Dzień Judaizmu w Kościele katolickim – ustanowiony przez Konferencję Episkopatu Polski w 1997 roku, obchodzony corocznie 17 stycznia, tuż przed Tygodniem Modlitw o Jedność Chrześcijan.
Dawid Gospodarek: Z jakim nurtem judaizmu jest pani związana?
Miriam (Maria) Synger*: Można powiedzieć, że nurtów judaizmu jest tyle, ilu Żydów. Oczywiście jest podział na np. judaizm ortodoksyjny, ultraortodoksyjny, modern ortodoks, konserwatywny, reformowany i wiele innych.
Nie chciałabym jednak siebie określać. Ważniejsze jest jaka jestem, niż kim jestem. Na pewno w moim życiu jest pewien rodzaj religijności i sporo żydowskiej tradycji. Przy rozmawianiu o Żydach warto pamiętać, że Żydem można określić zarówno kogoś ortodoksyjnego, jak i osobę świecką, kogoś kto mieszka w Izraelu i Polaka od wielu pokoleń.
Czy mogłaby pani opowiedzieć, jak się przejawia ta religijność?
Reguły judaizmu pochodzą z Tory znanej jako Pięcioksiąg Mojżeszowy czy wśród chrześcijan jako Stary Testament. Żydzi religijni bardzo poważnie traktują to, co zostało w Księgach napisane, wprowadzając te treści w życie i starając się przestrzegać wszystkich zapisanych zasad.
Na przykład jest napisane, że „siódmy dzień będziesz święcić, tego dnia nie wykonasz żadnej pracy”, więc obchodzimy szabat. Nie pracujemy od piątku wieczorem do wieczoru sobotniego – w kalendarzu żydowskim dzień zaczyna się wraz z zachodem słońca i wraz z zachodem się kończy.
Przez 25 godzin nie wykonujemy żadnych zajęć, łącznie z wyłączeniem elektroniki, nie używamy pieniędzy, nie jeździmy samochodami. Wyłączenie komórki raz w tygodniu jest prawdziwie zbawienne dla higieny psychicznej i bardzo wartościowe dla życia małżeńskiego czy rodzinnego. Czasem ktoś mnie pyta, co jeśli w tym czasie staną się jakieś ważne rzeczy. Po prostu dowiem się o tym kolejnego dnia, niczego to nie zmieni.
Podobnie z innymi zasadami z Tory, których przestrzegamy, np. obrzezaniem chłopców ósmego dnia po porodzie, zawieszeniem mezuzy we framudze drzwi, niegoleniem boków brody – stąd pejsy, noszenie cicit (rodzaj koszuli z frędzlami przy czterech bokach) i zakładaniem tfilinu (skórzane pudełka z fragmentem modlitwy zakładane podczas modlitwy) przez mężczyzn, niejedzeniem świni i owoców morza czy niełączeniem mleka z mięsem – to wszystko są przykazania opisane w Torze.
Mieszka pani w Krakowie, tam działają synagogi. Chodzi pani regularnie na modlitwy?
Chodzę tak często, jak mogę, ale przez pandemię rzadziej, niż bym chciała. W Krakowie związani jesteśmy zarówno z Chabadem – grupą ultraortodoksyjnych Chasydów, jak i JCC, czyli Centrum Społeczności Żydowskiej, które jest znacznie bardziej liberalne w podejściu do judaizmu. Obie instytucje robią bardzo wiele dla krakowskich i przyjezdnych Żydów.
Czy w kraju takim jak Polska, gdzie Żydzi stanowią mniejszość religijną, trudno jest być pobożnym?
Zdarzają się akty wandalizmu, jak rzucanie kamieniami w okno synagogi czy rysowanie swastyk na murach cmentarzy albo nawet dewastacja żydowskich grobów. Ale w tym Polska też nie jest odosobniona.
W Polsce coraz łatwiej o koszerną żywność. Żydzi się aż tak nie wyróżniają mową, kolorem skóry, sposobem poruszania się. Jeżeli ktoś się czuje niekomfortowo, można np. ukryć jarmułkę pod czapką czy Gwiazdę Dawida lub frędzle.
Bardziej frustrujące są np. pytania w czasie Gwiazdki – dlaczego nie stroimy choinki, nie śpiewamy kolęd, nie pieczemy pierników, ciasteczek świątecznych. To się zdarza ze strony i katolików, i ateistów, którzy czasem nie rozumieją, że można żyć inaczej, ale to jest bardziej związane z popkulturą.
Proszę opowiedzieć o żydowskich świętach. Może ma pani jakieś ulubione?
Bardzo lubię szabat. To jest cudowny czas dla naszej rodziny. Wyłączamy całą elektronikę i jesteśmy ze sobą, dla siebie. Jest to czas, który mogę poświęcić swojej rodzinie, czytaniu, grom.
A inne święta?
Lubimy Chanukę, bo wypada mniej więcej wtedy, gdy jest Gwiazdka. Zapalamy przez osiem dni świeczniki. Lubię Pesach, kiedy wspominamy wyzwolenie, dla mnie to święto wolności. Miłe jest Rosz Haszana – Nowy Rok żydowski – bo je się dużo symbolicznych potraw, które mają zapewnić nam słodki i miły rok.
Jest Sukot, gdy budujemy szałas i siedzimy w nim na dworze. Fajne jest uczucie, że nic od nas nie jest zależne: albo zacznie padać i będzie zimno, a może zaświeci słońce. Wtedy czujemy na własnej skórze, jak to było na pustyni. Purim jest super, bo jest wesołe, przebieramy się, pijemy alkohol, jemy słodycze.
Piękne jest zbliżające się Tu bi-Szwat, czyli Nowy Rok drzew, które coraz częściej jest świętem mówiącym o ekologii i dbaniu o ziemię. W Izraelu w ten dzień sadzi się drzewa i kwiaty.
Jakie święta najbardziej lubią dzieci?
Dzieci lubią Purim, bo się przebierają, wygłupiają. Lubią Chanukę, bo są pączki, słodycze i prezenty. Pesach raczej nie, bo jemy przez osiem dni macę zamiast chleba, a za nią dzieci niestety nie przepadają.
Jak wygląda wychowanie dzieci w wierze?
Ja przede wszystkim wierzę w ludzi. Ich widzę, z nimi mam na co dzień do czynienia. Jak jest z Bogiem, nie wiem. Mogę Go czuć, ale fizycznie nie mogę z nim nic zrobić. Więc w naszym wychowaniu nie chodzi tyle o Boga, religię w jego imię, co o to, jakim się jest człowiekiem.
Ja nie mam wpływu na to, co się dzieje w niebiosach, a niebiosa nie do końca na to, co się dzieje tu. Dlatego nigdy nie mówię „bo Bóg tak chciał”, tylko: „bo tak będzie dobrze dla nas i dla innych”. Oczywiście uczymy dzieci przykazań, które są zawarte w Torze, i pomagamy im nimi żyć.
Ale przede wszystkim kładziemy nacisk na te przykazania uczące odpowiedzialności za wszystko, co się robi. Mówiące o tym, by się troszczyć o innych, by nie obgadywać, by wspierać finansowo biednych, by być gościnnym, by dążyć do pokoju między ludźmi, by być troskliwym i prawdomównym.
Podczas wychowywania dzieci mamy dbać o to, by dziecko wiedziało, że mamy szanować drugiego człowieka, jego wybory itp. Mamy obowiązek pomagać, jesteśmy odpowiedzialni za to, co się dzieje wokół nas, ale nie tyle w imię Boga, tylko w imię naszego człowieczeństwa.
Czy jest praktykowana modlitwa przed spożyciem posiłków?
Tak, przed każdym jedzeniem. Jest dużo modlitw i błogosławieństw: po porannym przebudzeniu, nawet po skorzystaniu z toalety. Jak widzimy mędrca, gdy czujemy przyjemny zapach… Nasza religia jest bardzo dziękczynna, nie pokutnicza.
Wiemy, co uczynił dla Żydów Abraham, Sara, Mojżesz, ale nie musimy pokutować w związku z tym, że ten czy tamten mieli trudno. Nie pokutujemy, ale mamy za to mnóstwo obowiązków, są one zapisane w Torze. A same przykazania są po to, żeby chwalić i być wdzięcznym za to, co się ma.
Podobnie błogosławieństwa i okolicznościowe modlitwy pomagają być uważnym i świadomym. Np. gdy coś jemy, zastanawiamy się przedtem, co to jest, z czego zrobione, czemu ma służyć i w związku z tym, jakie błogosławieństwo wypowiedzieć. To są bardzo krótkie błogosławieństwa i każdy je mówi cicho. To takie dwie sekundy refleksji nad tym, co trafi zaraz do naszego żołądka.
A praktykujecie jakieś posty?
Tak, jest kilka postów. Najważniejszy jest Jom Kipur. My nie mamy spowiedzi – jesteśmy my i Bóg, nie ma żadnych pośredników. Nie ma tej hierarchii, która mówi, że ktoś jest bliżej Boga niż my. Nie mamy też być może dlatego świętych.
Judaizm mówi, że nie ma możliwości, by ktoś był święty. Są co prawda rabini, ale oni nie są kapłanami – prowadzą modlitwy, są liderami, edukują, są w tym wyszkoleni. Ale nie każdy pełniący jakieś funkcje musi być rabinem, np. osoba zajmująca się obrzezaniem nie musi nim być. Nie ma nikogo nad nami, każdy jest za siebie odpowiedzialny.
Dlatego Jom Kipur, czyli święto pojednania, jest tak ważne i tak licznie obchodzone – nawet często przez Żydów świeckich. Pości się przez 25 godzin, nie współżyje się, nie nosi się skórzanych butów. Jom Kipur poprzedza 10 dni, które są czasem na proszenie Boga – dla wierzących – o wybaczenie, również na przeproszenie bliskich czy siebie samego – nie zawsze przecież jesteśmy dla siebie dobrzy.
To najlepszy moment w roku na rachunek sumienia, przyjrzenie się sobie, swojemu życiu, temu, co się robi i zastanowienie się czy nie dałoby się żyć lepiej i mądrzej. Są też różne posty przy innych okazjach, np. na pamiątkę zburzenia świątyni jerozolimskiej.
Czy są jakieś specjalne modlitwy, np. dla kobiet w ciąży?
To jest indywidualna sprawa, niektórzy się modlą, dziękują za dar macierzyństwa. Wśród religijnych Żydów ważniejsze jest dziecko narodzone niż to w łonie, które jeszcze się nie narodziło. Nie robimy więc popularnego w USA baby shower czy nie nadajemy wtedy jeszcze imion.
Jeśli rodzi się chłopiec, otrzymuje imię po obrzezaniu, ósmego dnia po porodzie. Gdy rodzi się dziewczynka, ojciec idzie do synagogi w dniu, gdy czyta się Torę, dzieli się z rabinem radosną wiadomością i nadaje się dziecku imię. Kobieta zazwyczaj po narodzeniu dziecka mówi błogosławieństwo, które odmawia się, gdy się wyszło cało z wypadku, po udanej operacji czy gdy się uniknęło śmierci.
W jakim języku się pani modli?
Wszystkie modlitwy są po hebrajsku, bo jest to święty język. Jeżeli ktoś nie zna hebrajskiego, może modlić się po polsku. Bóg rozumie w każdym języku, chodzi o intencję. Hebrajski to fascynujący język, ponieważ nie ma samogłosek, ewoluuje, czasem można interpretować na swój sposób to, co jest napisane. Warto czytać Torę w oryginale, to pomaga ją lepiej poznać.
Ewa zjadła owoc, nie ma tam mowy o jabłku. Gdy mowa o stworzeniu niewiasty, nie chodzi o żebro, tylko bok mężczyzny. Jest sporo takich wyobrażeń, które odbiegają od oryginalnej treści Tory. W oryginale użyte są barwne słowa, można się dużo dowiedzieć.
Np. tego samego hebrajskiego słowa użyto na określenie „koszyka”, w którym uratował się mały Mojżesz, jak i wielkiej łodzi Noego. Tłumaczenie jest też zawsze interpretacją. Ale sama sięgam do tłumaczeń, z polskich – tłumaczenia rabina Cylkowa, Ewy Gordon czy nawet Biblii Tysiąclecia.
A jak by pani opisała rolę kobiety w judaizmie?
Nie ma jednej roli jednej kobiety. Każda z nas jest inna i niech każda z nas żyje tak, jak uważa za najlepsze. Ale są oczywiście jakieś ogólne idee. Pierwsza myśl, jaka mi przychodzi, to sfera seksualna. Nie ma w judaizmie kultu dziewictwa, tak jak i nie ma celibatu. Judaizm uważa, że seks jest i dobry, i zdrowy. Co więcej, że w trakcie aktu płciowego obecny jest Bóg.
To wszystko oznacza, że są też zasady dotyczące tej sfery, bo oczywiście nie chodzi o seksualne rozbuchanie. Np. mężczyzna nie może być z kobietą wbrew jej woli, nawet jeżeli jest jego żoną. To jest zakazane. Kobieta zawsze, ale to zawsze, musi wyrazić zgodę na stosunek.
Jest też ketuba, czyli kontrakt ślubny. Podpisuje go dwóch świadków w imieniu męża – mowa w nim o tym, że mężczyzna ma obowiązek zapewnić żonie ubranie, wyżywienie i przyjemność seksualną. Dzisiaj, gdy kobiety coraz częściej na siebie zarabiają, może mieć to mniejsze znaczenie. Kiedyś jednak była to karta praw kobiety.
Jest też kwestia rodzenia dzieci. Ale, co ciekawe, przykazanie o rozmnażaniu się nie dotyczy kobiety, a mężczyzny. Przede wszystkim dlatego, że ciąża i poród stanowią, zwłaszcza kiedyś tak było, zagrożenie dla kobiety, a nie można przykazaniem zmuszać do narażania życia. Poród do dzisiaj wiąże się bólem, a nawet śmiercią, dlatego w judaizmie, gdy np. kobieta zaczyna rodzić w szabat, nikt nie czeka, tylko wsiada do samochodu i zawozi do szpitala, nie patrząc na zasady świętego dnia. Pomoc przy porodzie jako zagrożeniu życia jest czymś oczywistym.
Mężczyzna nie może rodzić, dlatego ludzie wiążą się w pary. Ortodoksyjne Żydówki rodzą do dziś dużo dzieci, uważają, że to jest ich rola. W Izraelu wielodzietne rodziny to jest standard. W judaizmie ortodoksyjnym większość funkcji pełnią mężczyźni. To oni obrzezują, dokonują rytualnego uboju, śpiewają w synagodze, są rabinami. Natomiast w reformowanym judaizmie kobieta też może być rabinką.
W Warszawie mamy rabinkę.
Tak. Absolutnie fantastyczna osoba. Edukacja z dawien dawna, nie tylko wśród Żydów, była nastawiona na mężczyzn, stopniowo dopuszczono do niej też kobiety. Wszystkie religie są patriarchalne, władza też jest patriarchalna. Kobiety często chciałyby być zapytane w wielu dziedzinach życia o zdanie.
Jest jeszcze dużo do zrobienia. Jest kilka praw, które uważam, że są dla kobiet niesprawiedliwe, np. rozwodowe. Jeżeli kobieta nie zgodzi się na rozwód, nie ma większych konsekwencji, brak zgody ze strony mężczyzny może bardzo skomplikować życie kobiecie.
Przez Torę jest absolutnie zabronione, by mężatka współżyła z mężczyzną, który nie jest jej mężem. Dziecko z takiego związku ma inny status społeczny. Mężczyzn takie zasady jednak nie obowiązują. Czytamy Torę, gdzie panowało wielożeństwo, co dzisiaj jest zabronione przez rabinów. Nie jest jednak zabronione przez Torę. Mężczyzna, który ma żonę i ją zdradzi, jest traktowany inaczej niż kobieta, która by się tego dopuściła.
W Izraelu znaczna część kobiet jest aktywna zawodowo bez względu na ilość dzieci, które urodziła. Mimo że są religijne i mają dużo dzieci, są bardzo wspierane przez państwo. Mężczyźni są też dużo bardziej zaangażowani w opiekę nad dziećmi.
Mówiła pani, że w judaizmie nie ma świętych jako takich. A kim są cadycy, do których grobów urządza się pielgrzymki?
Cadycy w tłumaczeniu na polski nazywani są „świętymi”. Chodzi o to, że przeżyli swoje życie w wyjątkowo dobry i mądry sposób. W Polsce jest pochowanych wielu cadyków i przyjeżdżają na ich groby szczególnie chasydzi. Reszta świata żydowskiego się troszeczkę temu przeciwstawia.
Często chasydzi jeżdżą na taki grób, zostawiają modlitwy, co nie jest mile widziane, bo tylko do Boga można je kierować. Ludzie jednak potrzebują czegoś fizycznego. Są np. tacy, którzy się modlą do Racheli o potomstwo. Chasydzi mają w swoich domach obrazki cadyków, co jest też źle widziane. Synagogi są przecież puste, bez obrazów. Ale, jak wspominałam wcześniej, Torę można interpretować na wiele sposobów.
A modlitwy za zmarłych?
Tak, jest kadisz, modlitwa za zmarłych. Gdy umiera ktoś z najbliższej rodziny: mąż, żona, brat, siostra, matka, ojciec lub dziecko, to odbywa się siedmiodniowa sziwa. W tym czasie żałobnik nie chodzi do pracy, nie myje się, nie zmienia ubrania, nie współżyje. Jego zadaniem jest siedzieć w domu i przyjmować gości jak na zwykłej stypie.
Dalsza rodzina ma obowiązek zaopiekować się dziećmi w tym czasie, przynosić jedzenie. Taka totalna żałoba. Potem dalej trwa, ale już bez takich umartwień. W rocznicę śmierci, która jest szczególnie celebrowana, też odmawia się specjalne modlitwy.
* Miriam (Maria) Synger – socjolożka, edukatorka, pisarka, Żydówka, krakuska, polska patriotka, mieszkała kilka lat w Izraelu i kilka w Łodzi, prowadziła żydowskie przedszkole Matanel, współtworzy Żydowską Telewizję Internetową Szalom.tv, w wolnym czasie robi biżuterię i wrzuca zdjęcia na Instagram.