Polski książę światowego kina – tak mówiono i pisano o Michale Waszyńskim, przedwojennym reżyserze największych filmowych hitów złotego wieku polskiego kina.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Michał Waszyński jest autorem 40 filmów z udziałem najwybitniejszych aktorów tego okresu, m.in.: Eugeniusza Bodo, Adolfa Dymszy, Jadwigi Smosarskiej, Kazimierza Junosza-Stepowskiego, Jadwigi Andrzejewskiej czy najmłodszego amanta kina polskiego, Witolda Zacharewicza.
Z ogromnym wzruszeniem oglądam niezwykłe zdjęcia z lat 50. i 60. „Tamten świat” jest tak bardzo fascynujący! Na archiwalnych fotografiach widać polskiego reżysera, który popija cappuccino z… Sophią Loren. Albo spaceruje sobie z Audrey Hepburn uliczkami Rzymu. Czy w końcu śmieje się, rozmawiając z Gregorym Peckiem. Okazuje się, że polski reżyser znał wszystkie legendy ówczesnego kina!
Michał Waszyński, czyli Mosze Waks
Waszyński misternie budował swój artystyczny wizerunek. Do dzisiaj krążą opowieści, jak to reżyser i producent jeździł po Rzymie rolls-royce’em ze złoconymi klamkami… Przedstawiał się jako polski arystokrata-katolik, który ma swoje rodowe ziemie w pobliżu Warszawy. Niestety, mijało się to „trochę” z prawdą, ponieważ jego rodzice byli skromnymi ludźmi żyjącymi na kresach Rzeczpospolitej, na Wołyniu. Jego ojciec był kowalem, a Waszyński naprawdę nazywał się… Mosze Waks.
Kiedy Mosze ukończył 18 lat, zamieszkał w Warszawie i na początku pracował jako goniec u reżysera Wiktora Biegańskiego. To właśnie on doradził Waksowi, aby zmienił nazwisko na bardziej polskie i swojsko brzmiące: Waszyński.
Młody adept sztuki szybko zaczął rozwijać swoje artystyczne skrzydła: zaczął pracować u Aleksandra Hertza, twórcy wytwórni filmowej Sfinks. Dzięki temu mógł asystować na planie realizującym filmy u najwybitniejszych reżyserów polskiego kina przedwojennego: Lejtesa, Szary czy Ordyńskiego.
Waszyński pod Monte Cassino
Kiedy we wrześniu 1939 r. rozpoczęła się wojna, Michał Waszyński znajdował się razem z towarzyszącymi mu filmowcami we Lwowie. Władze radzieckie zesłały filmowca na Syberię, ale mimo to Waszyńskiemu udało się dołączyć do tworzącej się Armii Andersa, z którą przeszedł przez Bliski Wschód.
Kiedy reżyser wypełniał formularz zgłoszeniowy, napisał, że jest polskim katolikiem. Miało to uchronić go przed różnymi opresjami i rzeczywiście tak się stało. Waszyński brał udział w Bitwie pod Monte Cassino, będąc żołnierzem II Korpusu. A jako członek wojskowego zespołu filmowego utrwalił na taśmie sceny bitwy pod Monte Cassino. Fragmenty tych zdjęć znaleźć można w nakręconym po wojnie fabularnym filmie „Wielka droga”. Wystąpiła w nim gwiazda przedwojennego kina polskiego Jadwiga Andrzejewska, oraz żona generała Irena Anders.
Kilka lat po wojnie, w 1948 r., Waszyński zrealizował film „Nieznajomy z San Marino”. To utwór o antynazistowskim wydźwięku, z wielką włoską aktorką Anną Magnani (rola „kobiety lekkich obyczajów”) i wybitnym reżyserem Vittorio De Sicą (ateista Leo).
Był to ostatni film, który Waszyński wyreżyserował osobiście. Na tym nie zakończyła się jednak jego kariera filmowca. Wręcz przeciwnie: na zawsze pozostał osobistością kina światowego.
Przeprowadzając się na stałe do Włoch, Waszyński poślubił znaną arystokratkę, hrabinę Marię Dolores Tarantini, która po kilku miesiącach zmarła, pozostawiając mężowi wielki majątek, m.in. piękny pałac w Rzymie i kolekcję dzieł sztuki. Filmowiec zawitał w kręgu włoskiej arystokracji, przedstawiając siebie jako polskiego księcia.
Odkrywca Loren i Hepburn
Trzecim ukochanym miastem Waszyńskiego, po Warszawie i Rzymie, został Madryt. Reżyser zaprzyjaźnił się z potentatem wytwórni producenckiej, Samuelem Bronstonem (siostrzeńcem Lwa Trockiego) i m.in. dzięki temu stał się wpływową osobistością w świecie wielkiego kina. Okazał wielkie wsparcie Orsonowi Wellesowi w przygotowaniu szekspirowskiego „Otella”.
Ciekawostka: Michał Waszyński został dyrektorem artystycznym kultowej adaptacji „Quo Vadis”, a także pracował z Audrey Hepburn i Gregorym Peckiem na planie ulubionego przez wielu filmu „Rzymskie wakacje”.
Reżyser mówił wielokrotnie, że to właśnie on, a nie kto inny, odkrył w tłumie statystek uroczą i pełną temperamentu Sofię Scicolone, czyli Sophię Loren.
Filmowiec twierdził również, że to on odkrył niesamowity talent i charyzmę Audrey Hepburn, ikonę powojennego kina, mistrzynię elegancji i klasy.
Waszyński-Bronston
Duet Waszyński-Bronston stał się symbolem europejskiej „fabryki snów” w Las Rozas pod Madrytem, gdzie kręcono wysokobudżetowe, historyczne superprodukcje, które przynosiły wielkie dochody. Artyści razem zrealizowali dwa znamienite filmy: „Cyda” z Charltonem Hestonem i „Króla królów”.
Niestety przeprowadzane przez Waszyńskiego operacje finansowe przyczyniły się do bankructwa słynnej wytwórni filmowej. Okazało się także, że wszystkie dzieła sztuki, jakie kupował dla Samuela Bronstona, były tanimi podróbkami. Filmowiec nie poniósł poważnych konsekwencji, ponieważ zmarł nagle na atak serca w 1965 r., podczas uroczystej kolacji w ukochanym Madrycie.
Pochowano go z wszelkimi honorami – jak przystało na katolickiego arystokratę. Wciąż aktualne wydają się słowa reżysera:
Robię to, co kocham, a kino to moja pasja i psychiczna podnieta. W kinie widz siada przed ekranem, owija się ciemnościami i funduje sobie izolację od świata. Dla mnie osobiście film to druga realność, taka, w której są inne prawidła i zasady. W ciągu jednej sekundy król może stać się pastuchem, a żebrak bogaczem. Ten czar nazywam magią kina.
Czytaj także:
Sophia Loren: Franciszek sprawia, że masz naprawdę chęć „żyć i wierzyć, wierzyć, wierzyć”
Czytaj także:
Eugeniusz Bodo: w obliczu wielkich ciemności możemy liczyć tylko na Boga