Kiedy myślę o Bożym miłosierdziu, natychmiast przychodzi mi na myśl – podobnie jak wielu innym ludziom – obraz Jezusa Miłosiernego, który w 1931 roku został objawiony św. Faustynie.
Bardziej niż cokolwiek innego ten właśnie obraz przyciąga ludzi, zaprasza ich, by zgłębiali i urzeczywistniali orędzie Bożego miłosierdzia. Jest ono kluczowym elementem Dzienniczka, przed tymi zaś, których spojrzenie sięga głębiej, odsłania nowy obszar miłosierdzia. Jest on podsumowaniem całego misterium paschalnego (męki, śmierci, zmartwychwstania i wniebowstąpienia Jezusa); całej Ewangelii; całego Katechizmu, całego planu miłosierdzia.
Dzienniczek św. Faustyny zaczyna się od przywołania skierowanego do niej Bożego nakazu, by namalowała obraz Pana: „O Miłości wiekuista, każesz malować obraz swój święty. I odsłaniasz nam zdrój miłosierdzia niepojęty” (D 1).
Być może zawodzi mnie pamięć (podobno zaczyna ona szwankować jako pierwsza) albo po prostu o czymś nie wiem, ale nie wydaje mi się, by kiedykolwiek w historii objawiający się Jezus otwarcie komukolwiek nakazał namalować swój wizerunek.
Jego słowa skierowane do św. Faustyny były bardzo konkretne: „Wymaluj obraz według rysunku, który widzisz” (D 47). Nie mając pewności, jak postąpić, Faustyna wspomniała o tym spowiednikowi:
Chrystus udzielił św. Faustynie reprymendy z powodu zwłoki w wypełnieniu Jego nakazu: „Wiedz o tym, że jeżeli zaniedbasz sprawę malowania tego obrazu i całego dzieła miłosierdzia, odpowiesz za wielką liczbę dusz w dzień sądu” (D 154).
Biedna Faustyna. Próbowała, ale zwyczajnie nie umiała podołać temu zadaniu. Musicie pamiętać, że była ona prostą kobietą, skończyła zaledwie trzy semestry nauki w szkole podstawowej, przy czym nie uczono jej malarstwa. A jednak to jej objawił się Chrystus i polecił namalowanie swego wizerunku. Jak wyjaśnia o. Serafin Michalenko MIC:
Faustyna dowiedziała się, że jedna z sióstr była artystką i malowała piękne kartki zdobione kwiatami i tym podobne. Faustyna poprosiła ją o namalowanie wizerunku Chrystusa. Owa siostra odparła: „Umiem malować tylko kwiaty, nie maluję portretów”.
Tymczasem rozniosła się wieść, że Faustyna miewa pewnego rodzaju wizje. Ona sama nie robiła tego wszystkiego, żeby zyskać rozgłos, ale dlatego, że czuła przymus spełnienia woli Jezusa, a jednocześnie nie mogła jej spełnić.
Nie udawało jej się to, aż w końcu pojechała do Wilna i spotkała kierownika duchowego, którego wyznaczył jej Jezus i który po długim, długim czasie postanowił jej pomóc i znaleźć jakiegoś malarza. Jeśli więc – tak jak ja – kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym, dlaczego Jezus nie chce wam trochę ułatwić życia, to się odprężcie. Jesteście w dobrym towarzystwie.
Z powyższego wyraźnie wynika, że dla Boga obraz Bożego miłosierdzia jest czymś bardzo ważnym. Bóg chciał, by taki obraz namalowano i wystawiono w takim miejscu, by ludzie mogli go widzieć. Bóg chciał, żeby widziano Jego miłosierdzie.
Od czasu, gdy idąc za wskazówkami św. Faustyny w roku 1934 ukończono pierwszy obraz Miłosierdzia Bożego (namalowany w Wilnie), wielu malarzy starało się utrwalić wizję Jezusa, ujrzaną przez Faustynę. Obraz miłosierdzia Bożego z pewnością jest obecnie najbardziej znanym i otaczanym największą czcią obrazem Chrystusa w historii Kościoła.
Skąd ten rozgłos? Co takiego szczególnego jest w tym obrazie? Zobaczmy.
Z upływem czasu pojawiły się pytania (a nawet rozgorzały spory), dlaczego istnieje tyle wersji obrazu, oraz która z nich jest „tą właściwą”. Prawda jest taka, że istnieje nie tyle „właściwa wersja”, ile raczej właściwy i niewłaściwy sposób traktowania obrazu. Najistotniejsze jest, by obraz miłosierdzia Bożego postrzegać jako ikonę, nie jako bożka.
Na czym polega różnica? Jak już wspomniałem w Przedmowie, ikona odsyła nas do Boga. Prawdziwa ikona – zgodnie z technicznym znaczeniem tego terminu – jest szczególnego rodzaju malowidłem, symbolicznie ukazującym Chrystusa, Matkę Boga, aniołów, świętych czy wydarzenia świętej historii.
Malarz – czy też ikonograf – posiada specjalistyczne wyszkolenie w zakresie tradycyjnych zasad, technik i stylu malowania ikon i częstokroć zostaje wyznaczony przez biskupa. Przygotowując się do stworzenia ikony, stara się otworzyć na inspirację Ducha Świętego: modli się, pości, wybiera najlepsze materiały, namaszcza i błogosławi swoje farby. Jest w pełni świadom tego, że nie maluje, lecz „pisze” swój święty obraz.
W nieco mniej formalnym sensie słowo ikona może funkcjonować jako określenie każdego świętego obrazu, będącego symbolicznym przedstawieniem jakiejś boskiej postaci czy obiektu w taki sposób, by pomóc patrzącemu w kontemplowaniu boskiej rzeczywistości wykraczającej poza to, co symboliczne.
Bożek z kolei odciąga nas od Boga. Zazwyczaj myślimy o bożku jako obrazie czy rzeźbie, które czcimy, jak gdyby miały one w sobie coś w rodzaju boskiej mocy. To sam bożek staje się obiektem naszej uwagi albo czci.
Jednak bożkiem może stać się cokolwiek. Może nim być każdy obiekt, osoba, idea czy sprawa, skupiające na sobie naszą uwagę i nasze zabiegi, odciągając nas od Boga.
Tak więc różnica między ikoną a bożkiem polega na tym, że ikona nie staje się obiektem naszej czci. Raczej odsyła nas poza siebie, wywołując stan kontemplacji. Będąc niczym okno, przez które patrzymy, ikona umożliwia nam ujrzenie oczami duszy samego Boga. Jak pisał św. Bazyli Wielki, „cześć oddawana wizerunkowi przechodzi na prototyp, ponieważ każdy, kto czci ikonę, otacza czcią osobę na niej przedstawioną”.
Jaki to ma związek z obrazem miłosierdzia Bożego? Chociaż większość tych obrazów to nie są prawdziwe ikony, jednak każda z nich jest świętym obrazem, którego celem jest doprowadzenie nas – poprzez kontemplację – do obecności Jezusa Chrystusa, który jest Bożym Miłosierdziem.
Tak więc chcąc „uważniej się przyjrzeć” obrazowi miłosierdzia Bożego, nie skupiamy się na samym dziele sztuki, lecz na prawdach, na teologii, na ukazanej na owym obrazie „opowieści”.
Jest to fragment książki: Vinny Flynn „7 tajemnic Bożego Miłosierdzia”, Wydawnictwo Esprit 2020. Tytuł i niektóre śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl.