Od lat 50. nikt nie widział małego górskiego miasteczka Curon we włoskim regionie Trentino Alto Adige.
Kościół pod wodą
Całe miasto zostało zatopione przed 1950 r. w wyniku kontrowersyjnego projektu. Miała powstać zapora wodna, a skończyło się zalaniem 160 domów i… XIV-wiecznego kościoła. Mieszkańcy poprosili nawet o interwencję papieża Piusa XIII, ale władze upierały się przy realizacji projektu tamy.
Jedynym, co przypominało odwiedzającym o istnieniu miasteczka Curon, była kremowa dzwonnica wyłaniająca się z ciemnozielonych wód jeziora Resia. Obraz był jak ze snu. Inspirował pisarzy na całym świecie.
Powstał nawet serial na platformie Netflix zatytułowany właśnie „Curon”. Zimą niektórzy odwiedzający spacerowali nawet po lodzie, by dotrzeć do dzwonnicy (ileż to można zaryzykować, by zrobić selfie!).
Curon. Zalane miasteczko
Prace remontowe na zaporze w ostatnich dniach maja odsłoniły pozostałości zalanej alpejskiej wioski. W pobliżu pozostałości XIV-wiecznego kościoła ukazały się ślady dawnych domów, schody, ściany, połamane dachy.
Prace budowlane nad jeziorem rozpoczęły się kilka miesięcy temu. Gdy nadeszła wiosna i stopiła się ostatnia warstwa lodu, spod jeziora wyłoniło się istne miasto duchów.
Rzuć okiem na te zdjęcia z Twittera, które przedstawiają podwodne miasto Curon i kościół: