Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Lubię patrzeć na Maryję oczami św. Łukasza. Zdaje się on najwnikliwiej z ewangelistów opisywać Jej zachowanie i – co najcenniejsze – uczucia. Szczególną uwagę warto skierować na bardzo podobne, pojawiające się trzykrotnie na zaledwie kilku pierwszych stronach ewangelii, wypowiedzi o Niej. Ściśle mówiąc – o tym, co Maryja przechowywała w swym sercu.
Możemy dokładnie zobaczyć, jak zachowała się ta Niewiasta wybrana przez Pana, kiedy Archanioł Gabriel przyszedł do Niej z radosną nowiną.
Zmieszała się. A więc była co najmniej zdziwiona, wręcz zakłopotana. W jej reakcji widzę też dużo pokory. I to jest w Niej takie piękne, kiedy z niedowierzaniem pyta, że jak to, ona? Ona, ta zwyczajna dziewczyna, ma być matką Syna Bożego?
Ale oprócz tego niepewnego kroku w tył, który w swej skromności wykonuje, robi coś jeszcze – rozważa. Rozważa Słowo Boże przyniesione Jej przez anioła. Rozważa sytuację, w której stawia Ją Bóg. W momencie zagubienia ─ rozważa.
A jak ty reagujesz w chwili, gdy Bóg cię czymś zaskakuje? Czy mimo zmieszania potrafisz cofnąć się, nie po to, by uciec, lecz rozeznać Jego plan?
Narodził się Jezus. Do żłóbka przyszli pasterze, opowiadając dokładnie o niesamowitych znakach, jakie otrzymali. Czytamy, że na wieść o nich wszyscy się „zdumieli” (Łk 2,18). A co na to Matka Boża?
W przypisie doczytamy, że „sprawy” znaczą tyle, co „słowa”. Maryja zatem wzięła do serca każde z niezwykłych słów tych zwykłych ludzi. A były to słowa pełne dobrej nowiny, błogosławieństwa, Bożej obecności. Zachowała je, tak jakby chciała je zatrzymać na dłużej, nosić w sobie, kołysać.
A jakie słowa ty nosisz w swoim sercu? Czy tulisz takie, które niosą Bożą myśl? A może zbyt często przeładowujesz serce nadmiarem niepotrzebnych słów i błahych myśli?
Maryja i Józef przez trzy bolesne dni szukali nastoletniego Jezusa w Jerozolimie. Syn wydał się zdziwiony ich poszukiwaniami:
Mimo początkowego niezrozumienia tej sytuacji przez rodziców, dowiadujemy się, że po powrocie do domu:
Są takie wydarzenia, które „wiernie” trzymamy w sercu. Nie chcemy ich wypuścić, a czasem to one nie chcą wypuścić nas. Niektóre wzruszają do dziś, jak pierwsze przytulenie dziecka, niektóre zaś bolą, jak strata bliskiej osoby. Każde z nich nas kształtuje. Formuje nasze serca na sobie tylko właściwy kształt.
Serce Maryi było jak pamiętnik, w którym zapisywała wszelkie rozterki kobiety, żony i matki. Kreślone w nim skrupulatnie zdania dawały do siebie dostęp jedynemu czytelnikowi – Bogu. W cichości czekała na odpowiedzi. Aż pewnego dnia Bóg wykreślił wszystkie znaki zapytania.
A co ty chowasz wiernie w swym sercu? I komu pozwalasz to odczytać?