Nie dawano mu dużych szans, ale Jett Morris żyje i rośnie.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Jett Morris. Mały, dzielny wojownik
Według lekarzy Jett nie miał szans na przeżycie. Zalecali jego mamie, by poddała się aborcji. Ona jednak stanowczo odmówiła. Chłopczyk urodził się w 25. tygodniu życia, jako wcześniak. Miał do pokonania wiele przeszkód. Cierpiał na przewlekłą chorobę płuc, żółtaczkę. Wykryto u niego również dwie dziury w serduszku. „Nie ma żadnych szans na to, że urodzi się zdrowe. To niebezpieczne. Trzeba natychmiast przerwać ciążę” – takie słowa usłyszała od lekarzy Mhairi Morris, mama chłopca. W 20. tygodniu ciąży kobiecie odeszły wody płodowe. Po wykonaniu badań lekarze stwierdzili, że dziecko, jeśli w ogóle urodzi się żywe, będzie miało liczne wady. Zasugerowali aborcję. Mhairi trudno było zaakceptować diagnozę personelu medycznego.
https://www.facebook.com/Fighter-Jett-Morris-Beating-the-odds-1567925873443862/photos/1568451676724615
Morrisowie. Upór i miłość rodziców
Rodzice malucha nie poddali się w walce o własne dziecko. „Lekarze muszą nieraz powiedzieć o najgorszym scenariuszu, muszą być szczerzy, ale nie ma dwóch jednakowych ludzi i przypadków na tej ziemi. Kiedy powiedziałam lekarzowi, że nie decyduje się na terminację, on przewrócił zrezygnowany oczami, spojrzał na zegarek, jakby tracił tylko czas” – tłumaczyła Mhairi w jednym z wywiadów.
Dziecko zostało uratowane dzięki uporowi i miłości rodziców. Państwo Morrisowie byli pod ciągłą presją lekarzy w East Surrey Hospital. Na decyzję rodziców pracownicy szpitala czekali zaledwie 5 minut. Mhairi i Paul byli przekonani, że ich dziecko urodzi się jednak zdrowe. „Nie widzieli go jeszcze, a już nazwali go niezdolnym do życia płodem. Było mi zimno i czułem się zdruzgotany” – wspomina Paul Morris. Nikt z personelu placówki nie przyszedł z nimi porozmawiać o innych możliwościach.
Mhairi została wypuszczona ze szpitala trzy tygodnie przed pierwotnym terminem porodu. U kobiety zdiagnozowano łożysko przednie – tworzyło się ono pod dzieckiem i mogło spowodować silne krwawienie oraz infekcję.
Gdy Mhairi Morris zaczęła krwawić, musiała zostać przewieziona do szpitala. Problem w tym, że lokalny fundusz zezwalał na opiekę nad dziećmi urodzonymi po 28. tygodniu. Rodzącą kobietę przewieziono zatem do oddalonej o 130 km placówki medycznej w Portsmouth.
https://www.facebook.com/Fighter-Jett-Morris-Beating-the-odds-1567925873443862/photos/1568399590063157
https://www.facebook.com/Fighter-Jett-Morris-Beating-the-odds-1567925873443862/photos/1568449920058124
Mikołajkowy prezent
Jett Morris urodził się 6 grudnia 2013 roku, w mikołajki. Zrobił tym samym wspaniały prezent swoim rodzicom, którzy wbrew temu, co mówili lekarze, ani na chwilę nie zwątpili w to, że chłopiec przyjdzie na świat zdrowy.
Pracownicy szpitala do ostatniej chwili ostrzegali Morrisów, że maluch będzie miał uszkodzony mózg i nie przeżyje nawet kilku dni ze względu na niedostatecznie rozwinięte płuca. Gdy Jett się urodził, był mniejszy niż dłoń jego taty. Chłopca umieszczono w inkubatorze.
Mały wojownik nie poddawał się w walce o swoje życie. Z czasem jego płuca zaczęły normalnie pracować, a dziurki w sercu nie były na tyle poważne, by uniemożliwiały mu codzienną egzystencję. Paul i Mhairi oczekiwali na najgorszy scenariusz, który całe szczęście się nie wydarzył.
Jesteśmy szczęśliwi, ale martwię się, że wiele matek zostało zmuszonych do aborcji, mimo że ich dzieci miały szansę przeżyć – tłumaczy Mhairi.
Ku zaskoczeniu tych wszystkich, którzy nie dawali mu większych szans, Jett obchodzi w tym roku kolejne urodziny.
Źródła: dailymail.com; buzznicked.com; metro.co.uk; Fighter Jett Morris-Beating the odds/Facebook.
https://www.facebook.com/Fighter-Jett-Morris-Beating-the-odds-1567925873443862/photos/1598452773724505
Czytaj także:
Brytyjski uniwersytet zawiesił Polkę za bycie pro-life. Dostała odszkodowanie i wróci na studia
Czytaj także:
Widzieć oboje pacjentów. Kiedyś wykonywał aborcje, teraz prowadzi klinikę pro-life
Czytaj także:
„Nieplanowane”: ważna lekcja dla działaczy pro-life