Czego jako matki i kobiety możemy uczyć się od Tamar? Aby nigdy nie godzić się na bycie ofiarą. I że mamy autentyczny wpływ na nasze życie.Jako matki i kobiety możemy uczyć się od Tamar, aby nigdy nie godzić się na bycie ofiarą. Nie chodzi tu o gorliwe poświęcanie się dla innych, lecz o świadome spychanie siebie na margines, skazywanie się na krzywdę i nieprawości względem naszego ciała i serca. Każda z nas zasługuje bowiem na szacunek, prawdę i miłość.
Kim była Tamar?
Na początku Ewangelii św. Mateusza w rodowodzie Jezusa możemy dostrzec Tamar jako jedną z pięciu wspomnianych w nim kobiet, wśród licznych imion męskich. Domyślamy się zatem, że kobieta ta – jako przodkini Chrystusa – miała istotne miejsce w Bożej wizji dziejów.
Tamar była Kananejką, wybraną przez Judę na swoją synową. Jak się później okazało – jedyną synową, mimo iż Juda był ojcem trzech synów. Pierwszym mężem Tamar był najstarszy syn, Er. Jednak „był w oczach Pana zły, Pan zesłał na niego śmierć” (Rdz 38, 7).
Zgodnie z prawem lewiratu po śmierci brata mężem Tamar został Onan, drugi z braci. Jeśli Tamar zaszłaby z nim w ciążę, wówczas za ojca dziecka mimo wszystko uważany byłby Er. „Onan, ilekroć zbliżał się do żony swego brata, unikał zapłodnienia” (Rdz 38, 9). Jednak to nie spodobało się Bogu, więc i jego zabrał z tego świata.
Do trzech razy… nieszczęście
Został ostatni syn, Szela. Nie był on jednak w stosownym wieku, aby móc zostać mężem. Dlatego Juda odesłał Tamar na czas jego dorastania do domu rodzinnego, aby tam poczekała, aż ten da jej znać, kiedy Szela będzie gotowy. Jednak Juda nie dotrzymał słowa – prawdopodobnie bojąc się o życie swojego ostatniego syna. Być może liczył na to, że Tamar zrezygnuje. Ale chyba nie znał jej zbyt dobrze.
Wyobrażam sobie Tamar, jak próbuje się odnaleźć w domu Judy, przechodząc z rąk do rąk, od męża po szwagrów. Nie miała szczęścia. Najpierw była żoną mężczyzny nieprawego. Potem żoną tego, który traktował ją jak przedmiot, za każdym razem podczas zbliżenia grzeszył, występując przeciwko Bożemu obrazowi małżeństwa. Czy trzeci z braci zapewniłby jej to, czego pragnęła? O tym nie miała okazji się przekonać.
Wiedziała jednak, że jeśli nie dane jej będzie zostać matką z linii rodowej swojego pierwszego męża, zostanie z niczym, gdyż wdowy nie miały żadnych praw do dziedziczenia. Nie wiemy, czy kwestie majątkowe były jej jedyną motywacją działania. Domyślamy się jednak, że poczuła się mocno zraniona i oszukana przez mężczyzn – dlatego zdecydowała się na podstęp.
Akcja prowokacja
Ciekawe, że imię Tamar oznacza palmę daktylową. Jest ona symbolem piękna, dorodności i płodności (por. np. „Postać twoja wysmukła jak palma” Pnp 7, 8). Zatem już od samego początku był w Tamar wpisany wyjątkowy potencjał do bycia matką. Żaden z mężczyzn jednak, którym została powierzona, tego nie wypełnił.
Dlatego Tamar postanowiła działać na własną rękę. Przebierając się na nierządnicę, współżyła z owdowiałym już wówczas Judą, swoim teściem. Za sprawą tego zaszła w ciążę. Nowina ta wywołała skandal w rodzinie Judy, a ten kazał ją spalić. Ale Tamar dobrze wiedziała, że nic jej grozi – miała bowiem solidne argumenty w postaci insygniów Judy, zabranych mu podczas pamiętnego spotkania.
„Ona jest sprawiedliwsza od mnie, bo przecież nie chciałem jej dać Szeli, memu synowi!” (Rdz 38, 26) – zareagował Juda. Jego słowa obrazują więc, że postępowanie Tamar – choć pozornie nie do końca wydaje nam się czyste i słuszne – było w tej sytuacji właściwe. Kobieta ocaliła swoje imię przed niesławą bezdzietności i samotnością. Zapewniła sobie i swojemu potomstwu miejsce w umiłowanym przez Boga narodzie. Dane jej było zaznać uciechy z macierzyństwa podwójnie – urodziła bowiem bliźnięta.
Kobieca siła
Czego jako matki i kobiety możemy uczyć się od Tamar? Po pierwsze chyba tego, aby nigdy nie godzić się na bycie ofiarą. Nie myślę tu o gorliwym poświęcaniu się dla innych, lecz o świadomym spychaniu siebie na margines, skazywaniu się na krzywdę i nieprawości względem naszego ciała i serca. Każda z nas zasługuje bowiem na szacunek, prawdę i miłość.
Historia Tamar pokazuje nam również, że mamy autentyczny wpływ na nasze życie. Jej zawziętość i odwaga zdają się mówić, że czasem naprawdę trzeba zakasać rękawy i działać, polegając – jedynie i aż – na własnych siłach. A jeśli to działanie będzie zgodne z wolą Bożą, On odpłaci nam po stokroć.
Read more:
Biblijne matki. Córka faraona – ta, która litość przekuła w miłość
Read more:
Biblijne matki. Sefora – ta, która pokornie przyjęła Boże powołanie dla swojej rodziny