Krzyż pokazuje prawdziwe oblicze świata po zmartwychwstaniu Chrystusa – to wszystko, co nas rani, może prowadzić do Boga, czyli ku prawdziwemu życiu. Krzyż nie ogranicza, lecz ukazuje Bożą – szeroką, wysoką i głęboką – perspektywę.
Z dziejów pobożności medalika św. Benedykta
Nie wiemy, gdzie zostały wybite pierwsze medaliki. Zachował się rysunek z 1415 r. wykonany w klasztorze w Metten (Austria), przedstawiający opata (św. Benedykta?), który broni się przed niewidocznym przeciwnikiem pastorałem zwieńczonym krzyżem.
Na pastorale wypisane są te same słowa, które dziś widnieją na rewersie medalika. W dłoni tajemniczy opat trzyma zwój z resztą słów umieszczonych na medaliku. Na ścianach tego klasztoru namalowano również same krzyże ze słowami skierowanymi przeciw szatanowi.
Czytaj także:
Cudowny medalik na czas epidemii. „Tych, którzy we mnie ufają, wieloma łaskami obdarzę”
Pierwsza znana nam ulotka dotycząca medalika została wydana w Innsbrucku (1664 r.). Na awersie umieszczono dwa koncentryczne koła, a w nich monogram IHS, oznaczający Jezusa Chrystusa. Wokół wybito pierwsze litery słów, które również i dziś znajdują się na tej stronie. Rewers niemalże pokrywa się z wersją dzisiejszą. Warto zauważyć brak wizerunku św. Benedykta. Postać świętego widnieje na samej ulotce – opat z Monte Cassino dzierży krzyż i wykonuje gest błogosławieństwa.
Medalik stał się bardzo popularny w wieku XVII. Święty Wincenty a Paulo, założyciel sióstr miłosierdzia, polecił, by zakonnice nosiły go przy swoich różańcach. Niestety, medal wykorzystywano także do zabobonnych praktyk. Umieszczano go w stajniach, by odwrócić uroki, zakopywano pod progami domów dla zapewnienia pomyślności mieszkańcom.
Dopiero opat Legnickiego Pola, o. Benno Loebl, podjął starania o zatwierdzenie medalika przez papieża. Wysiłki śląskiego opata zostały uwieńczone powodzeniem w roku 1742. Wtedy też papież Benedykt XIV polecił, by na medaliku umieszczono wizerunek św. Benedykta. Świętego przedstawiano w kukulli, z krzyżem w ręku, błogosławiącego lub trzymającego wskazujący palec na wargach.
Medal często miał kształt elipsy lub siedmiokąta. Na dzwonie z Brzeźnicy koło Sieciechowa, noszącym imię „Benedykt”, odlanym w 1723 r., ludwisarz umieścił płaskorzeźbę medalu. W XVIII wieku nad kaplicami św. Benedykta i św. Scholastyki w kościele opactwa tynieckiego została umieszczona drewniana podobizna medalu. Analogiczny wizerunek znajduje się nad wejściem do kościoła w Legnickim Polu. Przez całe wieki wkładano medaliki do grobów. Wiąże się to z czcią, jaką otaczano św. Benedykta, modląc się do niego jako do patrona dobrej śmierci.
Wiek XIX, wraz z odrodzeniem życia benedyktyńskiego, przyniósł nowe zainteresowanie medalikiem. Odnowiciel benedyktynów we Francji, o. Prosper Gueranger, opat Solesmes, wydał w 1862 r. książeczkę, którą bardzo szybko przetłumaczono na język polski: „Znaczenie, pochodzenie i przywileje medala, czyli krzyża św. Benedykta” (Lwów 1884). W ciągu dziesięciu lat miała na terenie polskojęzycznym piętnaście wydań! (Obecnie dostępne jest polskie tłumaczenie Elwiry Buszewicz „Szkic o pochodzeniu, znaczeniu i łaskach medalika albo krzyża św. Benedykta” wydane przez TYNIEC Wydawnictwo Benedyktynów).
W 1880 r. obchodzono jubileusz 1400 lat narodzin św. Benedykta. Z tej okazji opat Monte Cassino polecił wybić medalik jubileuszowy. Po raz pierwszy na medalu zamiast monogramu IHS znalazło się słowo Pax. Dopiero na tym medaliku umieszczono prośbę do św. Benedykta o pomoc w chwili śmierci. Ostatnio na niektórych medalikach obok dewizy zakonu benedyktyńskiego – Pax – znów pojawił się monogram IHS.
Ten typ medalika, zwany kasyneńskim, jest obecnie najpopularniejszy i jego opis znajduje się poniżej. Istnieją też inne rodzaje medalika, które jednak w Polsce są mniej znane – np. wybite przez mnichów z francuskiego opactwa w En Calcat, przez czeskich benedyktynów z klasztoru w Nursji. Wspólny dla wszystkich medalików jest Krzyż św. Benedykta.
Czytaj także:
Wszystko, co trzeba wiedzieć o niezwykłym medaliku św. Benedykta
Krzyż św. Benedykta
Medalik łączy w sobie kult krzyża Zbawiciela i św. Benedykta. Może nieco dziwić nazwa: Krzyż świętego Ojca Benedykta. Pytanie o znaczenie tych słów jest pytaniem o chrześcijańskie rozumienie krzyża. Jesteśmy przyzwyczajeni do kojarzenia krzyża z cierpieniem. Tymczasem krzyż Chrystusowy jest przede wszystkim znakiem miłości, która zwycięża grzech i śmierć, czyli właśnie to, co nas na co dzień niszczy i boli. Święty Paweł mówi: Co do mnie, to nie daj Boże, bym miał się chlubić z czego innego, jak tylko z krzyża Pana naszego, Jezusa Chrystusa, dzięki któremu świat stał się ukrzyżowany dla mnie, a ja dla świata (Ga 6,14).
Krzyż pokazuje prawdziwe oblicze świata po zmartwychwstaniu Chrystusa – to wszystko, co nas rani, może prowadzić do Boga, czyli ku prawdziwemu życiu. Krzyż nie ogranicza, lecz ukazuje Bożą – szeroką, wysoką i głęboką (por. Ef 3,18) – perspektywę.
Pewne fakty z życia Benedykta pokazują jego stosunek do znaku naszego zbawienia. Mnisi z Vicovaro „po naradzie domieszali do wina trucizny, szklaną czarę z owym zabójczym napojem przynieśli Ojcu [Benedyktowi], gdy zasiadł do stołu, aby ją pobłogosławił stosownie do klasztornego zwyczaju. Benedykt wyciągnął rękę i uczynił znak krzyża, a czara, choć znajdowała się dość daleko, rozprysła się od tego znaku zupełnie tak, jakby nie krzyż, lecz kamień spadł na to naczynie śmierci. Mąż Boży poznał od razu, że zawierało ono napój śmiertelny, skoro nie mogło znieść znaku życia”.
Narzędzie śmierci Zbawiciela jest znakiem życia wiecznego. Stara antyfona głosi z mocą: „Krzyż Chrystusa jest drzewem życia”. W średniowieczu przedstawiano Chrystusa ukrzyżowanego na drzewie, które wypuszcza żywe gałęzie. W takiej formie umieszczono znak krzyża przy ołtarzu podczas Mszy papieskiej w Toruniu w 1999 r.
Innym razem „czcigodny Ojciec spożywał posiłek[…], a jeden z mnichów[…] trzymał mu lampę przy stole. Kiedy zaś Mąż Boży jadł, młodego człowieka pełniącego ową służbę ogarnął duch pychy. Zaczął on w sercu milcząco rozważać, a potem mówić sobie w myśli: «Któż to taki ten człowiek, przy którego stole stoję, lampę trzymam, jakbym był jego sługą? A kimże ja jestem, żebym mu służył?» Aż nagle Mąż Boży odwrócił się do niego i zgromił go surowo, mówiąc: «Przeżegnaj swoje serce, bracie. Co ty tam mówisz? Przeżegnaj swoje serce!»”.
Czytaj także:
Cudowny medalik i związane z nim łaski. Jak wyglądała wizja św. Katarzyny Labouré?
Benedykta można nazwać człowiekiem krzyża. Jego osobisty stosunek do znaku Męki Zbawiciela jest obrazem jego relacji z Chrystusem. Dlatego właśnie możemy mówić o Krzyżu świętego Ojca Benedykta jako o znaku zjednoczenia świętego z Bogiem.
W ofiarę Chrystusa, której krzyż jest znakiem, jesteśmy włączeni przez chrzest. Do tego sakramentu odnoszą się słowa przylgnięcia do Chrystusa i wyrzeczenia się szatana umieszczone na krzyżu świętego Benedykta. Medalik pokazuje związek między chrztem i krzyżem. Czyż nie wiadomo wam, że my wszyscy, którzy otrzymaliśmy chrzest zanurzający w Chrystusa Jezusa, zostaliśmy zanurzeni w Jego śmierć? Zatem przez chrzest zanurzający nas w śmierć zostaliśmy razem z Nim pogrzebani po to, abyśmy i my postępowali w nowym życiu – jak Chrystus powstał z martwych dzięki chwale Ojca (Rz 6,3–4).
Czasy św. Benedykta były okresem niepokoju. Państwo, które dawało ludziom poczucie bezpieczeństwa, leżało w gruzach. Przyszłość stała pod znakiem zapytania. Benedykt przypomniał swoim mnichom, kto jest Alfą i Omegą, do kogo należy czas i wieczność, i komu naprawdę zależy na każdym człowieku. Zapewne właśnie dlatego w Regule nazywa Chrystusa Ojcem.
Jan Paweł II w swej pierwszej encyklice „Redemptor hominis” zauważył, że „człowiek coraz bardziej bytuje w lęku”, ale to właśnie ten „człowiek jest pierwszą i podstawową drogą Kościoła”. Właśnie do człowieka doby współczesnej skierowane jest słowo tak Benedyktowi drogie – Pax (pokój). Święty Paweł mówi, że to Chrystus jest naszym pokojem, bo zjednoczył podzieloną ludzkość i scalił w jedno rozbitego wewnętrznie człowieka (por. Ef 2,14–16).
„Znak krzyża świętego miał w życiu św. Benedykta cudowną moc, dlatego na medalu po przeciwnej stronie krzyża umieszczony jest św. Benedykt” – wyjaśnia we wspomnianej książeczce o. Prosper Gueranger. Na awersie wokół postaci świętego widnieje prośba o jego wstawiennictwo w chwili śmierci. To pragnienie, by być z Chrystusem (Flp 1,23), jest owocem dojrzale przeżywanej konsekracji chrzcielnej. Jednocześnie lęk przed ostatnią chwilą życia, wspólny wszystkim ludziom, przywołuje na myśl ostatnie chwile życia św. Benedykta, który odszedł do Pana tak jak żył – drogą pokoju.
Medalik ma przypominać noszącemu go, by żył owocami swego chrztu. Myśli na nim wypisane są syntezą Reguły św. Benedykta.
Fragment książki „Medalik Świętego Benedykta”
Szymon Hiżycki OSB (ur. w 1980 r.) studiował teologię oraz filologię klasyczną; odbył specjalistyczne studia z zakresu starożytnego monastycyzmu w kolegium św. Anzelma w Rzymie. Jest miłośnikiem literatury klasycznej i Ojców Kościoła. W klasztorze pełnił funkcję opiekuna ministrantów, duszpasterza akademickiego, bibliotekarza i rektora studiów. Do momentu wyboru na urząd opacki był także mistrzem nowicjatu tynieckiego. Wykłada w Kolegium Teologiczno-Filozoficznym oo. Dominikanów. Autor książki na temat ośmiu duchów zła „Pomiędzy grzechem a myślą” oraz o praktyce modlitwy nieustannej „Modlitwa Jezusowa. Bardzo krótkie wprowadzenie”.
Czytaj także:
Medalik na szyi: to nie talizman ani modna ozdoba. Jego noszenie ma specjalne znaczenie