Choć w życiu Justyny Steczkowskiej nie brakowało trudnych momentów, nigdy nie przyszło jej do głowy, by obwiniać za nie Stwórcę. „To nigdy nie jest wina Boga. Ludzie uwielbiają zwalać swoje nieszczęścia na innych, ale to jest zawsze droga donikąd” – mówiła.O Justynie Steczkowskiej zrobiło się głośno w 1994 r., gdy wystąpiła w programie „Szansa na sukces”. Wykonała wówczas przebój Maanamu „Boskie Buenos”, który otworzył jej furtkę do kariery. Na udział w programie Steczkowską namówiła matka jej ówczesnego chłopaka.
„Justyna Steczkowska równa się muzyka”
Zanim zdobyła popularność, chwytała się różnych zajęć. Żeby zarobić na czynsz i inne bieżące opłaty, malowała gliniane guziki. Jako że jej największą pasją od zawsze była muzyka, grała też w klubach, jednak honorarium było nadzwyczaj skromne: „Ledwo starczało na taxi w nocy, bo autobusy już nie kursowały o tej porze”.
Bywało, że przyszłej artystce brakowało pieniędzy nawet na jedzenie. „Schudłam dziesięć kilogramów, bo jadłam tylko wtedy, kiedy miałam pieniądze, a to była raczej rzadkość” – wyznała w rozmowie z magazynem „Viva”. Dziś jest dumna, że gdy finansowo ledwo wiązała koniec z końcem, nie poddała się, ale znalazła w sobie odwagę i siłę, by walczyć o własne marzenia.
Od początku drogi artystycznej prowadzą ją konsekwencja, pracowitość i pasja. Jak sama mówi: „Justyna Steczkowska równa się muzyka. Nie jestem tylko wokalistką, nie jestem gwiazdą ani medialnym tworem. Jestem muzyką”.
Na scenie jest profesjonalistką, która dba o każdy szczegół. Nie lubi, gdy inni narzucają jej swoje zdanie. Uważa, że artysta powinien być w swoich wyborach wolny, niezależny. „Parę razy były różne próby ingerencji, na przykład w mój wygląd na scenie, ale teraz już wszyscy wiedzą, że nigdy nie wystąpię w dżinsach na służbowe polecenie, chyba że wymyślę to sobie sama” – powiedziała na łamach książki „Mam jedno oko zielone”. Zdaniem wokalistki sztuka to coś nad wyraz osobistego, intymnego wręcz. Przestrzeń, której nie wolno profanować:
Wierzę w prawdziwych artystów, to znaczy w takich, dla których śpiewanie, pisanie wierszy, komponowanie, malowanie, kręcenie filmów itd. jest organiczną potrzebą, a nie wyścigiem chartów.
Steczkowska: Duchowość to dbanie o czystość serca
Choć w jej życiu nie brakowało trudnych momentów, nigdy nie przyszło jej do głowy, by obwiniać za nie Stwórcę.
To nigdy nie jest wina Boga. Wiem, że ludzie uwielbiają zwalać swoje nieszczęścia na innych, ale to jest zawsze droga donikąd. Nasze nieszczęście jest spowodowane najczęściej konsekwencją naszych czynów. Naszym sposobem postrzegania świata, braku miłości i zrozumienia
– stwierdziła w rozmowie z Romanem Praszyńskim.
Bolesnym przeżyciem była dla piosenkarki śmierć ojca, Stanisława Steczkowskiego, z którym była mocno związana i na którego wsparcie zawsze mogła liczyć. „Płakałam, bardzo… Ale z drugiej strony byłam szczęśliwa, że już jest wolny od bólu. Umierał z uśmiechem na twarzy. To był jeden oddech. Widziałam, że wyzwolił się z niewyobrażalnego cierpienia” – wyznała w wywiadzie dla „Vivy”.
Artystka wierzy, że życie nie kończy się wraz ze śmiercią. Że dusza ludzka, jak naucza Kościół, jest nieśmiertelna, a słowa „Ani oko nie widziało, ani ucho nie słyszało, co przygotował Bóg tym, którzy Go miłują”, obietnicą Ojca Niebieskiego, który zawsze dotrzymuje słowa: „Jeśli wiesz, że śmierć jest tylko zamianą światów, to przyjmujesz to z pokorą i zrozumieniem”.
Zapytana przez dziennikarza o duchowość, odpowiedziała: „Duchowość to codzienność. Dbanie o relacje z ludźmi, o czystość serca, o uczciwość względem siebie i innych”. Z kolei w rozmowie z autorką książki „Mam jedno oko zielone” wyznała, że przed laty, gdy nosiła pod sercem pierwsze dziecko, przybliżyło ją ono do Boga, zanim jeszcze się urodziło. Wtedy też przeczytała bardzo dużo książek, które jeszcze mocniej otworzyły ją na sprawy ducha.
We wrześniu piosenkarka rusza w trasę koncertową:
To będzie wielki show, na którym pojawią się utwory ze wszystkich moich płyt. Będę cygańską królową, Marią Magdaleną, ascetyczną wokalistką śpiewającą wzruszające teksty z „Alkimji”, Justyną sprzed lat. (…) Chcę, żeby ten koncert był zachwycający. Uważam, że 25 lat to dużo, jest co świętować i jest komu dziękować.
*Korzystałam z książki „Mam jedno oko zielone” E. Gil-Kołakowskiej oraz magazynu „Viva” 26 (597)
Read more:
Gromee: Jestem wierzący, a żonę dał mi Bóg [nasz wywiad]