Zastanawiałeś się kiedyś, co może utrudniać ci podejmowanie rozwojowych inicjatyw? Co sprawia, że tkwisz ciągle w tym samym punkcie swojego życia? Pozostajesz niezadowolony, a jednocześnie bierny wobec wszelkich możliwości i dostępnych rozwiązań? Być może zauważasz, że bliżej ci do narzekania niż próbowania i działania, a sukcesy innych zostawiają w tobie poczucie niesprawiedliwości i coraz większego rozgoryczenia?
Znaczącym przeciwnikiem rozwoju mogą być nieracjonalnie, odbiegające od rzeczywistości surowe wymagania wobec samego siebie, innych i całego świata. Może towarzyszyć im sposób myślenia oparty na zasadzie wszystko albo nic. Mamy wówczas skłonność do niszczenia czy dewaluacji swoich dokonań z tego względu, że nie spełniają one wygórowanych, sztywno określonych kryteriów zrealizowania danego celu w naszym życiu. Tak więc skoro nie udaje nam się osiągnąć tego, o czym marzymy, to postanawiamy pozbyć się wszelkich swoich pragnień i zaniechać jakichkolwiek rozwojowych działań. Zazwyczaj nie zdajemy sobie sprawy z destrukcyjności i nieracjonalności takiego rozwiązania. Nie możemy ucieszyć z tego, co jednak zostało przez nas osiągnięte, tkwiąc w tęsknocie za nieistniejącym ideałem.
Zrezygnowanie z drakońskich wymagań wcale nie jest takie proste, nawet wtedy, gdy czujemy, jak bardzo wypala to nasze życiowe siły. Dlaczego tak się dzieje? Z jakiego powodu wymagamy od siebie coraz więcej i więcej? Potrzebujemy zajrzeć wgłąb swojego serca, aby przyjrzeć się temu, co utrzymuje naszą wiarę w to, że w pewnym momencie możemy osiągnąć doskonałość w jednym czy wszystkich obszarach naszego życia. Zastanów się, co wspiera tą wszechmocną fantazję w twoim wnętrzu i co nie pozwala ci zobaczyć tego, że ideał, do którego dążysz, w rzeczywistości nie istnieje.
Być może to ucieczka przed bólem związanym ze świadomością ograniczoności i skończoności własnej egzystencji? Rezygnowanie z własnych iluzji z pewnością jest bardzo bolesnym procesem, ale z czasem będziesz mógł się przekonać, że urealnienie własnych oczekiwań pozwoli ci na odbudowanie życiowych sił oraz uzyskanie wewnętrznego spokoju zbudowanego na akceptacji własnej słabości. Być może pozwoli ci to na wyjście ze stanu beznadziejności i niemocy, będącego wynikiem nieustannego nadużywania swoich cielesnych i psychicznych możliwości. Nie musisz czekać do momentu, w którym twoje zasoby zostaną całkowicie wyeksploatowane – do chwili, gdy twoje ciało czy umysł zaczynają chorować, niejako błagając cię o uwolnienie z kieratu obowiązków, jaki zafundowałeś sobie w swoim życiu.
Innym rozwojowym wrogiem może być nieodparta chęć natychmiastowego zaspokojenia własnych pragnień. Z kolei umiejętność czekania na to, co upragnione, może być kluczowa w osiąganiu ważnych dla ciebie życiowych celów. Obecna w każdym z nas pokusa, aby otrzymać coś natychmiast, prowadzi najczęściej do chwytania się mało zadowalających nas substytutów własnych pragnień. Z drugiej strony, chcąc uniknąć czekania, paradoksalnie przerywamy podjęte pierwsze kroki w kierunku realizowania naszych planów. Pozbywamy się w ten sposób nieprzyjemnego stanu napięcia, które nieodłącznie towarzyszy każdemu oczekiwaniu, nie widząc aktywnego unicestwiania własnych pragnień. Możesz pomyśleć o źródle swojej niecierpliwości, a rozwojowym krokiem będzie próba zaakceptowania rzeczywistości, która bezwzględnie informuje cię o tym, że nigdy nie będzie możliwe natychmiastowe zaspokojenie wszystkich twoich potrzeb.
Czasami tylko nam się wydaje, że dążymy do osiągania własnych celów, tak naprawdę koncentrując się spełnianiu oczekiwań innych osób. Może być nam bardzo trudno rozróżnić jedne od drugich, jeżeli nie mamy wglądu we własne wnętrze, aby móc rozpoznać własne potrzeby i oddzielić je od uzewnętrznionych norm, wartości czy nakazów płynących ze strony otoczenia. Nierzadko mniej lub bardziej świadomie wolimy kierować się powinnościami niż własnymi pragnieniami, ponieważ nie musimy brać wówczas odpowiedzialności za własne wybory. Nie musimy też podejmować wysiłku na poznawanie tego, kim jesteśmy i kim pragniemy być. Jest to jednak droga na skróty, w ramach której nie możesz liczyć na osiągnięcie życiowej satysfakcji. To ślepy zaułek tkwienia w niemocy i braku nadziei.
Bardzo trudno jest dostrzec, że możemy sami pozbawiać się własnych sukcesów lub utrudniać sobie ich osiągnięcie. Na czym polega ten okrutny mechanizm tzw. podkładania nogi samemu sobie? Z jakiego powodu często karamy siebie za sukces? Może stać za tym nieświadomy, głęboko zakorzeniony w nas lęk związany z przekonaniem, że jak tylko zdobędziemy coś dobrego, to niebawem zostanie to utracone lub odebrane przez kogoś innego.
Chcąc uprzedzić bolesne emocje związane z taką sytuacją, która mogła w jakimś stopniu towarzyszyć nam w przeszłości, sami skazujemy się na porażkę. Ten paradoks uniemożliwia nam jakiekolwiek kroki w kierunku rozwoju. Potrzebujesz więc zaryzykować ewentualną utratę danych wartości oraz spróbować pomyśleć o tym, że inni ludzie niekoniecznie są bezwzględnymi prześladowcami, a mogą być dla ciebie źródłem wsparcia.