Bój o nasze zbawienie toczy się nieustanne. Nie ma taryfy ulgowej nawet na te niespokojne czasy.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Doświadczenie chrześcijan
Czas pandemii może być trudnym wyzwaniem dla życia duchowego. Ograniczony dostęp do sakramentów, izolacja, niepewność jutra i wreszcie ryzyko zachorowania są dla wielu ludzi powodem do smutku i poczucia bezradności.
Czytaj także:
Czy przyjmując Komunię św., można się zarazić wirusem? O przeistoczeniu i wystawianiu Boga na próbę
Na szczęście nie jesteśmy jedynym pokoleniem w dziejach świata, które przeżywało podobne komplikacje. Można nawet powiedzieć, że kłopoty jakie na nas spadają nie są jeszcze takie najgorsze. Trudno je porównywać do wielkich epidemii dżumy, wojen światowych czy niszczycielskich kataklizmów, które miały miejsce w dziejach świata.
Plusem jest także to, że możemy korzystać z doświadczenia poprzednich pokoleń. Znamy przecież prawdę o tym, że historia jest nauczycielką życia. W odniesieniu do życia duchowego warto sięgnąć po radę pierwszych chrześcijan z czasów, gdy ich życie zmagało się z wieloma przeciwnościami, a nawet prześladowaniem. Czerpiąc z ich doświadczenia będziemy mieli szansę na dobre przeżycie obecnego czasu.
Zachęta św. Pawła
W Liście do Efezjan odnajdujemy fragment, który Biblia Tysiąclecia zatytułowała jako „Zachęta do walki duchowej” (Ef 6, 10-20). Brzmi on następująco:
„Na koniec bądźcie mocni w Panu – siłą Jego potęgi. Przyobleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła. Nie toczymy bowiem walki przeciw krwi i ciału, lecz przeciw Zwierzchnościom, przeciw Władzom, przeciw rządcom świata tych ciemności, przeciw duchowym pierwiastkom zła na wyżynach niebieskich. Dlatego przywdziejcie pełną zbroję Bożą, abyście się zdołali przeciwstawić w dzień zły i ostać, zwalczywszy wszystko. Stańcie więc do walki, przepasawszy biodra wasze prawdą i przyoblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość, a obuwszy nogi w gotowość głoszenia dobrej nowiny o pokoju.
W każdym położeniu bierzcie wiarę jako tarczę, dzięki której zdołacie zgasić wszystkie rozżarzone pociski Złego. Weźcie też hełm zbawienia i miecz Ducha, to jest słowo Boże – wśród wszelakiej modlitwy i błagania. Przy każdej sposobności módlcie się w Duchu! Nad tym właśnie czuwajcie najusilniej i proście za wszystkich świętych i za mnie, aby dane mi było słowo, gdy usta otworzę, by jawnie i swobodnie głosić tajemnicę Ewangelii, dla której sprawuję poselstwo jako więzień – żebym jawnie ją wypowiedział, tak jak winienem”.
Duchowa odporność
Autor listu mówi o konkretnych sposobach nabywania duchowej odporności, która ma pomóc chrześcijanom w znoszeniu trudów dnia codziennego. Słusznie nazywa ją walką duchową. Bój o nasze zbawienie toczy się nieustanne.
Nie ma taryfy ulgowej nawet na czas koronawirusa. Warto zatem przyjrzeć się bliżej radom z Listu do Efezjan i na miarę naszych możliwości wprowadzić je w życie.
Fragment listu rozpoczyna się od wezwania, „aby być mocnym w Panu – siłą Jego potęgi”. To punkt wyjścia. Kondycja człowieka wierzącego tylko w niewielkim stopniu zależy od niego samego.
Nie mamy wpływu na to, czy ostatecznie koronawirus dotknie chorobą nasze ciało. Wiemy, że nawet staranna troska o noszenie maseczki i częste mycie rąk nie dają bezwzględnej pewności. Wielu ludzi nie jest w stanie odpowiedzieć, w jaki sposób zaraziło się wirusem. Wniosek, który płynie z wiary sugeruje, że chrześcijanin powinien swoją moc czerpać z Boga.
Zbroja Boga
Warto zatem w chwilach zwątpienia i słabości zwracać się do Boga z prośbą o pomoc. Wiem, że wielu ludzi w czasie kwarantanny lub choroby naturalnie zwraca się do Stwórcy w modlitwie, aby przetrwać najtrudniejszy czas. Dla większości z nich Bóg jest jedyną nadzieją.
Szukają go, gdy ludzkie sposoby w życiu zawodzą. W modlitwie próbujemy odnaleźć sens naszego istnienia i spodziewamy się, że Bóg nie pozostawi nas samych.
Następnie autor poucza, aby być świadomym zagrożeń, jakie czyhają na nas ze strony złego: „Przyobleczcie pełną zbroję Bożą, byście mogli się ostać wobec podstępnych zakusów diabła”. Mogłoby się wydawać, że doświadczenie izolacji nie sprzyja grzeszeniu. Dobrze jednak wiemy, że pokusa nie chadza na urlop. Bezczynność i poczucie strachu może potęgować coś, co nazywam „wyobraźnią grzechu”.
Czytaj także:
Muzyczna odpowiedź na trudy pandemii. „Nadzieja na Moście do Nieba”
Pomysłowość w grzeszeniu to doświadczenie, które bardzo sprytnie wprowadza człowieka w poczucie bezkarności względem Boga. Łatwiej jest siebie usprawiedliwić, gdy okoliczności są trudniejsze niż zwykle.
Już św. Ignacy z Loyoli zauważył, że zły duch uderza tam, gdzie znajduje najsłabszy punkt w człowieku. Nie da się ukryć, że epidemiczne nastroje mogą być właśnie takim słabym punktem – wymówką do utraty łaski uświęcającej.
Odpocząć od ekranu
Kolejną radą jest odniesienie do prawdy i sprawiedliwości. Czytamy następujące słowa: „Stańcie więc do walki, przepasawszy biodra wasze prawdą i przyoblókłszy pancerz, którym jest sprawiedliwość”. Nie ulega wątpliwości, że ostatnie czasy sprzyjają rozdrażnieniu, które budzi silne emocje, kłótnie i spory.
Dodatkowo doświadczenie to potęguje zwiększona liczba godzin spędzona przed telewizorem i komputerem. Karmieni tysiącem informacji stajemy przed różnego rodzaju dylematami egzystencjalnymi i moralnymi.
Warto wtedy nieco „odpocząć” od ekranu i wrócić do tego, co prawdziwe i sprawiedliwe. Najlepszą drogą powrotu jest rozmyślanie nad życiem Jezusa i Jego rozumieniem prawdy i sprawiedliwości. Zapewniam, że po takim ćwiczeniu wrócimy do wewnętrznej harmonii i nie wpadniemy w niepohamowany gniew.
Chrześcijanin gotowy na wszystko
Wreszcie mowa jest o tym, aby być gotowym do „głoszenia dobrej nowiny o pokoju”. To wyjątkowo ważna zachęta. Wpatrując się w agresję i przemoc na ulicach może zrodzić się w nas chęć odwetu lub odreagowania własnych frustracji.
Pamiętać jednak musimy, że jako chrześcijanie jesteśmy spadkobiercami słów Jezusa, który powiedział: „Pokój wam zostawiam. Pokój mój wam daję”. Wewnętrzne opanowanie i zdolność do zgody to cechy charakterystyczne tych, którzy odznaczają się duchową dojrzałością.
Chrześcijanin gotowy ma być na wszystko, dlatego też nie musi obawiać się żadnej sytuacji. Jesteśmy w rękach Boga mocniej niż się nam to zdaje. Nie mamy powodów do obaw i niepokoju.
Pogłębić modlitwę
Wśród końcowych pouczeń na uwagę zasługuje fragment o „modlitwie w Duchu”. Epidemia stała się okazją do pogłębienia osobistej praktyki modlitewnej. Musimy często wychodzić z utartych schematów i poszukiwać nowych form modlitwy, które będą nas rozwijać duchowo.
Z pomocą oczywiście przychodzą nam różnego rodzaju akcje medialne, ale pamiętać należy także o tym, że człowiek zobowiązany jest w głównej mierze do praktykowania modlitwy osobistej, która wyraża się w intymnym spotkaniu z Bogiem.
Być może właśnie teraz Bóg stawia nas przed próbą, od której uciekaliśmy w natłoku różnych obowiązków. Modlitwa w Duchu to forma rozmowy z Bogiem, gdy na bok schodzą skostniałe formy i słowa. To głęboka więź spotkania z Panem, w którego wierzę i czuję Jego obecność.
Tak przygotowani w życiu duchowym nabierzemy duchowej odporności, która pozwoli nam przetrwać najtrudniejsze momenty. Kto jest nieustannie gotowy nie musi się niczego obawiać, bo nie ma takiej rzeczy, w której nie mógłby wezwać na pomoc Jezusa.
We wszystkim bowiem – jak mówi św. Paweł – należymy do Pana.
Czytaj także:
Młodzi z duszpasterstwa się nie poddają. Pomimo pandemii wspierają osoby w kryzysie bezdomności