Wiedzieliście, że zmienił imię? Że lubił samochody, szybko jeździł i był bardzo niestandardowo przygotowany na wypadek mandatu? I że był spokrewniony z innym polskim świętym?Ks. Jerzy Popiełuszko to dobrze znany błogosławiony, wciąż żyje wiele osób, które znały go osobiście. Jednak jego zapiski, rozmowy z licznymi świadkami jego życia, wciąż pokazują, jak z jednej strony niezwykłym, a z drugiej zupełnie normalnym był człowiekiem.
Czytaj także:
W mieszkaniu ks. Popiełuszki znaleziono amunicję i dynamit. Dramatyczna historia opowiedziana na nowo
1.Zmienił imię z chrztu na Jerzy
Ks. Jerzy Popiełuszko na chrzcie otrzymał imię Alfons. Wybór nietypowego imienia był prawdopodobnie zainspirowany postacią wuja od strony matki – 20-letniego Alfonsa Gniedziejka, żołnierza Armii Krajowej zamordowanego przez NKWD w 1945 roku.
Poza tym matka małego Alka, Marianna Popiełuszko, była zafascynowana postacią św. Alfonsa Marii Liguoriego, co prawdopodobnie również nie pozostało bez znaczenia przy wyborze imienia trzeciego dziecka.
Młody Popiełuszko, ze względu na złe skojarzenia związane z jego imieniem, dopiero w 1971 roku, tuż przed święceniami kapłańskimi, zdecydował się na zmianę.
2.Wrzucał prezenty do kaptura przesłuchiwanych w stanie wojennym
Od początku trwania stanu wojennego ks. Jerzy wspierał osoby prześladowane przez system i ich rodziny. Podtrzymywał je na duchu, wspierał.
Jednym z oskarżonych był Andrzej Binduga, który wspomina, że ks. Jerzy uczestniczył w jego rozprawach sądowych, siadał zawsze w pierwszej ławce, tuż obok jego żony. Nie tylko uspokajał, ale także pomagał materialnie.
Któregoś dnia, kiedy oskarżony był prowadzony korytarzem sądu, ks. Popiełuszko wrzucił mu do kaptura cztery paczki austriackich papierosów, innym razem kanapki z wędliną z dzika.
3.Miał psa o imieniu Tajniak
Dostał małego czarnego kundelka jako prezent imieninowy od studentów. Długo zastanawiał się, jak go nazwać. Zdecydował, że pies będzie nazywał się Tajny, od angielskiego słowa „tiny” – malutki, niewielki.
W końcu przyjęło się jednak: Tajniak. Kiedy studenci wychodzili z nim na spacer, w otoczeniu kościoła zawsze kręciło się wielu funkcjonariuszy SB. Tymczasem oni na całe gardło wołali: „Tajniak, do nogi!”.
Wikariusze z parafii św. Stanisława Kostki do dziś wspominają, że 19 października 1984 r., gdy Popiełuszko został porwany, nikt z nich nie spał, bo Tajniak bardzo niespokojnie się zachowywał.
4.Fan motoryzacji
Ks. Popiełuszko był wielkim pasjonatem motoryzacji. Lubił dobre samochody i rowery. Podobno w latach 70. jeździł chevroletem. Jego znajomi wspominają, że jeździł szybko i woził ze sobą worek po 10 i 20 groszy na wypadek gdyby dostał mandat.
Czytaj także:
„10 minut”: wstrząsająca opowieść o ostatnich chwilach życia ks. Jerzego Popiełuszki
5.Palił papierosy
Ks. Jerzy mimo słabego stanu zdrowia palił papierosy. Często dostawał ekskluzywne, niedostępne w Polsce marki, którymi dzielił się z innymi. Zaczął palić najprawdopodobniej w wojsku.
Kiedy wiadomo już było, że kapelan „Solidarności” jest w niebezpieczeństwie, zaczęły się przy nim dyżury. Któregoś dnia Popiełuszko przyszedł do pilnujących go górników. Dał im paczkę marlboro, ale już po kilku minutach wrócił po nią. „Muszę pisać homilię.” – powiedział ze śmiechem.
W ostatniej znalezionej przy nim paczce chesterfieldów było 18 sztuk.
6.Przypadkiem znalazł się w środowisku robotniczym
W sierpniu 1980 roku hutnicy zwrócili się do prymasa Wyszyńskiego z prośbą o mszę świętą w Hucie Warszawa. Okoliczni księża odmówili ze względu na inne nabożeństwa. Zadanie znalezienia kapłana dostał ks. Bronisław Piasecki, kapelan kardynała Wyszyńskiego.
Kiedy pojechał do kościoła św. Stanisława Kostki, żeby odwiedzić swojego przyjaciela, proboszcza ks. Teofila Boguckiego, z kościoła wychodził młody duszpasterz. Jak mówiono później, „napatoczył się”. Popiełuszko był rezydentem parafii ze względu na swój nie najlepszy stan zdrowia.
Ks. Piasecki zapytał go, czy nie zechciałby odprawić mszy w Hucie. Zgodził się. Od tego wydarzenia zaczęła się jego „kariera”. Później został kapelanem „Solidarności”.
7.Był spokrewniony ze św. Rafałem Kalinowskim
Matka ks. Jerzego, Marianna Popiełuszko z domu Gniedziejko miała wujka, którym był Rafał Kalinowski, zmarły w 1907 roku zesłaniec syberyjski, karmelita bosy, późniejszy święty (kanonizowany w 1991 roku przez Jana Pawła II).
8.Dostępny zawsze i dla wszystkich
Przez jego mieszkanie na Żoliborzu przewijały się setki ludzi – studenci, robotnicy, artyści, inteligencja, rodziny, samotni. Popiełuszko sam mówił, że boi się wyjechać, bo być może akurat wtedy ktoś będzie go potrzebował.
Znana jest scena z filmu „Popiełuszko. Wolność jest w nas”, kiedy ks. Jerzy oddaje komuś własne buty. Oddawał wszystko.
Organizował pomoc inwigilowanym rodzinom, szukał mieszkań dla samotnych matek, czasami nosił im nawet kredensy. Poza tym zawsze służył wsparciem duchowym – spowiadał, rozmawiał, pocieszał, ale też żartował. Po prostu był.
Nigdy nie klasyfikował ludzi. Mimo że gromadziła się u niego warszawska elita, zawsze miał czas dla słabych, pozbawionych nadziei, zwykłych ludzi.
9.Był przeciętnym uczniem
Alek Popiełuszko jako młody chłopak nie wyróżniał się zupełnie niczym. Nie był wybitnie utalentowany, nie miał zdolności językowych. Jego rodzina była prosta, ale bardzo pobożna i życzliwa.
Jego koledzy wspominają, że potrafił zaspać na mszę, zapomnieć o czymś. W podaniu o przyjęcie do seminarium duchownego w Warszawie napisał: „Prośbę swą motywuję tym, że chcę zostać księdzem, ponieważ mam zamiłowanie do tego zawodu”.
Jednak świadkowie jego życia wspominają, że Jurek przeżył prawdziwą metamorfozę, nie tylko duchową, ale również intelektualną. Z prostego chłopaka stał się prawdziwym duszpasterzem, którego kazania porywały tysiące ludzi.
10.Nawracał swoją postawą
Ks. Jerzy był kompletnie niepozorny, skromny, drobny, cichy. Dlatego tym bardziej zaskakiwała jego postawa, kiedy ludzie poznawali go osobiście w bardzo różnych okolicznościach. Zjednywał sobie wierzących i niewierzących.
Jednym z takich przykładów jest słynna aktorka Danuta Szaflarska, którą Jerzy, jak się wówczas przedstawił, poznał na korytarzu sądowym. Zaprosił ją do czytania w kościele. Mimo że była niewierząca, zgodziła się.
Z czasem, najprawdopodobniej pod wpływem przebywania z księdzem Jerzym, nawróciła się. Po 40 latach chciała się wyspowiadać, ale się bała, na co Jerzy dodał jej otuchy słowami: „Hurtem podobno łatwiej”.
Tekst powstał dzięki pomocy Muzeum Błogosławionego ks. Jerzego Popiełuszki i relacji świadków.
Czytaj także:
Ks. Jerzy Popiełuszko: Z niepozornego człowieka stał się wielkim pasterzem i pozostał absolutnie wierny