Modlitwa to nie żmudny obowiązek, który nas przytłacza swoim ciężarem, to przywilej i coś najlepszego, co może nam się przydarzyć – zapewnia o. Tomasz Grabowski OP.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Możesz wykorzystać swój czas lepiej, niż czytając tekst o modlitwie – możesz zacząć się modlić. To nie jest prowokacja. Chodzi o to, żeby zadać sobie pytanie: ile czasu spędziłem dzisiaj na modlitwie? I może naprawdę lepiej, żebyś odłożył tę książkę i po prostu zaczął się modlić.
Czytaj także:
Krótki przewodnik po sposobach modlitwy
W obronie pacierza
Modlić się, czyli co robić? Modlić się to znaczy mówić do Boga. Ale dużo ważniejsze jest to, by Boga słuchać, by to On mówił do nas. Być może wydaje ci się, że potrzeba do tego specjalnej metody, że istnieje tajemny sposób na to, żeby Boga usłyszeć i żeby tak do Niego mówić, by On zechciał odpowiedzieć.
Technika jest wielką pokusą współczesnego, zachodniego świata. We wszystkim możemy się podeprzeć którąś z technologii, zastosować metody – czy chodzi o odchudzanie, montowanie filmów, czy o negocjacje, zawsze znajdzie się jakiś podręcznik, jakieś „Dziesięć sposobów na…”, które pozwolą nam osiągnąć dany cel.
Kiedy myślimy o technice, o metodzie, mają one związek z rzeczami, które są na zewnątrz, którymi można się zająć, uzyskać w nich wysoki stopień zaawansowania i po prostu być w nich dobrym. Nie ma tu natomiast mowy o wytwarzaniu postaw, nawyków kształtujących osobowość. Modlitwa nie jest czymś zewnętrznym – jest w nas. Jest aktywnością, która może stać się albo naszą postawą, albo tylko czymś dodanym, jak czapka na głowie. A przecież chodzi o to, by modlitwa była naszą cechą, czymś zespojonym z nami.
Modlitwa ma mnie kształtować
Wydaje się, że nie ma ani ważniejszego adresata niż Bóg, ani ważniejszej sprawy, którą możemy się zajmować, niż mówienie do Boga i słuchanie Go. Modlitwa nie może być więc czymś, co wkładam jak rękawiczki, kiedy tego potrzebuję, a zdejmuję wtedy, kiedy przestaje mi być potrzebne. Musi mnie kształtować. Dlatego nie chodzi tutaj o technikę, dzięki której będę jak najlepiej mówił do Boga i Go słuchał, ale o wytworzenie postawy wsłuchanego w Boga dziecka.
Jeżeli traktuję modlitwę jako metodę zbliżania się do Boga, to robię coś bardzo dziwnego. Żadna relacja nie powstaje dzięki technice czy metodzie. Owszem, można świetnie opanować grę zespołową, technikę przeprowadzenia wspólnej akcji, ale to nie jest sposób na budowanie więzi. Wykonujemy jedynie wspólne zadanie, które można podjąć, jakąś wspólną pracę, którą można wykonać, mamy wspólny cel do osiągnięcia.
Czytaj także:
Adoracja najlepszym sposobem na jesienną niemoc. Uwaga! Są skutki uboczne
Ani relacji nie buduje się w oparciu o technikę, ani nie ma metody na stworzenie przyjaźni. Jeżeli traktuję modlitwę jako coś, co potrzebuje metody, to relacja z Bogiem nie jest dla mnie naturalną, normalną więzią między osobami, ale sposobem na zbliżenie się do Niego lub co gorsza sposobem na uzyskanie czegoś od Boga. W takim przypadku samego Boga uważam za kogoś, kim można manipulować, kogo można do czegoś wykorzystać.
Kim jest dla mnie Bóg?
Może traktuję Go jako ezoteryczną moc, z której – jeżeli poznam odpowiednie techniki modlitwy – będę mógł czerpać; może jako kogoś, kto jest bardzo mądry, ale żeby Jego mądrość pozyskać, muszę poznać sposoby na to, jak się do niego zbliżyć, i robię to, jakbym posługiwał się wytrychami. Bóg wtedy staje się dla mnie kimś strzegącym swojej tajemnicy, bycia, mocy, słowa, a ja muszę Mu je podkraść przy pomocy specjalnej metody.
Jest jeszcze jedna istotna kwestia – kiedy potrzebuję techniki do modlitwy, wtedy stawiam siebie w pozycji rozgrywającego, który mówi: „Od mojego działania zależy, jak to będzie wyglądać i jaki będzie efekt”. Z modlitwą jest dokładnie odwrotnie. Bóg jest kimś, kto chce nawiązać ze mną więź, relację, i jednocześnie kimś, kto jest tutaj rozgrywającym; na pewno zaś nie strzeże swoich tajemnic, co więcej, chce się nimi dzielić.
Skoro tak, to czy muszę zmienić sposób modlitwy, żeby ją dobrze wykonywać, czy może wystarczy, że zmienię sposób myślenia o niej? „Dobrze” to nie znaczy według jakiejś techniki i metody, ale tak, żeby faktycznie Boga usłyszeć.
*Fragment książki „Prosta modlitwa”, Tomasz Grabowski OP, Wojciech Jędrzejewski OP, Tomasz Nowak OP, Szymon Popławski OP, W drodze 2020
**Tytuł, lead, śródtytuły pochodzą od redakcji Aleteia.pl
Czytaj także:
Chcesz mieć spokojny sen? Odmów tę wieczorną modlitwę