separateurCreated with Sketch.

Edyta Golec: Rodzina jest dla mnie świętością [nasz wywiad]

EDYTA GOLEC
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
„Mam świadomość, że dzieci zostały mi powierzone. Pan Bóg dał mi je na wychowanie, ale bez Jego pomocy mogłabym nie sprostać temu wyzwaniu. Dlatego codziennie w modlitwie ofiaruję je Panu Bogu prosząc o zdrowie, błogosławieństwo i opiekę” – mówi Edyta Golec.

Edyta Golec jest wokalistką zespołu Golec uOrkiestra. Od ponad 20 lat szczęśliwa żona Łukasza, mama trójki dzieci. Nam mówi, dlaczego nie wyobraża sobie życia bez męża, jak łączy obowiązki rodzinne i zawodowe oraz jak modlitwa za wstawiennictwem Jana Pawła II pomogła jej podczas porodu.

Anna Gębalska-Berekets: „Ty jesteś jak paczka cukierków w tym swoim przyciasnym sweterku”. To wtedy pani wpadła w oko przyszłemu mężowi?

Edyta Golec: Jest w tym trochę prawdy. W 3 klasie liceum nasza znajomość zaczęła przybierać na sile i faktycznie, uwielbiałam wtedy chodzić w swetrach, tylko że oversizowych, a nie przyciasnych. Moim ulubionym był taki żółty, robiony na drutach, podarowany mi przez ciocię. Mąż, kiedy wraca wspomnieniami do tamtych lat, mówi właśnie o tym swetrze. Jak to celnie zauważył – „ten sweter miał coś w sobie” i pewnie dlatego stał się inspiracją do napisania piosenki.

Modliła się Pani o dobrego męża?

Modliłam się, ale nie mogę powiedzieć, że szczególnie intensywnie. Po prostu zaufałam Bożej Opatrzności i mam najwspanialszego męża na świecie!

Po ponad 20 latach wyobrażacie sobie życie bez siebie?

Życie ciągle nas zaskakuje. To, co mogłoby nas rozdzielić to śmierć i nie ukrywam, że niejednokrotnie o tym myślałam. Wykonujemy zawód, który wymaga od nas przemieszczania się, a dodatkowo jest obarczony presją oraz stresem. Wypadki, zawały serca, uzależnienia – to przecież może się przytrafić każdemu, dlatego czasem towarzyszą mi również takie myśli. Te 20 lat w związku małżeńskim jest dla mnie pięknym i cennym czasem dzielenia życia z kimś dla mnie wyjątkowym. Dlatego trudno sobie wyobrazić, jak wyglądałoby moje życie bez męża.

EDYTA GOLEC

Jak łączy pani obowiązki mamy z pracą zawodową?

Na szczęście w prowadzeniu domu i opiece nad dziećmi pomagają mi moi cudowni rodzice oraz mąż. Przydaje się też dobra logistyka. W domu, gdzie trójka nastolatków emanuje swoimi góralskimi charakterami pogodzenie roli muzyka, wokalistki, kompozytorki, żony artysty, sekretarki, asystentki itp. to nie lada wyzwanie.

Gracie wspólnie z dziećmi w domu?

Tak. Zdarza się nam wspólnie "bawić muzyką". Najczęściej przy okazji świąt, wydarzeń rodzinnych, ale i podczas wspólnych ćwiczeń na kontrabasie z najmłodszym synem, Piotrem. Gramy też razem podczas jam session, czyli spontanicznych jazzowych improwizacji do podkładów muzycznych. To zabawne chwile, pełne śmiechu i emocji. Bo muzyka to nasza odskocznia. Jest takie nawet powiedzenie w naszym muzycznym żargonie: "akordeon w domu – harmonia w rodzinie".

EDYTA GOLEC

Dużo się u was dzieje! W codziennym chaosie pracy znajduje pani jeszcze czas dla Boga?

W czasie pandemii mam więcej spokoju i czasu na to, aby zanurzyć się w codziennej modlitwie. Bardzo mi tego brakowało przez ostatnie lata, bo życie w trasie wymaga ciągłego pośpiechu. Zazwyczaj rano brakuje czasu, a wieczorem nie ma już siły, aby skupić się na modlitwie. Nadrabiałam to wracając do domu, bo nie wyobrażałam i nadal nie wyobrażam sobie nie rozmawiać z Bogiem codziennie. Codzienna modlitwa daje mi siłę i spokój. Uwielbiam dziękować Bogu za każdy przeżyty dzień, nawet jeśli jest trudny.

Jako zespół macie na swoim koncie autorskie piosenki dla papieża Jana Pawła II. Kim był dla pani ojciec święty?

Był człowiekiem modlitwy i wielkiej wiary. Kiedy o nim myślę, to przypominam sobie moich dziadków i ich bezgraniczne zaufanie Bogu. Podobnie jak moi dziadkowie przeżył wojnę, osobistą tragedię związaną ze śmiercią mamy, rodzeństwa oraz taty. Doświadczał wątpliwości, rozterek, może i załamań, ale Jego pogoda ducha, troska o człowieka, miłość do Boga i ojczyzny, determinacja pozwoliły mu dojść do miejsca, w którym był. Pamiętam, że podczas drugiej ciąży bardzo bałam się porodu. W tym czasie ojciec święty zmarł i w krótkim czasie został błogosławionym. Modliłam się wtedy o Jego wstawiennictwo, aby poród odbył się bez powikłań. Urodziłam piękną córkę.

"Mnie przy wszystkich trzech momentach narodzin dzieci towarzyszyła niezwykła radość i wdzięczność Bogu za cud życia" – mówi pani w jednym z wywiadów.

Mam świadomość, że dzieci zostały mi powierzone. Pan Bóg dał mi je na wychowanie, ale bez Jego pomocy mogłabym nie sprostać temu wyznaniu. Dlatego codziennie w modlitwie ofiaruję je Panu Bogu prosząc o zdrowie, błogosławieństwo i opiekę.

Rodzina jest dla pani świętością?

To moja oaza, tożsamość, mój kawałek świata, mój dom i przestrzeń. Najszczęśliwsza jestem, kiedy bliskich mam obok siebie.

Jak wygląda taki zwykły dzień muzyków?

Zaczyna się bardzo wcześnie. Odwożę dzieci do szkoły. Później poświęcam trochę czasu na aktywność fizyczną. Około południa praca przenosi się do studia. Obecnie pracujemy nad muzyką do trzech tekstów opartych na psalmach Dawidowych, autorstwa Zbigniewa Książka i Michała Zabłockiego. W sierpniu bierzemy udział w oratorium „Psalmy pokoju i pojednania” podczas festiwalu organizowanego przez Fundację im. Rodziny Ulmów w Kolbuszowej i tam będziemy je wykonywać. Zazwyczaj wieczorem jest dobry czas na to, aby poćwiczyć na instrumencie i zrobić rozśpiewkę wokalną.

EDYTA GOLEC

Niedawno zespół wydał nową płytę "Symphoethnic". Gościnnie występują m.in. Kuba Badach, Piotr Cugowski, Andrzej Lampert.

„Symphoethnic” to oryginalny projekt, na którym zgodnie współbrzmią: energetyczny, zadziorny folk, i elegancka, szlachetna klasyka, tworząc nową muzyczną jakość. To nie tylko dwa tytułowe komponenty, bo pojawia się również tutaj rockowa zadziorność, liryka, klimat Podhala i Beskidu, jazzowa improwizacja i klubowe bity. Każdy dźwięk na tej płycie pięknymi obrazami obdarował Jacek Kościuszko, autor niesamowitych wizualizacji, które powstały specjalnie na potrzeby „Symphoethnic”.

Jakich brzmień możemy się spodziewać?

Tworząc projekt, chcieliśmy przenieść słuchacza w inne muzyczne rejony po to, by wzruszyć, ukazać szlachetność i bogactwo, jakim jest brzmienie orkiestry symfonicznej w połączeniu z najbardziej pierwotnymi dźwiękami dud, cymbałów, trombit, rogów, etnicznych piszczałek czy fujar, skrzypiec góralskich i białych głosów. Te wszystkie kolory i faktury zgodnie ze sobą współbrzmią zwłaszcza w nowych piosenkach, jak chociażby w mojej kompozycji „W nieznane”, czy „Wywioło mnie w góry”. To nasze najmłodsze i najbardziej wyczekiwane muzyczne dziecko.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.