Mam poczucie, że gdy rodzice mówią „jesteś niegrzeczny!”, tak naprawdę chcą powiedzieć coś o sobie samych. I to nieszczęsne zdanie rzadko pozwala im poprawić sytuację.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Z letnich górskich szlaków zapamiętałam kilka rozmów rodziców z dziećmi. Nie do końca nawet rozmów, bo mówili tylko dorośli, a jeśli zadawali pytania, to retoryczne (np. „Dlaczego nie słuchasz mamy?” – do płaczącej trzylatki, która upadła na kamieniach). Szczególnie zostało ze mną zdanie: „Jesteś niegrzeczny!”. Mama głośno zwracała uwagę kilkuletniemu synkowi. Nie wiem, co robił. Mam jednak poczucie, że gdy rodzice mówią „jesteś niegrzeczny!”, tak naprawdę chcą powiedzieć coś o sobie samych. I to nieszczęsne zdanie rzadko pozwala im poprawić sytuację.
Co mogą mieć na myśli rodzice, gdy mówią: „Jesteś niegrzeczny/niegrzeczna”?
„Robisz nie to, co ja bym teraz chciał(a)”
Myślę, że w ogóle to jest frustrujące, że inni ludzie nie robią tak, jakbyśmy zawsze chcieli. Łatwiej nam jest rozstać się z iluzją, że możemy zarządzić zachowaniem innych dorosłych, ale z jakichś powodów rodzicom może się wydawać, że w stosunku do dzieci to działa jakoś inaczej. I wystarczy chcieć i kazać, by dziecko zachowywało się „jakoś”.
Dlatego zamiast sięgać po „jesteś niegrzeczny”, lepiej sprawdzić, jakie zachowanie w ogóle dla dziecka jest w danej chwili dostępne, możliwe w jego wieku, wykonalne. Czy np. trzylatek może nie biegać i się nie przewracać. Albo czy umie nie chcieć dokładki słodyczy (możemy zawsze odmówić, ale mówiąc coś, co jest o nas, a nie o dziecku – np. „martwię się o twój brzuch i myślę, że to zły pomysł, żeby zjeść drugiego loda. Ale może chcesz, by ci opowiedzieć historię o piratach?”).
„Robisz mi na złość”
To jedno z przekonań, które warto porzucić jak najszybciej. Skoro my z reguły nie robimy rzeczy w celu irytowania innych, podobnie dzieci. Mogą być zmęczone, mogą mieć za dużo bodźców, przeżywać coś, co je przerasta i doświadczać rozmaitych kresów własnych możliwości.
Dzieci jednak nie płaczą, nie chce im się siku ani nie mają wszystkiego dosyć dlatego, że postanowiły zrujnować nasz świat – tylko dlatego, że są dziećmi. One są małe, a my – duzi, w związku z tym to my się nimi opiekujemy i je wspieramy, a nie odwrotnie. To one nas potrzebują, by się uspakajać i rozumieć siebie i świat.
„Czuję się bezsilna/bezsilny”
Łatwiej jest powiedzieć „jesteś niegrzeczny”, niż „czuję się bezsilna/bezsilny”. Dlatego pomoże nam uczenie się, jak swoją bezsilność rozpoznawać i z nią być. Jest uczuciem trudnym do wytrzymania. Może nas wesprzeć taka myśl, że ona jest OK. I w różnych gorących dla nas sytuacjach, gdy nie ma zagrożenia zdrowia ani życia, nie musimy się spieszyć, by szybko coś z nią zrobić.
To moment, by zaczerpnąć powietrza i pooddychać chwilę. Przywitać się ze swoją bezradnością i złością. I zamiast mówić dziecku, że „jest niegrzeczne”, poszukać innych słów. Na przykład: „Hej, co tam u ciebie?”. „Czemu się złościsz?”. „Dlaczego nie chcesz dalej iść?”. I sprawdziwszy, co się naprawdę dzieje, szukać sensownych rozwiązań.
„Wstydzę się, że inni pomyślą, że jestem złym rodzicem”
Wstyd – uczucie jeszcze trudniejsze niż bezradność – uruchamia nam wszystkie kontrolki alarmowe, odbiera realizm i często całkiem uniemożliwia bycie przy dziecku. Obawiamy się, że inni nas ocenią, a czasem naprawdę to robią („o! jakie niegrzeczne dziecko!”, „zabiorę cię”, „za moich czasów tak nie było”). Rodzice mówią wtedy dzieciom, że są niegrzeczne, by zapewnić otoczenie, że wiedzą, jak „powinno zachowywać się grzeczne dziecko”. Zapominając, że to normalne, że małe dzieci się wiercą. Bawią jedzeniem. Płaczą. Złoszczą. I mówią „dupa”.
Możemy więc mówić swojemu wstydowi „dzień dobry”, a potem skupić się na dziecku i rozwiązaniu problemu, zamiast brać na siebie oczekiwania innych. Tym, którzy wypowiadają na głos swoje uwagi, można odpowiedzieć: „Nie pomaga mi to” albo „Dziękuję, radzimy sobie”.
Dla dzieci słowa „jesteś niegrzeczny” znaczą tyle, że rodzic się gniewa, ale nie udzieli im żadnej pomocy, by mogły się uspokoić, poczuć bezpiecznie albo wyrazić, o co im chodzi. Nawiązujemy kontakt z dzieckiem wtedy, gdy zaglądamy, co jest pod jego „niegrzecznym” zachowaniem. I dopiero w kontakcie możemy zachęcić je do współpracy.
Czytaj także:
Urodziła ją surogatka, która odmówiła aborcji, a wychowała rodzina adopcyjna
Czytaj także:
Co robić, kiedy kwestie wychowania dzieci dzielą małżonków?