Odważna matka i niesamowita historia narodzin jej słodkich czworaczków inspirują dziś ludzi na całym świecie.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
5 listopada we włoskim serwisie informacyjnym Corriere della Sera opublikowano artykuł o pielęgniarce pracującej w trakcie wojny w Afganistanie. Artykuł nie tylko wspomina o wojennych horrorach, ale także opowiada o radosnych chwilach nowego życia, które budzą nadzieję.
Sto narodzin dziennie
W afgańskim mieście Chost znajduje się szpital położniczy i pediatryczny prowadzony przez Lekarzy bez Granic, obecnie powierzony Marinie Castellano, 58-letniej pielęgniarce z Turynu we Włoszech. Pod koniec października doszło w tym mieście do straszliwego ataku, w wyniku którego zginęło kilka osób, a dziesiątki zostało rannych.
Każdego dnia, pośród eksplozji bomb i odgłosów kul, rodzi się około stu dzieci. Obok śmierci pojawia się nowe życie, o czym świadczy płacz tych noworodków oraz radość ich rodziców.
Marina, obecna w tej pełnej konfliktów krainie, opowiada o tym, jak wielkie emocje czuje, widząc, jak każde dziecko rodzi się w środku wojny. W tym trudnym otoczeniu kontynuuje pracę z wysiłkiem i poświęceniem.
Wyjaśnia, że chociaż szpital jest czymś w rodzaju azylu, wojna nadal ma negatywny wpływ na kobiety, gdy nadchodzi pora porodu:
Często te kobiety mieszkają w wioskach oddalonych od miasta, w których toczą się walki, a w momencie porodu nie mają dostępu do niezbędnej opieki lub nie mogą dotrzeć do szpitala na czas, ponieważ droga nie jest bezpieczna.
Pomimo tego wszystkiego w Afganistanie jest wiele rodzin, które chcą mieć dzieci, ponieważ, jak Marina wyjaśnia Corriere della Sera, „bycie rodziną w Afganistanie jest bardzo ważne”. To kluczowa część ich kultury. Pielęgniarka dodaje, że „to przede wszystkim bycie prawdziwą rodziną, czyli pomaganie sobie, wspieranie, bycie razem, dzielenie się. Rodzina jest naprawdę w centrum życia w Afganistanie”.
Narodziny czworaczków
Wśród wielu niezwykłych chwil, których Marina była świadkiem w tym szpitalu, jest jeden niezatarty w jej pamięci: narodziny czworaczków. Była pod wrażeniem tego, jak matka, która w naturalny sposób urodziła czworo dzieci o wadze ponad kilograma, nie była zaniepokojona sytuacją.
Marina wspomina „spokój, odwagę i radość, które można odczytać na twarzy matki”. Urodziła, nie prosząc o leki przeciwbólowe i „uśmiechała się pomimo wielkiego wysiłku”. Pielęgniarka była pod wrażeniem „pięknego i ekscytującego obrazu czworga dzieci spoczywających jej na brzuchu”. „To obraz, którego nie zapomnę. Mama przytulała całą czwórkę, płacząc tak, jak płakałyśmy i my, pielęgniarki”.
Nie wszystkie historie, które opowiada pielęgniarka, mają szczęśliwe zakończenie. Ale w roku, który był trudny dla wielu ludzi – nie tylko z powodu pandemii czy polityki, ale także z powodu konfliktów zbrojnych, takich jak ten w Afganistanie i niezliczonych innych sytuacji na małą lub dużą skalę – warto usłyszeć historię tej odważnej, pełnej nadziei, silnej matki.
Jaki świat czeka dzieci urodzone w 2020 roku? Tego nie wiemy. Ale bądźmy jak ta matka i znośmy trudności ze spokojem, nadzieją i odwagą, wiedząc, że razem możemy pokonać wyzwania, które przed nami stoją.
Czytaj także:
Gdy się urodził, był mniejszy niż dłoń taty. Ten dzielny wojownik zadziwił wszystkich!
Czytaj także:
Bejrut: w czasie eksplozji na świat przyszło dwoje dzieci. Wzruszające zdjęcia!