separateurCreated with Sketch.

Izabela Trojanowska: Przed podjęciem trudnych decyzji proszę Boga o pomoc [wywiad]

IZABELA TROJANOWSKA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
– Przebaczenie daje wewnętrzną wolność. Ciężar nienawiści zatruwa cały organizm, który nie tylko składa się z organów ciała, ale i duszy. Dlatego by się jej pozbyć, trzeba starać się przekuć zło w dobro i komuś pomóc. Dobre uczynki, które wywołują uśmiech na twarzy drugiej osoby, są ważne i nadają życiu sens – mówi w rozmowie z Aleteią Izabela Trojanowska, piosenkarka i aktorka.

W rozmowie z Aleteią Izabela Trojanowska wspomina moment, w którym kardynał Wojtyła wręczył jej kwiaty. Opowiada też, jak wiara pomaga jej w trudnych chwilach i wyznaje, czy czuje się spełnioną kobietą.

Anna Gębalska-Berekets: Podobno o mały włos nie została pani zakonnicą!

Izabela Trojanowska: Bardzo chciałam nią zostać. Z kościelnym chórem występowałam na ślubach, chrzcinach i innych imprezach religijnych. Zawsze, zanim wróciłam ze szkoły do domu, szłam do kościoła. Dobrze się tam czułam. Siostry zakonne wiedziały, że jedna z ich podopiecznych śpiewa. Przyjaźniłam się z nimi. Siostra Powerella, prowadząca chór katedralny, wysłała mnie na festiwal pieśni sakralnej.

Brała pani udział w Festiwalu Pieśni Sakralnej Sacrosong w Chorzowie (1971), zdobywając wówczas nagrodę im. Maksymiliana Kolbego. Kwiaty wręczał pani Karol Wojtyła. Dobrze pamięta pani tamten moment?

Śpiewając wtedy w kościele pw. Świętego Ducha, miałam wrażenie, że unoszę się w powietrzu. Na tym festiwalu śpiewałam pieśń pt. Zwiastowanie. To było dla mnie mistyczne przeżycie. Kardynał Wojtyła wręczał mi wtedy dwie nagrody – za interpretację oraz kwiaty dla najmłodszej uczestniczki festiwalu. W tamtych czasach ukrywano prawdę o tym, że kardynał Wyszyński był więziony za przekonania, milczano o tym, że opiekował się ludźmi, studentami. Owszem, niektórzy posiadali taką wiedzę, ale większość nie. Najwięcej wiedzieli ci, którzy działali wówczas w Służbie Bezpieczeństwa.  

Kardynał Wojtyła zwrócił się też do pani taty.

Pamiętam, że kard. Wojtyła podziękował mojemu tacie za piękne katolickie wychowanie, a kiedy uścisnął mi dłoń, poczułam się, jakbym otrzymała przepustkę do mojego przyszłego zawodu. Przed festiwalem przerażało mnie, że mam tak niewiele czasu na naukę pieśni. Wiele razy podczas prób wykonanie pieśni nie wychodziło mi tak, jak bym chciała. Na koncercie zaśpiewałam najlepiej, jak potrafiłam. Może to za sprawą Ducha Świętego?

Izabela Trojanowska. Lekcja od taty

Od tamtej pory tata pozwolił pani śpiewać?

Tak! Pochodzę z katolickiej rodziny. Muszę powiedzieć, że tata bardzo przeżył mój występ. Nie był skory do okazywania uczuć, natomiast wtedy stał i był szczęśliwy. Przed wyjazdem na festiwal powiedział mi, że chce mi towarzyszyć i jest to jedyny konkurs, który uznaje. Po zakończeniu festiwalu poszliśmy do parku w Chorzowie, żeby się wyciszyć. Długo milczeliśmy i było między nami piękne porozumienie, ojca z córką. W stawie pływały wodne pająki. Tata wiedział, że ich się boję. On zaś zdjął buty i włożył nogi do wody. Powiedział mi wówczas: „Nie bój się, żaden cię nie ugryzie, to one się boją człowieka”. Chciał mnie oswoić z lękami, które miałam.

Ta wygrana na festiwalu to był znak Opatrzności dla pani?

Czułam, że właśnie nadchodzi ten moment, by zadecydować o sobie i o swojej przyszłości. Ja już wcześniej śpiewałam. Występowałam na akademiach szkolnych, na których dzieci recytowały wiersze, przemówienia. Byłam w drugiej lub trzeciej klasie szkoły podstawowej.

Izabela Trojanowska: Moja córka chce żyć w prywatności

Gdy jest trudno, pomaga pani wiara?

Tylko i wyłącznie. Przyjaciel coś poradzi, ale odpowiedzi na różne dręczące pytania trzeba znaleźć w sobie. Przed podjęciem trudnych decyzji trzeba porozmawiać ze sobą i mieć wiarę, że Bóg rozjaśni nasz umysł.

Ma pani swoje ulubione modlitwy?

Modlę się swoimi słowami. Kiedy jeżdżę po Polsce z koncertami, chętnie odwiedzam kościoły. Z pieśni religijnych najbardziej lubię Barkę oraz Boże, coś Polskę.

Oprócz wiary w Boga dużym wsparciem dla pani jest córka Roxanna. Motywuje panią do działania?

Oj tak, i to bardzo. Roxanna jest konkretna, logiczna. Studiuje prawo na uniwersytecie w Berlinie.

Granice państw nie są dla was przeszkodą?

Generalnie nie, ale podczas pandemii nie możemy się spotkać. Podróże są niebezpieczne, dlatego często rozmawiamy ze sobą przez internet i telefon.

Córka przejawia talent muzyczny?

Tak. Skalę oraz barwę głosu ma taką samą jak ja. Przez telefon trudno nas rozróżnić. Ponadto chodzi na taniec. Był czas, kiedy grała na pianinie i gitarze. Teraz ma więcej obowiązków związanych ze studiami. Widząc jednak, że ja poprzez swój zawód nie mam prywatności, ona chce ją mieć i pozostać osobą prywatną.

Chciałybyście razem zaśpiewać?

Ona już była taką niespodzianką podczas występu w programie Mój pierwszy raz, który prowadził Jerzy Kryszak.

Warto umieć dawać innym

Pomaga pani dzieciom, wspiera m.in. te chorujące na padaczkę. 

Tak, dosyć często. W ten sposób w pewnym sensie dziękuję Bogu, że moja córka urodziła się zdrowa. Uważam, że jak się coś dostało, to warto też umieć czasem dawać innym, a ja dostałam dużo. Mam cudowną rodzinę, wspaniałych przyjaciół. Jest między nami niezwykła więź, a to wcale nie jest takie oczywiste. Wiem od znajomych, że z relacjami rodzinnymi bywa różnie. Mamy też cudny kontakt w relacji: babcia – mama – córka. Roxanna bardzo często dzwoni do babci, pyta o jej zdrowie, prosi o modlitwę, gdy np. zdaje ważny i trudny egzamin.

Brała pani udział w koncercie „Artyści przeciw nienawiści”. „Jako pierwsza namawiam swoich przyjaciół, którzy pałają zemstą, żeby przekuli to we współczucie i nawet pomagali. Osoba, która nienawidzi, jest osobą chorą, zatrutą”. Przebaczenie daje wolność?

Osoba, która nosi w sobie nienawiść, jest osobą nieszczęśliwą. Każda osoba wierząca powinna pracować nad sobą, by wybaczyć. To nie znaczy, żeby zapominać. Przebaczenie daje wewnętrzną wolność. Ciężar nienawiści zatruwa cały organizm, który nie tylko składa się z organów ciała, ale i duszy. Dlatego, by się jej pozbyć, trzeba starać się przekuć zło w dobro i komuś pomóc. Dobre uczynki, które wywołują uśmiech na twarzy drugiej osoby, są ważne i nadają życiu sens.  

Czuje się pani spełniona?

To, co zrobiłam w życiu, powoduje, że jestem spokojna. Mam poczucie, że nie zmarnowałam czasu, który dany mi jest na ziemi.

Nad czym pani obecnie pracuje?

Za kilka dni wchodzę do studia nagrań z nową piosenką. Na tym etapie jeszcze niewiele mogę powiedzieć, nie chcę zapeszyć. Cały czas gram tez w serialu Klan Monikę Ross z domu Lubicz.

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.