Czy wierzysz, że Bóg i dla ciebie przygotował niespodziankę, która twój smutek zamieni w głośny śmiech?Sara i Abraham zostają rodzicami „w tym właśnie czasie, jaki Bóg wyznaczył” (Rdz 21, 2). Jakże to znaczące – Bóg, dawca życia, który ma dla każdego z nas wyznaczony moment. Także ten, w którym przychodzą na świat nasze dzieci. Choćby to był najbardziej niespodziewany i nieprawdopodobny czas. Może nawet w naszym odczuciu zupełnie nietrafiony…
Dla Boga nie ma nic niemożliwego i nic pozbawionego sensu. Dochował wierności swojej obietnicy i pobłogosławił Sarze. Możemy się zastanawiać, czy to rzeczywiście był dobry pomysł? W tym wieku? Czy Sara miała jeszcze wystarczająco dużo sił, aby przyjąć na siebie tak dużą odpowiedzialność? Czy potrafiła się jeszcze cieszyć ze spełnionego marzenia? Jej reakcja mówi sama za siebie.
Bóg bywa zabawny
Powód do śmiechu dał mi Bóg (Rdz 21, 6) – mówi Sara po urodzeniu Izaaka (swoją drogą imię Izaak nawiązuje do hebr. „sachaq” – zaśmiał się). Bóg rozśmieszył więc kobietę swoim niezwykłym działaniem. Bo to, co po ludzku wydawało się już nie do zrealizowania, co prawdopodobnie Sara już dawno spisała na straty, oto staje się faktem. Faktem tak absurdalnym, że wywołującym śmiech. Śmiech niedowierzania, ale i radości.
Dobrze, jeśli ten śmiech Sary zapiszemy w swoich matczynych sercach. W wielu z nich są marzenia i ambicje, które wydają się już nie do zrealizowania, lub są tak bardzo odległe, że nie do końca już wierzymy, że kiedyś się spełnią. Niektóre są niewielkie, a niektóre tak dla nas ważne, że ich nieosiągalność zasiewa w nas głęboko smutek. Czy wierzysz, że Bóg i dla ciebie przygotował niespodziankę, która ten smutek zamieni w głośny śmiech?
Śmiech, który rani
Ale śmiech może mieć również negatywne oblicze. Taki wymiar ma śmiech pełen drwiny, szyderstwa, ironii… I na taki śmiech ze strony innych ludzi Sara była gotowa:
Każdy, kto się o tym dowie, śmiać się będzie z mej przyczyny. Rdz 21, 6
Sara była wreszcie spełniona, ale spodziewała się, że narodziny dziecka w takim wieku będą powodem nadmiernej ciekawości i kpiny. Czy aż tak bardzo się tym przejmowała, będąc pod płaszczem Bożego błogosławieństwa? Trudno powiedzieć. Po jej słowach możemy się jedynie domyślać, że gdzieś w środku to bolało. I myślę, że każdą z nas bolałoby podobnie niezrozumienie naszego szczęścia przez innych ludzi.
Może nawet doświadczyłaś podobnego zranienia. Może twoja ciąża też była powodem drwin ludzi z twojego otoczenia? Może ktoś zupełnie obcy sprawił ci ból i zaśmiał się z ciebie na ulicy, widząc twój ciążowy brzuch, a obok kilkoro innych dzieci? Może chciałaś się z kimś podzielić radością twojego serca, a spotkałaś się ze śmiechem pełnym cynizmu? Może z zazdrością? Być może nawet od osoby, która była ci bliska…
Prawdziwych przyjaciół poznajemy po śmiechu
To z pewnością bolesne sytuacje. Momenty, kiedy doświadczamy prawdziwego szczęścia, a negatywna reakcja innych na naszą radość podcina nam skrzydła. Kiedy okazuje się, że prawdziwych przyjaciół poznaje się nie w biedzie, lecz w szczęściu. I myślę, że było to też trudne dla Sary. Możemy przypuszczać, że wcale nie było jej łatwo przyjąć Bożego daru w takich okolicznościach.
Niemniej przyjęła go – jak się domyślamy – z ogromnym wsparciem i radością dzieloną z Abrahamem. Izaak był przecież dopełnieniem miłości i wierności Bogu tych dwojga. Ba, Abraham na wieść o tym, że zostanie stuletnim ojcem, wybucha tym samym śmiechem szczęścia i niedowierzania, co później jego żona (por. Abraham, upadłszy na twarz, roześmiał się; pomyślał sobie bowiem: Czyż człowiekowi stuletniemu może się urodzić syn? Albo czy dziewięćdziesięcioletnia Sara może zostać matką? Rdz 17, 17).
Cokolwiek więc myśleli o nich inni ludzie – w tej nadzwyczajnej i poniekąd śmiesznej sytuacji – byli razem i Bóg im błogosławił. Droga, którą prowadzi nas Pan, także ta macierzyńska, nie zawsze bywa łatwa. Ale jeśli przy naszym ramieniu kroczy ktoś, kto potrafi się śmiać w ten sam sposób, co my, staje się dużo łatwiejsza.
Read more:
Biblijne matki. Ewa – matka wszystkich żyjących
Read more:
Seks na emeryturze? Należałoby zapytać Abrahama i Sarę…