Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Byłaś taka zwyczajna i prosta, ale dla mnie wyjątkowa i niepowtarzalna”, „Bardzo cię kocham i często tęsknię”, „Dziękuję, że tyle mnie nauczyłaś” – Wszystkich Świętych to czas, w którym wracamy pamięcią do naszych bliskich. Co chcielibyśmy im dziś powiedzieć?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Ich już z nami nie ma. A może to nas jeszcze nie ma z nimi? Myślimy o nich, wspominamy, w ważnych chwilach czujemy ich obecność, jesteśmy wdzięczni za ten kawałek wspólnej drogi. Nasi kochani bliscy zmarli – dziadkowie, rodzice, bracia, przyjaciele, ciocie i wujkowie. Święto zmarłych to czas, kiedy tęsknimy za nimi jeszcze bardziej. Kiedy przywołujemy w pamięci wspólne chwile. I kiedy chcielibyśmy im jeszcze tyle powiedzieć…
Oddajemy dziś głos naszym czytelnikom i znajomym i dziękujemy, że dzielą się z nami tak intymnymi i pięknymi wspomnieniami. Bo przecież pamięć o zmarłych jest częścią naszych własnych historii.
Paweł do swojej siostry, której nie poznał:
Kasiu. Nie zadajesz sobie sprawy, jak często o Tobie myślę. Czasem w jakiejś rozmowie wymieniam Twoje imię tak, jakbym widział Cię dzień czy tydzień temu. Mimo że nigdy Cię nie spotkałem, mimo że lata lecą, mimo że dawno powinnaś zniknąć, wypchnięta przez hałas świata.
Żyłaś tylko jeden dzień. Może i lepiej, bo wiesz, świat bywa okrutny i dziwny. Tyle w nim miłości, co nieszczęścia. Zawsze mijam Twój grób z myślą, że kiedyś się spotkamy. Potem długo z Tobą rozmawiam. Moja jedyna siostro… Paweł.
Janek do przyjaciela, który zginął w Tatrach:
Jacku, zawsze brakowało nam czasu. Ty w swoich sprawach, ja w swoich. Może to i dobrze. Obaj robiliśmy rzeczy ważne, a przecież czasu będziemy mieć jeszcze w bród, gdy tylko do ciebie dołączę. Zanim to się stanie, chcę, żebyś wiedział, że chociaż tutaj ciągle coś się zmienia, to właściwie nic nie straciłeś. Nadal ludzie mają te same pragnienia i potrzeby, nadal wielu nie potrafi ich mądrze zaspokoić. Pozostaje mieć nadzieję, że tam u ciebie te sprawy przychodzą jednak łatwiej, możne nawet automatycznie. Jak tam jest? Widoki zapierają dech w piersiach? Jak rozwiązali sprawę starzenia się? Bycie tu ma swoje zalety, ale bycie tam wiecznie ciekawi.
Dlaczego mało konkretów w moim liście? Bo te naprawdę nie są zbyt istotne. Chciałem do ciebie napisać, żebyś wiedział, że przyjaźń jest mocniejsza. Że czekam na spotkanie, chociażby krótkie (bo może i tam sporo malujesz). Zorganizuj dobrą herbatę. O muzyce nie piszę, bo na pewno jest wyśmienita. Sądzę, że czas do spotkania minie obu nam szybciej, niż by się można tego spodziewać. Do zobaczenia! Janek.
Aneta do babci:
Babciu, wiele razy mówiłam Ci, że Cię kocham, ale nie powiedziałam Ci, jak ogromnym wzorem dla mnie byłaś i cały czas jesteś. Z perspektywy dorosłej już kobiety często wracam myślami i sercem do naszych rozmów i spotkań. Zawsze byłaś obok i zawsze miałaś dla mnie czas. Może dlatego, że nie miałaś jak uciec, kiedy wbiegałam do Twojego pokoju. Po udarze byłaś przykuta do łóżka. Prawie 12 lat ogromnego cierpienia, a do dziś pamiętam Twoją uśmiechniętą twarz na widok każdego, kto Cię odwiedzał.
Dziękuję, że nauczyłaś mnie, że nie można nienawidzić drugiego człowieka. Można go, co najwyżej, nie lubić. Dziękuję za przekazanie najtrudniejszej lekcji o sensie cierpienia: o bezwładnym ciele i oczach zwróconych na powieszony w pokoju krzyż, o wewnętrznym bólu i zewnętrznym uśmiechu na twarzy. Dziękuję za każdą wspólną chwilę. Za to, że byłaś, jesteś i będziesz przy mnie. Im jestem starsza, tym mam wrażenie, że widzę więcej. Nabieram innego spojrzenia.
Niedawno minęła 5. rocznica Twojej śmierci. Czas szybko leci, ale tęsknota jest nadal w sercu. Przepraszam, że mimo że przekazałaś mi tak cenne wartości, dałaś solidny fundament do budowania na skale, czasem jestem jak domek z kart, który się ciągle rozsypuje. Pewnie zatroskana łapiesz się za głowę w niebie, kiedy widzisz, jak upadam po raz kolejny, przygnieciona ciężarem swoich grzechów. Ale widzisz też, że wstaję i nie poddaję się; tak jak Ty patrzę na ten zawieszony na ścianie krzyż i widzę w nim miłość, która jest lekarstwem na wszystkie bolączki tego świata. Aneta.
Magda do dziadka:
Dziadziu, pamiętam, jak raz zwierzyłeś mi się łamiącym głosem, ze łzami w oczach, że modlisz się codziennie, abyś mógł być na moim ślubie. Nie stało się tak. Nigdy nie powiedziałam Ci, jak ważne dla mnie było usłyszeć, że jestem każdego dnia w Twoich modlitwach i że w ogóle modlisz się. Twoje świadectwo wiary w jakiś sposób umocniło mnie. Poczułam się też ważna i kochana, i że ktoś wstawia się za mną w tak ważnej dla mnie sprawie. Mam nieodparte wrażenie, że nie przestałeś i jeśli ten upragniony przeze mnie dzień nadejdzie, to w jakiś sposób będziesz z nami.
Wojtek do babci:
Witaj babciu. Lata lecą, a pamięć o Tobie nie gaśnie. Pamiętam, jak kiedy byłem mały, zabierałaś mnie i brata nad Wisłę i na spacery po Starówce. Była tam lodziarnia, w której za każdym razem kupowałaś nam lody. Były pyszne. Pamiętam to, jakby to było wczoraj. Nigdy tego Tobie nie mówiłem, ale dzięki Tobie wiara, którą starałaś się mi przekazywać w końcu zaczęła kiełkować i przynosić owoce. Dziękuję Ci za to. Dzisiaj widzę, jak było to dla mnie ważne. Kiedy zbliżały się Twoje dni na tym świecie, było ciężko patrzeć jak odchodzisz, ale wierzę że jesteś teraz w lepszym świecie. Wojtek.
Magda do babci:
Kochana babciu Natalo,
Odeszłaś już dawno, ale wciąż mi Ciebie brak. Czego? Twoich spracowanych dłoni, które z miłością przygotowywały dla mnie coś smacznego do zjedzenia, a w szczególności placków drożdżowych z rodzynkami, których zapach unosił się po całej kuchni. Twojego domu, który często odwiedzałam latem i zimą, a w nim pieca kaflowego, który dawał ciepło. A może to sprawiał twój uśmiech, którym obdarzałaś każdego, kto do niego wchodził?
Dzikiej róży, która rosła obok wejścia do domu i jej płatków, które dla mnie zbierałaś na Boże Ciało. Twoich łagodnych oczu, które patrzyły przez okulary, i chustki na głowie, Ciebie pochylonej w ogrodzie, nad książką lub w trakcie modlitwy, naszych rozmów…. Byłaś taka zwyczajna i prosta, ale dla mnie wyjątkowa i niepowtarzalna, bo moja. Kocham i tęsknię. Do zobaczenia w niebie. Wnuczka Magda.
Ania do taty:
Co dziś powiedziałabym Tacie, gdyby żył? Zadaję sobie to pytanie za każdym razem, kiedy stoję nad jego grobem. Na początku, jako mała zagubiona dziewczynka, później zbuntowana nastolatka, studentka poszukująca swojej drogi życiowej, świeżo upieczona żona i wreszcie dziś, jako dorosła kobieta, a w dodatku mama.
Choć z czasem ta ogromna strata przestała mi aż tak doskwierać, wciąż powraca pytanie o to, jakby to było, gdyby był przy mnie. Marzę o tym, jakim cudownym byłby dziadkiem dla mojego Adasia. Oczyma wyobraźni widzę nasze wspólne spacery, wyprawy nad wodę, które oboje tak lubiliśmy, czy wycieczki pociągiem. Gdyby tak chociaż mógł odprowadzić mnie do ołtarza w dniu mojego ślubu… Tak często brakuje mi kogoś, kto mógłby mi pomóc i służyć ojcowską radą w trudnych chwilach, choć czasem czuję, że opiekuje się mną z nieba. Jestem wdzięczna, że miałam naprawdę cudownego Tatę i takim pozostanie na zawsze w mojej pamięci, choć byliśmy razem tylko 11 lat.
Dziękuję mu za te ciepłe wspomnienia z dzieciństwa, kiedy byłam dla Niego oczkiem w głowie. Za to, że nauczył mnie pływać, kazał zapisać się do harcerstwa i zawsze powtarzał, że mam być odważna i zdecydowana (może jeszcze kiedyś będę). Minęło tak wiele lat, a ja wciąż pamiętam Jego szczery, donośny śmiech. Jestem pewna, że usłyszę go jeszcze nieraz, tam, dokąd wszyscy zmierzamy. Gdzie już zawsze będziemy razem.
Magda do wujka alkoholika:
Dziękuję Ci za Twoje wzruszenie i łzy, kiedy podziękowałam Ci za wytłumaczenie mi funkcji z matematyki. Wtedy zrozumiałam, że istotą męskości jest stawanie w prawdzie przed sobą. Magda, wujkowi alkoholikowi, który od bardzo dawna nie poczuł niczyjej wdzięczności.
Monika do babci:
Miałam zaledwie 5 lat kiedy odeszłaś. W dodatku umarłaś tuż obok mnie – dziś uważam, że to wielka łaska towarzyszyć komuś w takim momencie. Wtedy nie wiedziałam, co się stało. Nie zdążyłaś mi powiedzieć, gdzie poznałaś dziadka, jak wyglądały te straszne lata 50-te. Nawet nie wiem, co lubiłaś i nigdy Cię nie zabrałam na chipsy i wino. Za to do dziś pamiętam smak racuchów, którym nadałam nazwę: „Takie, jak robiła babcia Zosia”.
Joanna do mamy i do swojego nienarodzonego dziecka:
Adasiu, nie przytuliłam Cię ale z tęsknotą czekam na tę chwilę, kiedy wezmę Cię w ramiona, mój Skarbie… Mamo, już wszystko rozumiem. Pamiętasz, jak mówiłaś mi, że jak będę w Twoim wieku, to to zrozumiem? Już nie pamiętam tematu rozmowy… Ale dziś rozumiem więcej…
Edyta do Janiny:
Czyś już święta czy oczekująca – jest to Twój szczególny dzień. Chciałam tylko… Powiedzieć dziękuję za każdy Twój dotyk i przytulenie. Za jego niedosyt i ciepłe wspomnienie. Dziękuję za Twój słowiczy śpiew i wrażliwości westchnienie. Nie zdążyłam przytulić Cię tak sam na sam, wysłuchać Cię, tak od serca podzielić się sobą i powiedzieć: „jeszcze będzie przepięknie”, by jeszcze bardziej spotkać się z Tobą. Mam jednak Cię teraz, na nowo, bliżej niż kiedykolwiek, choć ciągle jakby o tym nie wiem. Dziękuję i za to jak bardzo mnie zaskakujesz.. Edyta.
Paulina do koleżanki, która zmarła na białaczkę:
Karolciu, nie zdążyłam Ci powiedzieć, jak bardzo podziwiam Cię za Twoją walkę z chorobą. Nie zdążyłam powiedzieć Ci, jak bardzo jestem wdzięczna za ten trudny czas, w którym mogłam Ci towarzyszyć i jak wiele wniósł do mojego życia. Nie zdążyłam Cię przytulić i pożegnać.
Ania do swoje ukochanej cioci
Pamiętam, jak w drodze z kościoła chodziłyśmy „na jabłka”. Udawałyśmy, że robimy coś, czego nam nie wolno. Szybko zrywałyśmy je z działek sąsiadów i uciekałyśmy z papierówkami schowanymi w kieszeniach. Słyszę Twój subtelny śmiech. I widzę Twoje roześmiane oczy – zwłaszcza, kiedy wspominam przyjazdy do rodzinnego domu. Czekałaś na mnie jak mama. Wyglądałaś w oknie i łapałaś mnie wzrokiem, kiedy wysiadałam z tramwaju. A potem chwytałaś w ramiona.
Nigdy nie założyłaś swojej rodziny, nie łączyły nas więzy krwi, byłaś moją przyszywaną ciocią, dla rodziców – przyjaciółką-sąsiadką. Nie miałaś dzieci, ale ja byłam Twoją córką. Z Tobą chodziłam do biblioteki, zabierałaś mnie do kina i teatru lalek, do kościoła i na spacery nad rzekę. Kiedy umierałaś, czułam, że odchodzi moja druga mama. Nie powiedziałam Ci, jak bardzo Cię kocham i jak bardzo jestem Ci wdzięczna za to, że nauczyłaś mnie prostej, dobrej obecności. Często za Tobą tęsknię. Wiem, że zostawiłaś we mnie część siebie – jesteś ze mną, kiedy wybieram książkę w bibliotece, kiedy siadam na Twoim miejscu w kościele, kiedy słucham starej, polskiej muzyki. I zawsze już będę się śmiać, jedząc papierówki.
Michał do babci:
Czytaj także:
“Próbowałam się modlić, ale nie miałam cierpliwości”. Wspomnienie Agnieszki Osieckiej
Czytaj także:
Watykan: w tym roku odpust za zmarłych można uzyskać przez cały listopad