W całym Kościele wspomnienie liturgiczne Marty, Marii i Łazarza obchodzimy 29 lipca.
Rodzeństwo z Betanii w Ogólnym Kalendarzu Rzymskim
Ewangelia mówi, że Jezus „miłował Martę, jej siostrę [Marię] i Łazarza”. Lubił odwiedzać ich dom i spędzać z nimi czas. W tym kontekście rodzi się pytanie, dlaczego przyjaciele Jezusa nie byli wcześniej wpisani do Ogólnego Kalendarza Rzymskiego, tylko trafili do niego dopiero teraz? Zacznijmy od tego, że kalendarz kształtował się powoli. Najpierw były w nim jedynie niedziele. Wiele wspólnot miało też swe martyrologia, do których wpisywano imiona męczenników, których wspominano w modlitwie.
Z upływem wieków zaczęto dopisywać kolejne święta i wydarzenia, dając pierwszeństwo tym, których treścią są najważniejsze tajemnice zbawienia. Tak powstał kalendarz lokalny, podkreślający życie poszczególnych wspólnot, i ogólny, obowiązujący w całym Kościele. O wpisaniu do niego decyduje papież, a zwyczajowo prosi episkopat.
Maria z Betanii to nie Maria Magdalena
„Od wielu lat z całego świata napływały do Watykanu prośby o to, by zebrać w jednej celebracji Łazarza, Martę i Marię, tym bardziej, że wspomnienie przyjaciół Jezusa funkcjonowało już m.in. u benedyktynów i w kalendarzu liturgicznym Ziemi Świętej” – mówi ks. Corrado Maggioni. Jest on podsekretarzem Kongregacji ds. Kultu Bożego i Dyscypliny Sakramentów, która – po konsultacjach z papieżem – wydaje pozwolenia na zmiany w kalendarzu liturgicznym. Włoski liturgista wskazuje na jeszcze jeden ważny element, na którym swą decyzję oparł Franciszek. „Dopiero zupełnie niedawno udało się rozwiać wątpliwości co do tożsamości Marii z Betanii, którą wcześniej utożsamiano m.in. z Marią Magdaleną” – mówi.
Przypomina, że w domu rodzeństwa z Betanii Jezus doświadczył rodzinnej atmosfery i przyjaźni. Marta udzieliła Mu gościny, Maria wsłuchiwała się pilnie w Jego słowa, a Łazarz wyszedł z grobu na polecenie Tego, który upokorzył śmierć.
Jezus szanuje temperament i charakter
W komentarzach biblijnych na pierwszy plan wysuwają się zawsze dwie siostry, a Łazarz, który nie wypowiada ani słowa, znika gdzieś w tle. Maria to przykład słuchania i życia modlitwą, a Marta – aktywnego działania. Są one często błędnie przeciwstawiane sobie, gdyż zamiast skupić się na ich relacji z Jezusem, którą każda z sióstr buduje na swój sposób, koncentrujemy się na ich aktywności. Nie każdy, jak Maria, musi być kontemplatykiem, by zbliżać się do Boga. Można to robić, będąc w wirze codziennych aktywności.
„Jezus nie każe żadnej z nich stawać się drugą. To pokazuje, że Bóg szanuje nasz temperament i charakter. Nawrócenie nie oznacza, że mamy przestać być sobą, tylko znaleźć Boży wymiar naszego niepowtarzalnego życia” – mówi ks. Luigi Maria Epicoco, autor wywiadu-rzeki z papieżem Franciszkiem na temat św. Jana Pawła II.
Włoski duszpasterz młodzieży, który jest mocno aktywny w mediach społecznościowych, zauważa, że Łazarz odzwierciedla potrzebę protagonizmu, która jest w każdym z nas. „Jedyne co zrobił, to powstał z martwych. Dzięki temu na kilka godzin przed Męką Jezusa siedzi razem z Nim w Betanii przy jednym stole, jako główny bohater” – podkreśla ks. Epicoco. Każde z rodzeństwa oddaje jakiś ważny aspekt naszego życia: zabieganie, zdolność słuchania i często głęboko ukryte pragnienie, by znaleźć, jak Łazarz, swe miejsce na świecie.
Rodzina otwiera nas na Jezusa
Wskazanie przez Franciszka całemu Kościołowi przykładu rodzeństwa z Betanii można czytać jeszcze w innym kluczu. Od ewangelistów Łukasza i Jana dowiadujemy się, że mają oni różne charaktery i temperamenty, ale wszyscy są zdolni do przyjęcia Jezusa w swym domu.
„Jest to więc okazja do docenienia przyjaźni, gościnności, serdeczności, ale także relacji rodzinnych, które pomagają w przylgnięciu do Jezusa. Może się zdarzyć, że rodzina jest przeszkodą w przyjęciu Ewangelii, w dokonywaniu radykalnych wyborów, aby pójść za Jezusem. Dom w Betanii pokazuje nam, że właśnie relacje rodzinne, bracia, siostry, krewni, swoim przykładem pomagają nam otworzyć nasze serca na przyjęcie Jezusa” – zauważa ks. Maggioni.
W czasach coraz większego indywidualizmu papież chce przypomnieć o relacyjnym i rodzinnym wymiarze życia Kościoła i naszej wiary. Ks. Epicoco podkreśla, że na decyzję Franciszka trzeba też patrzeć przez pryzmat przyjaźni i troski o relacje, które są prawdziwym alfabetem Ewangelii. Według niego papież chciał podkreślić, że ta trójka rodzeństwa stanowiła prawdziwą rodzinę Jezusa, stąd słuszne było skupienie się nie na pojedynczych bohaterach, ale podkreślenie całej rodziny. To pokazuje nam, że chrześcijaństwo działa zawsze w dynamice relacji, a nie tylko w heroizmie jednostki. „Jestem głęboko przekonany, że Ewangelię można zrozumieć jedynie wtedy, gdy wchodzi się w dynamikę relacji” – mówi.
Nie ma Ewangelii bez relacji
Ks. Epicoco wskazuje, że chrześcijaństwo, którym dziś czasem oddychamy, tak indywidualne, zamknięte we własnej intymności, w ciągłym odwoływaniu się do „ja czuję, ja wierzę, ja doświadczam” – nie jest chrześcijaństwem Jezusa Chrystusa.
„On uczył nas, że aby zrozumieć Dobrą Nowinę, trzeba podjąć ryzyko budowania swego życia na relacjach. Zawsze kiedy głosił, tworzył wokół siebie relacje, budował wspólnotę. Jeśli pomyślimy, że nawet w Getsemani Jezus potrzebował przyjaciół, to zrozumiemy, jak wielkim zarozumialstwem jest to, że chcemy stawić czoła życiu w samotności” – mówi włoski duszpasterz.
Zachęca, by nowe wspomnienie liturgiczne Marty, Marii i Łazarza czytać właśnie w kluczu przyjaźni, która nigdy nie jest zbędnym dodatkiem w życiu Jezusa, tylko stanowi podstawę alfabetu pozwalającego zrozumieć Jego przesłanie.