Wiele horrorów to nie filmy wysokich lotów. „Zakonnica” nie jest dziełem. Ale zaskakuje katolickim przesłaniem o mocy modlitwy i główną bohaterką. Od 21 kwietnia film można obejrzeć na Netfliksie.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Katolickim fanom „Obecności” nowa odsłona serii – film „Zakonnica” – pewnie się spodoba. Choćby dlatego, że światem pokazanym w kolejnych częściach filmowej sagi rządzi sfera duchowości. Z drugiej strony, fani horrorów mogą być mniej entuzjastyczni, bo „Zakonnica” jest – jak na film tego typu – zbyt mało straszna. Dlaczego jednak piszemy o tym filmie?
„Zakonnica” od dziś na platformie Netflix. Dlaczego obejrzeć film?
Akcja „Zakonnicy” dzieje się w rumuńskim zamku przekształconym w klasztor, jest rok 1952. Młoda siostra woli zakończyć swe życie, aniżeli pozwolić demonowi, by nad nią zawładnął. Aby upewnić się, że w klasztorze nie dzieje się nic złego, Watykan wysyła do Rumunii swego przedstawiciela – ks. Burke (w tej roli Demián Bichir), a także młodą postulantkę, która wkrótce ma złożyć śluby.
S. Irene (Taissa Farmiga) miewa wizje. Dołącza do nich młody Frenchie (Jonas Bloquet), jedyna osoba z pobliskiej wioski, która ośmiela się zbliżyć klasztoru. Kiedy cała trójka przybywa na miejsce, zaczynają się dziać rzeczy… – jak w horrorze. Jednym słowa – groza. Za każdym rogiem czyhają przerażające postacie. Jednak z jakiegoś powodu film nie jest tak straszny i przerażający, jak można oczekiwać.
A mimo to jego obejrzenie nie jest stratą czasu. Warto docenić grę aktorów czy wizualną atrakcyjność filmu (szczęśliwie nie ma tu charakterystycznych dla współczesnych horrorów efektów, jest nieco bardziej „naturalnie”). Z gotycką oprawą i ujęciami kamery „Zakonnica” przywodzi na myśl horrory z lat 60.
„Zakonnica” – tu bronią jest modlitwa
Tym, co godne podkreślenia, jest poziom szacunku dla Kościoła w „Zakonnicy”. Poza jednym małym komentarzem na początku na temat skłonności Watykanu do tajemnic, religia w filmie jest pokazana uczciwie. Ks. Burke’a gnębią demony z przeszłości, ale za to nie waha się w wierze. Postulantka jest szczera, oddana, nie robi na niej wrażenia zainteresowanie Frenchie. Jeśli zaś chodzi o sam Kościół, to jest on pokazany jako jedyny, który stoi między światem a siłami nadprzyrodzonymi, które chcą go zniszczyć.
Aha, jakiej broni używa się w filmie do obrony? To was zadziwi. „Bronią” jest modlitwa! W „Zakonnicy” jest więcej scen modlitwy niż w dziesięciu filmach dotyczących tematu wiary, które ostatnio oglądałem. Co uważniejsi widzowie dostrzegą np. „Zdrowaś, Maryjo” po łacinie. Modlitwy w filmie jest dużo, ale co ciekawsze – ona działa! Jasne, są momenty potęgi demona, ale zasadniczo przesłanie filmu można streścić tak: jeśli chcesz odeprzeć zło zagrażające wiernym, modlitwa jest pierwszą linią obrony. Oczywiście, można sięgnąć po cięższy „arsenał”, jak relikwie, ale na początku zawsze jest modlitwa.
„Zakonnica” – horror o… sile kobiet
Warto zwrócić uwagę na główną bohaterkę filmu. Jej siła płynie z modlitwy. Z odwagą kroczy przez najciemniejsze lochy opactwa. Wie, że choć jej siła fizyczna może nie wystarczyć do pokonania demonów, to jej wiara jest wystarczająca. Siostra Irene udowadnia, że kobiety w filmach nie muszą być skąpo odziane albo być superheroskami, by być potężnymi. Pokazuje rodzaj siły, który widujemy u naszych matek i babć, żon i córek.
Siostra Irene to odważnie wykreowana postać, zwłaszcza biorąc pod uwagę gatunek filmu. Łamie stereotypy. Nie krzyczy w obliczu niebezpieczeństwa. Nie pojawia się na ekranie w charakterze ozdobnika. I zamiast wpaść w ramiona przystojnego F., wybiera inną drogę: Jezusa – składa śluby, by do śmierci być Jego Oblubienicą. „Zakonnica” to krwawy, momentami ponury film, ale kobiety w nim przynoszą światło i nadzieję. Co więcej, horror przypomina, że w służbie nie ma nic słabego.
To właśnie z tych powodów można sobie pozwolić na obejrzenie „Zakonnicy”. Film może nie jest wystarczająco straszny jak na horror, ale dla wiernych, być może przytłoczonych nadmiarem złych wiadomości wokół, przesłanie leżące u podstaw obrazu może być aktualne.
Czytaj także:
Św. Brygida – mniszka jak z „Gwiezdnych wojen”
Czytaj także:
Księża, siostry i zakonnicy w kinie i telewizji!
Czytaj także:
Osoby duchowne na wielkim ekranie. Filmowy alfabet – znasz te polskie produkcje?