W Indiach nie można głosować korespondencyjnie. To jednak nie powstrzymało polskiej lekarki, dr Heleny Pyz, przed udziałem w wyborach prezydenckich.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
To się nazywa determinacja i miłość Ojczyzny. Ponieważ w ogromnych Indiach nie można niestety głosować korespondencyjnie, doktor Helena poleciała prawie 2 tys. kilometrów do Delhi [do ambasady RP], by oddać swój głos, a potem z powrotem na lotnisko i do Jeevodaya. Nic tylko brać przykład – czytamy na fanpage’u Sekretariatu Misyjnego Jeevodaya.
https://www.facebook.com/sekretariatmisyjny.jeevodaya/photos/a.877292342301175/3481980081832375/?type=3&theater
Doktor Helena Pyz od 30 lat pracuje wśród trędowatych. Kiedy dowiedziała się, że umiera ks. Adam Wiśniewski, jedyny lekarz zajmujący się kilkunastoma tysiącami chorych w Indiach, podjęła decyzję, że go zastąpi. Po 2 latach oczekiwania na paszport i wizę – w 1989 roku – poleciała do Azji, żeby służyć chorym. Nie powstrzymała jej w tym niepełnosprawność – na skutek choroby Heinego-Medina porusza się na wózku inwalidzkim.
Moje życie jest dowodem na to, że jeśli zaufasz, Ewangelia zacznie się spełniać w twoim życiu. Jezus mówi: “Jeśli opuścisz matkę i ojca, to zyskujesz stokroć więcej”. Świadomie zrezygnowałam z macierzyństwa, a mam kilkaset dzieci – mówi.
Zresztą, mieszkańcy Jeevodaya mówią do niej Mami, czyli mamo…
Całą historię o tym, jak dr Helena Pyz znalazła się w Indiach i jak wygląda jej praca przeczytacie poniżej:
Czytaj także:
Dr Helena Pyz od lat pracuje wśród trędowatych: Ja im nie niosę pomocy, ja z nimi jestem
Czytaj także:
Dr Helena Pyz: Wszystkie dzieci w Jeevodaya potrafią wskazać Polskę na mapie!
Czytaj także:
Dr Pyz o Tomku Mackiewiczu: Pokazał, jak powstać z upadku i żyć pełnią życia