separateurCreated with Sketch.

„Święci przyciągają świętych”. O rodzicach św. Jana Pawła II [nasz wywiad]

EMILIA I KAROL WOJTYŁOWIE
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Marta Brzezińska-Waleszczyk - publikacja 20.05.20, aktualizacja 10.04.2024
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Pośród świętych jest wielu rodziców znanych dzieci, choćby św. Monika, matka św. Augustyna czy św. Zelia i Ludwik Martin, rodzice Małej Teresy z Lisieux. Świadectwo wielkich świętych o swych rodzicach może być bardzo cenne – mówi Milena Kindziuk, autorka biografii Emilii i Karola Wojtyłów.

Marta Brzezińska-Waleszczyk: Jan Paweł II nie byłby tym samym człowiekiem, gdyby nie dom, z którego pochodził. Jaki był więc ten dom?

Milena Kindziuk: Sam papież mówił, że jego dom rodzinny w Wadowicach dawał mu „poczucie bezpieczeństwa i mocy”, nawet wtedy, gdy przychodziło mu później zetknąć się z trudnymi doświadczeniami życiowymi. To w rodzinie Jan Paweł II uczył się kochać i rozumieć świat. Zdobywał wiedzę, uczył się patriotyzmu i miłości do ludzi.

W tym domu pierwsze miejsce zajmowała jednak wiara. To matka nauczyła małego Lolka znaku krzyża i pierwszej modlitwy, a ojciec czytał z nim w domu Biblię, wyjaśniał, na czym polega prawdziwy sens życia. Cała rodzina nie tylko w każdą niedzielę uczestniczyła we mszy św., ale również w dni powszednie. W takim duchu wychowywali go rodzice, w domu, którego okna wychodziły na kościół, a codzienne życie toczyło się w rytm tego, co trwałe i wiekuiste. Przypominał im o tym widoczny z okien mieszkania zegar słoneczny z zachowanym do dziś napisem: „Czas ucieka, wieczność czeka”.

Warto podkreślić, że Wojtyłowie potrafili stworzyć wspaniałą rodzinę, skoro w niej wychował się nie tylko przyszły papież, ale także jego brat, Edmund, który jako lekarz i ordynator w szpitalu oddał swe młode życie (miał 26 lat), poświęcając się leczeniu chorej zakaźnie pacjentki. To w domu od swych rodziców Edmund po raz pierwszy usłyszał o poczuciu misji i etosie pracy lekarza.

W biografii Wojtyłów starałam się to wszystko ukazać. Oczywiście, ważny jest też kontekst ich życia: najpierw czasy końca XIX wieku i początku XX, gdy Polska południowa, w której oni żyli, znajdowała się pod zaborem austriackim, potem ciężkie doświadczenia I wojny światowej, wreszcie czas odzyskania przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Ale pragnęłam też skupić się na ich codziennym, rodzinnym życiu, bardzo zwykłym, w którym w niezwykły sposób świadczyli o swojej wierze, miłości i wartościach chrześcijańskich.

EMILIA I KAROL WOJTYŁOWIE
Archiwum Kurii Metropolitalnej Archidiecezji Krakowskiej
Emilia i Karol Wojtyłowie, zdjęcie ślubne.

Emilia i Karol Wojtyłowie. Rodzice św. Jana Pawła II

Kim byli rodzice przyszłego papieża? Jakie było ich małżeństwo?

Emilia, z domu Kaczorowska, to rodowita krakowianka, która dorastała u schyłku epoki Młodej Polski. Pochodziła z rodziny wielodzietnej (miała 8 rodzeństwa), była elegancką kobietą, na zdjęciach prezentuje się w wytwornych sukniach, kapeluszach, ze srebrną torebką w ręku. Interesowała się literaturą, sztuką, lubiła czytać.

Karol, z zawodu krawiec, pochodził z Lipnika (obecnie dzielnica Bielska-Białej) na południu dzisiejszej Polski. Kiedy ukończył 21 lat, osiągnął wiek poborowy. Mieszkał na terenie zaboru austriackiego, gdzie mężczyźni mieli obowiązek służby wojskowej w cesarsko-królewskiej armii, więc otrzymał przydział do 56. Pułku Piechoty, tzw. wadowickiego, w którym rozpoczął służbę. Po odbyciu trzyletniej służby, pozostał w wojsku, ale nie jako żołnierz liniowy, lecz urzędnik wojskowy. W 1905 roku w Krakowie poznał Emilię, z którą rok później się ożenił.

Początkowo małżonkowie mieszkali w Krakowie, gdzie urodził się ich najstarszy syn, w czasie I wojny światowej natomiast zostali ewakuowani do Hranic na Morawy. Później na stałe osiedlili się w Wadowicach. W 1916 roku przeżyli tragedię: umarła im córeczka Olga (16 godzin po narodzeniu). Jak wynika z dokumentów, została przed odejściem ochrzczona. Jak wynika ze wspomnień mieszkańców Wadowic, Wojtyłowie byli zgranym, bardzo kochającym się małżeństwem. Stało się to widoczne zwłaszcza po urodzeniu Lolka, kiedy Emilia była już chora. Jej mąż bardzo się o nią wtedy troszczył, przejął wszystkie obowiązki domowe i opiekował się żoną. Po jej śmierci natomiast (1929 r.) nie ożenił się już po raz drugi, pozostał wdowcem i całkowicie poświecił się wychowaniu młodszego syna, Karola (Edmund studiował już medycynę w Krakowie). Właściwie można powiedzieć, że ojciec zastępował Lolkowi matkę. Wychowywał go w duchu wiary, kształtował charakter, uczył patriotyzmu.

EMILIA I KAROL WOJTYŁOWIE
Archiwum Kurii Metropolitalnej Archidiecezji Krakowskiej
Karol Wojtyła w mundurze Wojska Polskiego.

Karol Wojtyła – to on ukształtował duchowość przyszłego papieża

Właśnie, ta relacja Karola z ojcem była wyjątkowa – był dla niego przyjacielem, nauczycielem wiary. Jemu też zawdzięcza wyjątkową miłość do Maryi? 

Jan Paweł II mówił o ojcu: „Moje lata chłopięce i młodzieńcze łączą się przede wszystkim z postacią ojca, którego życie duchowe po stracie żony i starszego syna niezwykle się pogłębiło. Patrzyłem z bliska na jego życie, widziałem, jak umiał od siebie wymagać, widziałem, jak klękał do modlitwy. Ojciec, który umiał sam od siebie wymagać, w pewnym sensie nie musiał już wymagać od syna. Patrząc na niego, nauczyłem się, że trzeba samemu sobie stawiać wymagania i przykładać się do spełniania własnych obowiązków. Mojego Ojca uważam za niezwykłego człowieka". Gdy przyszły papież miał 12 lat, usłyszał od ojca pamiętne słowa: „Nie jesteś dobrym ministrantem! Nie modlisz się wystarczająco do Ducha Świętego. Musisz się do niego modlić”. Karol Wojtyła nauczył wówczas syna tej modlitwy. Papież wspominał po latach: „To była dla mnie wielka lekcja duchowa, trwalsza i mocniejsza niż wszystkie, jakie potem miałem dzięki wielu lekturom i studiom. To w jakimś sensie jemu zawdzięczam napisanie encykliki do Ducha Świętego”.

Silna wiara ojca wywarła wielki wpływ na jego syna. Jan Paweł II miał tego świadomość. Po śmierci Emilii pogłębiła się więź ojca i syna. Stali się prawdziwymi przyjaciółmi, do tego stopnia, że kiedy Lolek zdał maturę w 1938 roku i przeniósł się do Krakowa, by tam studiować, ojciec wyprowadził się razem z nim, i prowadził nadal dom: robił zakupy, przygotowywał posiłki, zajmował się codziennymi sprawami, by jego syn mógł zająć się tylko nauką.

Karol czytał wraz z ojcem w domu Biblię, wspólnie chodzili do kościoła, rozmawiali na tematy duchowe. Papież przez całe życie pamiętał, że po śmierci matki ojciec zorganizował jemu i bratu pielgrzymkę do Kalwarii Zebrzydowskiej, na słynne dróżki Maryjne, i wskazał im inną Matkę, kierunkując w ten sposób myślenie. Nie ulega więc wątpliwości, że w dużej mierze to ojciec ukształtował duchowość papieża.

EMILIA I KAROL WOJTYŁOWIE
Archiwum Kurii Metropolitalnej Archidiecezji Krakowskiej
Katol Wojtyła i dziesięcioletni Lolek na wycieczce w Wieliczce.

Emilia Wojtyła jak św. Joanna Beretta Molla

Poruszający jest wątek narodzin Karola (zagrożona ciąża, zdecydowany sprzeciw Emilii wobec aborcji, choć ryzykowała życiem). To m.in. stąd mogło wynikać zdecydowane „nie” Jana Pawła II wobec aborcji?

Zgadzam się tu z Renzo Allegri, znanym włoskim dziennikarzem i pisarzem, który w książce pod intrygującym tytułem „Dwie matki Papieża” zestawił życie matki Jana Pawła II z losami św. Joanny Beretty. Obie te kobiety, jak zaznacza włoski autor, „przeżyły wielki dramat macierzyństwa. Musiały wybierać między własnym życiem i życiem dziecka, które nosiły w sobie. I obie wyraźnie wybrały ocalenie dziecka, poświęcając własną egzystencję. To matki heroiczne, męczennice, święte".

Czy papież wiedział o heroicznej decyzji swoich rodziców? – tego nie wiadomo. Allegri tak pisze na ten temat: „Chociaż Jan Paweł II wyraźnie tego nie powiedział, miał pewność, że jego własna matka była święta. Święta w życiu małżeńskim i rodzinnym, święta męczennica, ponieważ bohatersko ofiarowała własne życie, żeby urodzić dziecko, które miała w łonie. Dlatego kiedy papież poznał historię Beretty, z tak wielkim entuzjazmem przeprowadził proces beatyfikacyjny. Także ze szczególnym osobistym zainteresowaniem. Papież widział w Joannie własną matkę. Rozsławiając całemu światu chrześcijańskiemu życie Joanny i jej heroiczną ofiarę, jaką złożyła, by ocalić życie swego nienarodzonego jeszcze dziecka, Jan Paweł II myślał o własnej matce. Także Emilia uczyniła taki wybór, z pełną świadomością i ogromną miłością. I czyniąc Joannę świętą, czynił świętą też swoją matkę”. Być może tak rzeczywiście było.

Z matką przyszłego papieża łączy się wiele tajemnic, rozwikłuje Pani niektóre, m.in. tę związaną z pochówkiem?  

Do tej pory powszechnie sądzono, że Emilia była pochowana w Wadowicach, podczas gdy dokumenty wskazują wyraźnie, że w Wadowicach odbyła się jedynie msza żałobna, po której od razu przewieziono ją do Krakowa. Została pochowana w grobowcu swoich krewnych Kuczmierczyków, w starej części cmentarza Rakowickiego. W 1934 roku natomiast została ekshumowana i przeniesiona do nowego grobowca w wojskowej części tego samego cmentarza. Później spoczął tam jej mąż, Karol Wojtyła, a także brat papieża Edmund. To ten grób nawiedzał Jan Paweł II podczas pielgrzymek do Polski. Teraz ten grób będzie miejscem kultu sług Bożych Emilii i Karola Wojtyłów.

EMILIA I KAROL WOJTYŁOWIE
Archiwum Kurii Metropolitalnej Archidiecezji Krakowskiej
Emilia Wojtyłowa z synem Edmundem w Enns w Austrii.

Święci przyciągają świętych. Proces beatyfikacyjny Wojtyłów

Dlaczego Kościół rozpoczął proces beatyfikacyjny Wojtyłów?

Wojtyłowie potrafili w niezwykły sposób przeżywać swoją codzienność, swą miłość małżeńską, miłość do dzieci, a także swą wiarę. Sam Jan Paweł II zresztą mówił publicznie, że jego ojciec, a także matka byli to ludzie niezwykli.

Ciekawe jest, że dzięki swym wypowiedziom o rodzicach Jan Paweł II pośrednio staje się jednym ze świadków całego procesu beatyfikacyjnego. W tym procesie najważniejsze będzie, paradoksalnie, świadectwo syna. Zresztą, dzieje małżeństwa Emilii i Karola zapewne nie budziłyby większego zainteresowania, gdyby nie papież, świadek ich życia – należy to wyraźnie podkreślić. I zapewne bez niego nie doszłoby do tego, że stali się kandydatami na ołtarze.

Tak jednak w historii Kościoła już bywało. Wśród wielu świętych dnia codziennego, tych zupełnie anonimowych, znaleźli się rodzice znanych dzieci. Wystarczy wspomnieć chociażby świętą Monikę, matkę św. Augustyna, św. Zelię i Ludwika Martin, rodziców Małej Teresy z Lisieux czy błogosławionych małżonków Quattrocchich, a może też matkę św. Jana Bosko, której proces beatyfikacyjny został otwarty. Tak często jest, że święci przyciągają świętych. Widać więc, jak cenne może być świadectwo wielkich świętych o swych rodzicach. Dzięki temu kolejne pokolenia mają szansę poznać ich życie i mogą czerpać z nich wzór. Co więcej, mogą ich uznać za godnych wyniesienia na ołtarze i, jeśli Bóg pozwoli, za ich wstawiennictwem zanosić do Niego modlitwy. Tak też jest w przypadku Emilii i Karola Wojtyłów, rodziców św. Jana Pawła II, wielkiego świadka ich życia, który mówił o swych rodzicach z głębokim szacunkiem, pietyzmem, tak jak się mówi o świętych.

*Milena Kindziuk, „Emilia i Karol Wojtyłowie. Rodzice św. Jana Pawła II”, Esprit 2020

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.