Wśród subiektywnie wybranych najdziwniejszych rzeźb znajdziecie nawet… Indianina z pióropuszem z serdelków! A to wszystko w kościołach!
Już dwa lata temu, gdy opisywałem na łamach Aletei postać astronauty, umieszczoną na ścianie katedry w Salamance, przyszedł mi do głowy pomysł na przygotowanie galerii, w której zebrałbym więcej tego rodzaju rzeźbiarskich i architektonicznych osobliwości, związanych w jakiś sposób ze sztuką sakralną. Od tamtego momentu co jakiś czas do mojej „aletejowej” zakładki w przeglądarce wpadały kolejne linki poświęcone tego rodzaju instalacjom. Nastał wreszcie czas, by zaprezentować swoiste TOP10:
1Astronauta na murze XVI-wiecznej katedry
Jego historię szerzej opisuję w tekście linkowanym we wprowadzeniu. W dużym jednak skrócie – postać astronauty na ścianie zabytkowej świątyni na blogach i portalach poświęconych zjawiskom paranormalnym i teoriom spiskowym w dalszym ciągu przywoływana bywa jako dowód na kontakty pomiędzy naszymi przodkami a istotami pozaziemskimi.
Tyle, że choć budowa wspomnianej katedry rozpoczęła się przeszło 500 lat temu, to astronauta liczy sobie wiosen… niespełna 30 i powstał jako żart prowadzącego renowację Miguela Romero. Co warte dodania, na murze tej samej katedry znaleźć można również m.in. smoka jedzącego lody kulkowe.
2Jeszcze jeden astronauta, ale… bardziej znany
„Zdobiące” wiele dawnych kościołów gargulce ostrzegać miały wiernych przed złem, jakie czyha na ich dusze poza świątyniami. Stąd też diabolicznych rzeźb nie umieszczano co do zasady w ich wnętrzach.
Z biegiem lat zmieniały się jednak wyobrażenia co do tego, jaką postać to zło może przybierać, czy też jakim czytelnym symbolem je odzwierciedlić. A jednym z najpowszechniej kojarzonych symboli „ciemnej strony mocy” stali się w popkulturze… upadli rycerze Jedi z sagi Gwiezdnych Wojen. Z założenia takiego wyszedł też Chris Rader, jeden z laureatów dziecięcego konkursu na projekt nowych gargulców na Katedrze Narodowej w Waszyngtonie. Dzięki jego propozycji jednym ze „współczesnych demonów”, jakie ujrzeć możemy na murach katedry jest… Darth Vader.
3Ósmy pasażer opactwa
Po mroczne, kosmiczne inspiracje sięgnął również David Lindsay, odpowiedzialny za odnowienie XIII-wiecznego opactwa w szkockim Paisley. Nadał on jednemu z nowych klasztornych gargulców postać innej filmowej gwiazdy – Obcego w wizerunku znanym z kultowego dzieła Ridleya Scotta. Co ciekawe, o uwspółcześnienie okalających świątynny mur rzeźb (oryginalne zdemontowano w latach 50. ub. w.) poprosili sami zleceniodawcy z Narodowego Kościoła Szkocji.
Niemniej, jak wspomina autor projektu, rysunek z „twarzą” ksenomorfa dorzucił on do kilkudziesięciu innych propozycji w ostatniej chwili i bez większej nadziei na akceptację. Ku jego zdziwieniu, projekt został wybrany jako jeden z dwunastu, które doczekały się realizacji.
4Inowrocławski wilkołak
Jakkolwiek oceniać poczucie humoru Romero i Lindsaya, zauważyć trzeba, że postaci krwiożerczych bestii z mitów i ludowych podań pojawiały się na kościelnych murach wszędzie tam, gdzie z Dobrą Nowiną docierało chrześcijaństwo (a czasem podążały wraz z nim). Stąd też na słynnych Drzwiach Gnieźnieńskich wyobrażenia syren czy centaurów. W podobnym co one czasie (w końcu XII w.) w wejściu do inowrocławskiego kościoła Najświętszej Maryi Panny (od niedawna będącego bazyliką) anonimowy twórca umieścił twarz wilkołaka (opisywaną również czasem jako twarz diabelska). Tego rodzaju płaskorzeźby, podobnie jak gargulce, najprawdopodobniej miały za zadanie przypominać wiernym o demonicznych zagrożeniach czyhających na zewnątrz świątyni, która jawiła się jako jedyna bezpieczna przystań.
5Lucyfer we własnej osobie
O ile zwietrzałe reliefy na romańskich murach pozwalają dziś na pole do interpretacji, czy do czynienia mamy z wilkołakiem, czy może jednak bezpośrednio z diabłem, o tyle głośna rzeźba „Gwiazda Zaranna” Paula Fryera złudzeń nie pozostawia. Umieszczona w opuszczonym kościele Świętej Trójcy w londyńskiej dzielnicy Marylebone przedstawia Lucyfera w momencie upadku, zniewolonego przy użyciu… przewodów energetycznych i telekomunikacyjnych.
Nie jest to zresztą pierwsza z prac Fryera, w której łączy on współczesne realia i problemy z motywami biblijnymi. Wcześniej szerokim echem odbiła się jego instalacja ukazująca… Chrystusa uśmierconego przy użyciu elektrycznego krzesła. Zupełnie jakby posłuchał Łony.
6Duchy
Jeżeli w opuszczonym angielskim kościele mógł „zamieszkać” sam Lucyfer, nic też dziwnego, że w innej zapomnianej świątyni, tym razem u naszych sąsiadów, „zalęgły się” istoty rodem z przedwojennych, niemych horrorów. Za sprawą czeskiego rzeźbiarza Jakuba Hadravy w XIV-wiecznym kościele św. Jerzego w Lukovej k. Pilzna podziwiać możemy 32 gipsowe figury zastygłych w niemej modlitwie postaci. Instalacja nawiązuje do przekazywanej wśród lokalnych mieszkańców legendy, jakoby świątynia była miejscem nawiedzonym, w którym możliwe jest spotkanie prawdziwych duchów. Katastrofa z 1968 r., gdy w trakcie pogrzebu w kościele zawalił się dach, zadając kres jego właściwemu przeznaczeniu, utrwaliła dodatkowo czarną legendę tego miejsca.
7Kościotrup
Jak już przy duchach jesteśmy, wypada napomknąć także o szkieletach. A konkretniej o posągu na w pół rozłożonego i oskalpowanego trupa, który w dodatku… trzyma w ręku własne serce. Jako że w tej postaci ciężko delikwenta rozpoznać, podpowiem Wam, że to dawny książę orański, Rene z Chalon, którego zwłoki spoczywają dziś w kościele św. Stefana we francuskim Bar-le-Duc. Pomnik nagrobny księcia stworzony został przez Ligiera Richiera, ucznia Michała Anioła, i uważany jest za jedno z najwybitniejszych dzieł stylu transi, tj. rzeźb nagrobnych ukazujących kruchość ludzkiego ciała i pośmiertne przechodzenie człowieka do postaci duchowej. Co ciekawe, pierwotnie posąg trzymał w dłoni prawdziwe, wysuszone serce księcia Rene, zostało ono jednak skradzione w trakcie rewolucji francuskiej.
8Jezus bezdomny…
Skoro przed chwilą pokazaliśmy tego, który prowadzi nas ku upadkowi, nie sposób nie wspomnieć o Tym, który przyszedł, by nas zbawić. Pomniki bezdomnego Jezusa to dziś już cała inicjatywa, a kopie tego wizerunku spotkać możemy pod kościołami m.in. w Toronto, Madrycie, Singapurze czy wreszcie Watykanie, gdzie figurę poświęcił sam papież Franciszek.
Pomysłodawcą nietypowego przedstawienia Chrystusa jest kanadyjski rzeźbiarz Timothy Schmalz, a zainspirował go napotkany w Toronto bezdomny oraz fragment z Ewangelii wg św. Mateusza: „Zaprawdę powiadam wam – cokolwiek uczyniliście jednemu z tych braci moich najmniejszych, mnieście uczynili” (Mt 25,40). Stąd też instalacje znane są pod wspólną nazwą „Matthew 25”.
9… i z drzewa wyrastający
To wyobrażenie Zbawiciela przywodzi w pierwszej chwili na myśl marvelowskiego Groota bądź enty z kultowego Heroes III. Prawdziwa wymowa dzieła dłuta Pericle Fazziniego jest jednak zdecydowanie dramatyczna. Oto bowiem Chrystus zmartwychwstaje nie w grocie, lecz w kraterze jaki po ataku nuklearnym pozostał po ogrodzie Getsemani. Fazzini, który tworzył swoją rzeźbę w latach 70., oddał w niej typowy dla czasu zimnej wojny lęk przed nuklearną zagładą ludzkości. Przyjrzyjcie się jej, gdy oglądać będziecie relacje z papieskich audiencji w Auli Pawła VI.
10Na deser: Indianin z pióropuszem z serdelków…
…a przynajmniej takiej odpowiedzi udzieliłbym, gdyby ktoś zapytał mnie o to, kogo przedstawia pomnik przy kościele pw. św. Ursmara w belgijskim Binche. Niektórym naszym czytelnikom miasteczko Binche może być znane z widowiskowych, przyciągających tysiące turystów parad karnawałowych, których uczestnicy defilują ulicami w charakterystycznych kostiumach.
Wedle (nieprawdziwej skądinąd) legendy jako pierwsi podobny przemarsz wyprawić mieli w XVI w. sprowadzeni przez Marię Habsburżankę Inkowie (co w sumie tłumaczyłoby pióropusze). Dlaczego jednak pomnik anonimowego uczestnika maskarady znalazł się akurat pod kościołem? Cóż, wskazuje on drogę do, dzielącego ze świątynią podwórze, Międzynarodowego Muzeum Karnawału i Masek.
Czytaj także:
Jego wujek czuł się w szpitalu jak wśród astronautów. Został z nim na 2 tygodnie
Czytaj także:
Gigantyczne rzeźby nienarodzonych dzieci. Zapis „cudownej podróży” [zdjęcia]