Bp Rafał Markowski, brat Grzegorza, lidera legendarnego Perfectu, lubi pokazywać się z nim na scenie. „Dla niektórych choćby 3 minuty jego wypowiedzi o Bogu i sile, jaką daje rodzina, znaczą więcej niż całe moje rekolekcje” – mówił w jednym z wywiadów.
Grzegorz Markowski to jedna z najbardziej barwnych postaci polskiej branży rozrywkowej. Na scenie muzycznej jest od 40 lat. Rafał Markowski, biskup pomocniczy archidiecezji warszawskiej, a prywatnie młodszy brat piosenkarza, powiedział kiedyś o swoim bracie-artyście, że niejedna kobieta chciałaby mieć takiego męża i niejedno dziecko chciałoby mieć takiego ojca. Duchowny po dziś dzień z uśmiechem na twarzy wspomina beztroskie, dziecięce lata, kiedy to bawił się z bratem, który – z racji tego, iż był o 5 lat starszy – w pewnym sensie pełnił też wobec niego rolę opiekuna. „Starszy zajmował się młodszym, to było zupełnie naturalne” – mówił w rozmowie z Judytą Syrek.
Bp Markowski i Grzegorz Markowski: Ksiądz i wierzący rockandrollowiec
Grzegorz Markowski i jego trzej bracia – wspomniany Rafał, Krzysztof (najstarszy z całej czwórki) i Andrzej (najmłodszy) – dzieciństwo spędzili w Józefowie pod Warszawą. Rodzice starali się wychować chłopców na porządnych, wartościowych ludzi. Mimo wielu życiowych zakrętów piosenkarz nigdy nie odwrócił się od wartości, które zostały mu wpojone przez rodziców. “Kościół i wiara były zawsze tuż obok mnie, blisko naszego domu. W dzieciństwie byłem nawet ministrantem. Gromnicę i wodę święconą mam i dziś, choć różne były lata i różnie bywało w życiu” – wyznał na łamach „Przewodnika Katolickiego”.
W 2016 r. artysta został ambasadorem odbywających się w Krakowie Światowych Dni Młodzieży, co ucieszyło jego brata kapłana, również mocno zaangażowanego duchowo w to ważne dla Kościoła wydarzenie. „Lubię pokazywać się razem z nim, bo mam w tym taki cichy zamysł ewangelizacyjny, na młodych ludziach robi to wrażenie: wspólny widok księdza i znanego muzyka rockowego, który jest wierzący. Dla niektórych choćby 3 minuty jego wypowiedzi o Bogu i sile, jaką daje rodzina, znaczą więcej niż całe moje rekolekcje” – powiedział duchowny w rozmowie z Jolantą Hajdasz.
Czytaj także:
Patrycja Markowska: Czuję obecność Boga wszędzie
Lider Perfectu o ukochanej żonie i rodzinie
Zdaniem lidera Perfectu życie w blasku fleszy nie jest wcale usłane różami, a ci, którzy są na świeczniku, niczym nie różnią się od innych ludzi. Wszyscy mamy lepsze i gorsze dni, te same potrzeby, problemy, pragnienia. „Wydaje się, że rockandrollowiec to ktoś taki, kto budzi się rano, wali chivas regal, ma kochankę na rogu, wzmacnia się przez żyłkę albo nosek. Ale przecież każdy potrzebuje ciszy, harmonii, miłości” – tłumaczył przed laty w programie „Uwaga. Kulisy sławy”.
Tę ciszę, harmonię i miłość piosenkarz znajduje u boku żony Krystyny, z którą od kilkudziesięciu lat jest w szczęśliwym, opartym na wzajemnym zaufaniu i szacunku, związku małżeńskim. „Krysia to mój psychoanalityk, panuje nade mną, żebym nie poleciał za daleko. Jest tancerką, wie, jakie są ciemne strony sceny. (…) Niejednokrotnie przyglądała się mi, moim wybrykom i zwyczajnie kazała iść do kąta” – przyznał w wywiadzie udzielonym “Dobremu Tygodniowi”.
Czytaj także:
Jacek Cygan: Pomysł na piosenkę trzeba sobie ściągnąć z chmur [wywiad]
Grzegorz Markowski o muzyce i starości
W duecie z córką Patrycją, nagrał album „Droga”, który promowały takie single jak: „Aż po horyzont”, „Na szczycie” i „Lustro”. Artysta zapowiedział wtedy, że to ostatnia płyta w jego karierze.
Na 2020 rok zaplanował liczne spotkania z fanami w ramach jubileuszowej i zarazem pożegnalnej trasy koncertowej po Polsce. Pandemia koronawirusa pokrzyżowała jednak zawodowe plany rockandrollowca, wszystko stanęło w miejscu. „Poczułem się, jakbym zszedł do piwnicy i ktoś nagle zamknął mnie w środku. Długo planowaliśmy naszą trasę, włożyliśmy w nią wiele energii” – mówił z żalem w rozmowie z Kingą Frelichowską.
Zapytany przez dziennikarkę o dalsze plany, odparł: „Planuję od czasu do czasu być gościem u Patrycji, u innych zespołów, zaśpiewać dwa, trzy utwory, aby nie zejść ze sceny zrypanym. (…) Czekam na te piętnaście lat spokojnej starości, bo nie oczekuję od Stwórcy, żeby mnie dłużej trzymał na tym padole łez”.
Każdą wolną chwilę, gdy tylko nadarza się okazja, piosenkarz spędza z 12-letnim wnukiem Filipem. Chętnie prowadzą rozmowy o życiu, bawią się, a ostatnio, gdy chłopiec przyjechał do Józefowa, kąpali razem psa w pobliskiej rzece Świder. Wspólnie spędzony czas zawsze cieszy – zarówno wnuka, jak i dziadka.
*Źródła: Dobry Tydzień, nr 31/2020, Przewodnik Katolicki, nr 52/2011, Stacja7.pl, „Uwaga. Kulisy sławy” – 04/2008
Czytaj także:
Piotr Cugowski: artysta, który nie kryje się ze swoją wiarą