Ta modlitwa jest zaproszeniem Boga do codziennych sytuacji. Jean-Pierre Caussade pisał o „sakramencie chwili obecnej”. Poczuj, przyjmij, odpuść i oddaj to Bogu!
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Modlitwa kontemplacyjna często może kojarzyć się z pełnym błogości stanem i smakowaniem boskiego wymiaru życia. Jednak co zrobić z naszymi smutkami, trudnościami i zmaganiami tak dobrze znanymi z życia codziennego?
Modlitwa życzliwego przyjęcia
Cisza z jednej strony otwiera człowieka na Bożą obecność, a z drugiej – może odsłaniać trudne zranienia z przeszłości. Dodatkowo życie codzienne przynosi też konflikty w pracy, nieporozumienia w rodzinie czy z przyjaciółmi.
Czytaj także:
Czwartkowe czuwanie z Jezusem: specjalna godzina zjednoczenia
Dostrzegła to Mary Mrozowski, jedna ze współtwórczyń ruchu Contemplative Outreach. Zainspirowana osiemnastowiecznym dziełem Jean-Pierre’a Caussade (pt. „Powierzenie się Bożej Opatrzności”) zaproponowała „Welcoming Prayer”, czyli „modlitwę życzliwego przyjęcia”.
Ta prosta modlitwa jest zaproszeniem Boga do codziennych sytuacji, nierzadko pełnych napięć i niepokoju.
Oddaj to Bogu
Punktem wyjścia tej modlitwy jest zaproszenie Jezusa skierowane do uczniów, aby spojrzeli na ptaki i lilie polne (Mt 6,25-34). Jezus bowiem stawiał w centrum doświadczenie Bożego dziecięctwa, zaufania Ojcu i poddania się Jego woli.
Ostatnie słowa Jezusa były właśnie modlitwą oddania: „Ojcze w Twoje ręce oddaję ducha mojego”. Wcześniej w Getsemani mówił: „Ojcze, nie moja, ale Twoja wola niech się stanie”. Właśnie w tym oddaniu odnajdujemy istotę „welcoming prayer”.
Oddajemy bowiem w niej Bogu nasze emocje, uczucia, komentarze i myśli, które nas kontrolują. Kiedy odpuścimy („let go”) i pozwolimy im odejść, wówczas otwieramy się na działanie Ducha Świętego w nas.
Jak wzięcie „Bożego oddechu”
Tym, co często przeszkadza działaniu łaski są, jak pisał o. Thomas Keating, trzy centra motywacji w nas: poczucie bezpieczeństwa i przetrwania, potrzeba bycia kochanym i akceptowanym oraz sprawowanie pewnej władzy i kontroli nad swoim życiem.
„Welcoming prayer” daje odwagę i zachętę do tego, by doświadczyć Boga w swojej bezsilności i przyznać, że nie jestem wszechmocny i mnóstwo spraw jest poza moją kontrolą.
Nasze słowa i działania łatwo stają się odruchową reakcją na to, co się dzieje. „Welcoming prayer” jest zaproszeniem Boga do środka – pomiędzy zdarzenie a naszą reakcję. Przypomina wzięcie „Bożego oddechu”, abyśmy nie reagowali mechanicznie i nie ranili siebie i innych. Przyjrzyjmy się trzem krokom tej modlitwy.
Czytaj także:
Idź ukrytą drogą Nazaretu: tak wszelkie trudności Bóg przemieni w błogosławieństwo
Skup się i poczuj
Po pierwsze, skup się, poczuj („feel and sink into”) i zanurz się w to, czego w danym momencie doświadczasz w swoim ciele. Na początku zagłębiamy się i zatapiamy się w to, co czujemy. Nie oceniamy, nie uciekamy od tego, ani nie walczymy z tym, co jest nie po naszej myśli.
Nasze uczucia, myśli czy wewnętrzne komentarze mają swoje odzwierciedlenie w ciele. Dlatego szczególnie pomocne jest odkrywanie, w jaki sposób doświadcza ich nasze ciało. Doświadczamy w ciele naszego lęku, bólu, złości czy smutku.
Przywitaj z życzliwością
Po drugie, przywitaj z życzliwością („welcome”) to, czego doświadczasz w tym momencie w swoim ciele. Jean-Pierre Caussade pisał o „sakramencie chwili obecnej”. Gdy doświadczamy trudnych uczuć i emocji, otwieramy się na obecność Boga w tym konkretnym momencie naszego życia.
Powtarzamy wówczas „witaj smutku”, „witaj niepokoju”, itp. Warto zauważyć, że owo „witaj” dotyczy uczuć i emocji, a nie problemów czy chorób, z którymi się zmagamy. Nie mamy przecież „witać” chorób czy niesprawiedliwości, lecz odpowiednio na nie zareagować.
To, czego doświadczamy w danym momencie w naszym ciele jest „witane” jako okazja do tego, aby zgodzić się na Boże zamieszkanie, Bożą obecność w tej sytuacji naszego życia. Często działaniu Boga przeszkadzają opór i mury, które wznosimy w nas samych. W tym kroku „powitanie” zaprasza Boga w każdą, nawet najtrudniejszą sytuację czy najboleśniejsze doświadczenie.
Odpuść
Po trzecie, odpuść („let go”). W tym momencie „odpuszczamy” i rezygnujemy z tego, co nas wiąże, a więc z pragnienia poczucia bezpieczeństwa, pragnienia bycia kochanym i akceptowanym oraz pragnienia kontrolowania swojego życia.
Możemy to również wypowiedzieć: „odpuszczam, rezygnuję z mojej potrzeby zabezpieczenia, docenienia i kontroli; obejmuję i przyjmuję ten moment taki jaki jest”. A więc „odpuszczam moje pragnienie, by ta chwila była inna niż jest”.
„Welcoming Prayer” powstała jako uzupełnienie dla modlitwy w ciszy (inaczej zwaną „centering prayer”, czyli modlitwą głębi). Stanowi prosty sposób, aby oddać Bogu pozostałe godziny w ciągu dnia, zwłaszcza te trudniejsze, w których się z czymś zmagamy. Otwiera Bogu przestrzeń, aby uzdrawiał nasze ukryte zranienia.
Czytaj także:
Moment, w którym Chrystus cierpiał najbardziej. Chiara Lubich i Jezus Opuszczony