Decyzja tej rodziny o wyborze życia dla nieuleczalnie chorego dziecka pobłogosławiła tak wiele osób.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Na stronie internetowej włoskiej fundacji non-profit „Heart In A Drop” (Fundazione Il cuore in una goccia onlus) pewna matka podzieliła się piękną historią swojego syna Samuela, który urodził się z Trisomią 18 .
Manuela (podano tylko jej imię) z wielką pogodą i słodyczą opowiada nam, jak ona i jej mąż przyjęli to kruche życie i tym aktem zmienili serca i umysły wielu ludzi. Mały Samuel żył 177 dni po urodzeniu, otoczony miłością rodziców i rodzeństwa.
Rozpoznanie Trisomii 18
Trisomia 18, zwana również zespołem Edwardsa , jest chorobą genetyczną, która dotyka około 1/6000 żywych urodzeń i polega na obecności w komórkach dziecka dodatkowego chromosomu 18: trzech zamiast dwóch.
Częstość występowania tej anomalii wzrasta proporcjonalnie do wieku matki. Większość nienarodzonych dzieci z Trisomią 18 umiera przed narodzeniem.
Zespół ma bardzo niski wskaźnik przeżycia z powodu wad serca, wad rozwojowych nerek i innych powikłań wpływających na narządy wewnętrzne. Nawet jeśli dziecko przeżyje ciążę, tylko 10% dzieci z tą chorobą dożywa 10 lat.
Przyjęli dziecko z radością
Manuela, mająca 45 lat i już matka pięciorga dzieci, odkryła około dwóch lat temu – 10 lat po poprzedniej ciąży – że jest w ciąży po raz szósty. Cała rodzina natychmiast przyjęła tę wiadomość z radością i entuzjazmem.
Biorąc pod uwagę wiek Manueli, jej lekarz przekonał ją do wykonania amniopunkcji, mimo że zamierzała donosić ciążę bez względu na wynik. Kilka tygodni później otrzymała telefon od lekarza, który powiedział jej, że dziecko ma Trisomię 18. Zachęcał ją do natychmiastowego udania się do szpitala na aborcję.
Chociaż ta wiadomość była szokiem, Manuela natychmiast odmówiła. Odpowiedziała, że nie ma zamiaru przerywać ciąży.
Jej reakcja zirytowała lekarza, który początkowo myślał, że Manuela nie do końca zrozumiała powagę tego, co jej powiedziano. Jednak w obliczu stanowczości Manueli jej lekarz poddał się.
Położna Manueli również próbowała przekonać ją do aborcji, wskazując, że będzie to dziecko „śmiertelne”, na co Manuela odpowiedziała: „A jeśli powiedziano by ci, że twoje dziecko jest śmiertelnie chore, co byś zrobiła? Zabijesz je?”
To pytanie wyjaśniło, że aborcja nie wchodzi w grę. Zamiast tego jej praca polegałaby na zapewnieniu opieki w czasie ciąży, która okazała się absolutnie nieskomplikowana do 42 tygodnia.
Przyjaciele i rodzina zaciekle sprzeciwiali się determinacji rodziny, by doprowadzić ciążę do terminu porodu. Surowo opisali parę, nazywając ich „kamikadze”, „ekstremiści” i „szaleni”. Bliski krewny powiedział nawet, że sytuacja była boską karą za chęć zajścia w ciążę w tak zaawansowanym wieku.
Życie ich syna
Samuel urodził się naturalnie o czasie i nie był tak niskiej wagi, jak przewidywano; Manuela, obawiając się, że chłopiec umrze zaraz po urodzeniu, jak to często bywa w takich przypadkach, chciała, aby został ochrzczony tak szybko, jak to możliwe.
Zaaranżowała, że w momencie narodzin będzie z nią ksiądz, który będzie udzielał chrztu, a matka chrzestna dziecka będzie obecna jako świadek. Poprosiła położną, aby nie przecinała pępowiny przed chrztem dziecka, ponieważ jej podstawowym celem było nie tylko urodzenie dziecka, ale także uczynienie go dzieckiem Bożym.
Pierwsze 10 dni życia Samuela były bardzo spokojne. Był w stanie samodzielnie oddychać w podgrzewanej kołysce, a nawet pił mleko z butelki. Dziesiątego dnia spotkał się z ekscytującą wizytą pięciorga rodzeństwa, które z niecierpliwością czekało na spotkanie z nim. Wizyta była znacząca i piękna. Samuel spojrzał im w twarz, wpatrując się w nich uważnie.
Jednak następnego dnia jego stan się pogorszył i został zaintubowany. Mimo że przechodził przez krytyczne momenty, trzymał się, pokazując, że jest mocno przywiązany do życia.
Postawa personelu medycznego była początkowo naznaczona ledwie zawoalowanym wyrzutem i dezaprobatą wobec rodziców, którzy urodzili Samuela. Z czasem jednak ich perspektywa uległa zmianie. Zrozumieli, jak bardzo dziecko jest otoczone miłością – tak bardzo, że jeden z pracowników posunął się nawet do stwierdzenia, że przetrwanie dziecka wynika głównie z tego, że „żywi się miłością”. Rzeczywiście, powiedzieli: „Powinniśmy podziękować (Manueli) za przedstawienie nas Samuelowi, za to, czego nas nauczył, za to, jak walczył, by żyć”.
Również dla jego rodzeństwa to doświadczenie okazało się niezwykle pozytywne. Stali się bardziej niezależni i chętni do współpracy w wysiłkach całej rodziny, aby pozostać blisko Samuela, który walczył przez sześć miesięcy.
Prezenty od Samuela
Manuela nie opowiada nam o chwili śmierci Samuela. Jest pełna spokoju i wdzięczności za obfite dary, które Samuel pozostawił podczas swojego krótkiego życia.
Głęboki kontakt z nim zmienił sumienie, serca i postawy pracowników służby zdrowia, którzy mu pomagali. Ponadto powstała ścisła sieć kontaktów ze wszystkimi matkami, które w tych miesiącach mieszkały w szpitalu z walczącymi o przeżycie dziećmi. Były to dla Manueli „wszystkie dary od Samuela; są jego dziedzictwem, jego darem dla mnie ”.
Zakończenie wywiadu wideo jest naprawdę pouczające, pełne miłości i nadziei, które może dać tylko wiara. Manuela mówi:
Nawet dzisiaj Samuel jest obecny we wszystkim, co robimy lub mówimy. On jest z nami. Rozmawiamy ze sobą; jest obecny w naszej rodzinie w inny sposób – nie jest obecny fizycznie, ale jest obecny duchowo. Miłość się nie rozpada, nie kończy się tylko dlatego, że zmienia się jej wymiar. To tylko inny wymiar, ale Samuel tam jest.
Czytaj także:
Niewidoma gwiazda i jej piosenka dla nienarodzonych dzieci
Czytaj także:
Ksiądz postrzelony w klatkę piersiową. Stanął w obronie parafianina