chwilę błogosławionych Kościoła – łączyła szczera, piękna i głęboka przyjaźń. Pielęgnowali ją i wyrażali pisząc listy, wysyłając karki i dowody duchowej troski.
Zachowało się w sumie 65 listów i kartek. Pierwszy nosi datę 10 marca 1945 r. Wyszyński napisał go w tym samym miesiącu, w którym wyjechał z Lasek. Ostatni jest datowany na 31 grudnia 1952 r.
Z kardynalskich zapisków z lat 1948–1981 Pro Memoria wiemy też, że prymas odwiedzał Laski każdego roku. Nie było go tam tylko w latach uwięzienia. W czasie odwiedzin zawsze spotykał się z matką Czacką. Natomiast w czasie gdy był więziony, w listach do ojca i sióstr zawsze pytał o sytuację w Zakładzie. Prosił też ojca o przysłanie mu fotografii matki Czackiej i ojca Korniłowicza. W liście do domu, datowanym na 9 września 1950 r. dziękował za fotografie i dodał: „Dziś są mi te twarze wielką pomocą”.
Listy księdza Wyszyńskiego, a potem biskupa, prymasa i kardynała są przede wszystkim zapisem wielkiej ufności w modlitwę wstawienniczą matki Czackiej, sióstr franciszkanek i niewidomych w Laskach. Każdy niemal list jest powierzeniem się modlitwie mieszkańców Lasek z matką na czele. Każdy jest też dowodem na jego pamięć o sprawach Lasek.
Nie ma w listach narzekania, ani na choroby, niedomagania i trudności, z którymi oboje na co dzień się mierzyli. Dziś, gdy po latach czyta się te krótkie, serdeczne zapiski, uderza zawierzenie Opatrzności. I wiara w to, że podejmowany trud ma głęboki, choć czasem zupełnie niewidoczny sens.
Każde święta, imieniny albo awanse – jak w wypadku Wyszyńskiego – mają odbicie w korespondencji tych dwojga. Matka zawsze zawraca się do „Czcigodnego Księdza Profesora”, potem do „Czcigodnego Ekscelencji”, wreszcie do eminencji. W listach Wyszyńskiego franciszkanka zawsze jest „Wielce Czcigodną i Dobrą Matką”. Listy prymasa zawsze kończą się ucałowaniem rąk matki.
Nie brakuje troski o zwykłe sprawy. „Mówiono mi, że Jego Ekscelencja jest bardzo zmęczony – pisze matka Czacka. – Mam nadzieję, że Ekscelencja uważa Laski za swój dom i że przyjedzie odpocząć, gdy tylko będzie miał możność, serdecznie i gorąco o to proszę. My ze swej strony obiecujemy, że zupełnie nie będziemy naszymi sprawami męczyć jego Ekscelencji, tak by odpoczynek mógł być zupełny”.
Wyjątkową wartość w analizowanej korespondencji ma przesyłka, która w archiwach jest tekstem błogosławieństwa zapisanego na szerokim passe-partout, w które oprawiono dużą fotografię prymasa, o następującej treści:
„Drogiej Matce Róży Czackiej, Dobrej Matce Benedykcie i Radzie Generalnej, Przełożonym, Wszystkim Siostrom i Domom Zgromadzenia Sióstr Franciszkanek Sł. Krzyża oraz Pracownikom, Młodzieży i Dziełom Towarzystwa Opieki nad Ociemniałymi błogosławi w Miłości braterskiej i pasterskiej † Stefan Kardynał Wyszyński Arcybp Metropolita Gniezna i Warszawy Prymas Polski. Komańcza, dnia 1 VIII 1956 r., w uroczystość św. Piotra w Okowach”.
Korespondencja ks. Stefana Wyszyńskiego i Matki Elżbiety Czackiej jest przechowywana w Archiwum Matki Czackiej w Klasztorze Sióstr Franciszkanek Służebnic Krzyża w Warszawie, w teczce nr 45 zatytułowanej „Korespondencja Matki Czackiej z kapłanami związanymi z Dziełem”.