Będąc przejazdem w jednej z podwarszawskich miejscowości, ks. Jan Twardowski postanowił się wyspowiadać. W ramach pokuty spowiednik polecił mu… Przeczytać kilka wierszy ks. Twardowskiego!
Ksiądz Jan Twardowski (1915-2006) słynął nie tylko ze swoich wierszy, ale także z poczucia humoru. Uważał, że za mało się śmiejemy (także z siebie) i za mało w nas pogody ducha. A przecież radość – był o tym przekonany – to jedno ze skuteczniejszych narzędzi do walki ze złem.
Poniżej znajdziecie kilkanaście zabawnych historii, które przydarzyły się ks. Janowi.
Czytaj także:
Modlitwy o dobry humor i o pogodę ducha. Nie daj się smutkowi!
Anegdoty z życia ks. Jana Twardowskiego
Na kazaniu ks. Jan opowiadał o kobiecie, która usłyszawszy, że jej mąż umiera, powiedziała: „Był draniem, ale wybaczam mu”.
Gdy okazało się, że mąż jednak będzie żył, stwierdziła, że cofa przebaczenie.
*
Przyszedł kiedyś do księdza chłopak, z którym zerwała dziewczyna. Wiedząc, że ks. Jan jest poetą, pokazał mu wiersz, który napisał po rozstaniu z ukochaną. Jakież było zdziwienie kapłana, gdy przeczytał:
Porzuciłaś mnie, małpo, zakochałaś się w innymi nie będziesz już leżeć ze mną w grobie rodzinnym.
*
Ksiądz Jan otrzymał kiedyś list od kobiety, która pisała, że nosi w jego intencji pod koszulą pokrzywy…
*
Kapłan był świadkiem sytuacji, jak kilkuletnia dziewczynka na wieść, że jej rodzice biorą ślub, zaczęła głośno płakać. Gdy zapytał, skąd te łzy, dziecko odpowiedziało: „Nie przypuszczałam, że moi rodzice byli takimi świntuchami”.
*
Pewna pani poprosiła ks. Twardowskiego, aby odprawił mszę świętą w intencji jej zmarłego męża. „Chciałabym, żeby msza była po łacinie, ponieważ mąż miał w szkole dobre oceny z łaciny” – powiedziała.
*
Pewnego razu, a było to w parafii w Żbikowie, ks. Jan zapytał leżącą w kościele krzyżem kobietę, w jakiej intencji tak gorliwie się modli. Ta odparła: „W intencji kierowniczki domu spokojnej starości, żeby jak najszybciej zdechła”.
Czytaj także:
Myślałeś, że tylko tobie to się zdarza? Poznaj 12 katolickich wpadek!
*
Do kancelarii, w której ks. Jan pełnił dyżur, przyszedł mężczyzna. Chciał zamówić mszę świętą za duszę żony. Na pytanie: „Kiedy umarła?”, odparł: „Jeszcze żyje, ale umrze lada moment”.
*
Znajoma pokazała ks. Janowi pismo, które otrzymała z urzędu w odpowiedzi na złożony przez siebie wniosek. Było w nim napisane: „W tym stanie rzeczy sprawa dojrzała do negatywnego załatwienia”.
*
Ksiądz Twardowski wyspowiadał chłopca, który miał przystąpić do I Komunii Świętej. Dziecko, po powrocie do domu, zadzwoniło do księdza i zapytało, jaką ma pokutę, bo nie pamięta.
*
Ksiądz Jan opowiadał na kazaniu o kandydacie do kapłaństwa, który w podaniu do rektora seminarium napisał: „Pamiętałem, że lew krąży, rozglądając się, kogo by pożreć, i unikałem przyjaźni z kobietami”.
*
Wspominał ks. Twardowski zdanie z przemówienia, które usłyszał na jednym z pogrzebów: „Z wielkim smutkiem żegnamy dziś pana [tutaj imię i nazwisko zmarłego], który odszedł do radości wiecznej”.
*
Będąc przejazdem w jednej z podwarszawskich miejscowości, ks. Jan postanowił się wyspowiadać. W ramach pokuty spowiednik polecił mu przeczytać kilka wierszy… ks. Twardowskiego!
*
Na wołomińskim cmentarzu, na jednym z grobów, ks. Twardowski przeczytał te oto słowa:
Szanuj zdrowie, bo jak nie,
to cię spotka to, co mnie.
*
Na ślubach, których udzielał, cytował zasłyszane jeszcze w czasach seminarium zdanie: „W małżeństwie trudne jest tylko pierwsze 25 lat, a potem to już z górki”.
*
Ksiądz Jan opowiadał o pewnym trzylatku: „Będąc na mszy, pytał rodziców, kiedy wreszcie ksiądz powie: Idźcie, ofiary, do domu?”.
*
Źródło: „Niecodziennik cały”, aut. ks. Jan Twardowski, wyd. Znak 2001.
Czytaj także:
Wasze anegdoty z dziećmi w kościele, po których redakcja płakała ze śmiechu
Czytaj także:
Ks. Jan Twardowski tak mi powiedział: Wiele w życiu otrzymałem, bo wiele się modliłem