To prawda, że mama jest niezastąpiona. Ale to nie znaczy, że jak ktoś zajmie się dzieckiem inaczej niż ona, zrobi to źle.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Bycie z dzieckiem non stop jest stanem ciągłem gotowości odpowiadania na jego potrzeby. Jest to obarczone stałym mniejszym lub większym napięciem. Dlatego tak istotne jest to, żeby czasami wyłączyć ten silnik emocjonalny, który prędzej czy później może się przegrzać.
Mama nie może chorować?
Jakiś czas temu w telewizji pojawiła się reklama, w której chora mama zwraca się do kilkuletniej córki mniej więcej tak: „Alicjo, przepraszam, ale nie dam rady, muszę wziąć dziś wolne, poradzisz sobie?”. Reakcja dziewczynki była bezbłędna – nie była zdziwiona, ale wręcz zszokowana. Aż zabawka wypadła jej z rąk.
Choć zasadniczą intencją przekazu spotu reklamowego było prawdopodobnie rozbawienie widza, to jednak możemy w nim odkryć smutną prawdę – mama nie może wziąć zwolnienia ot tak. Mimo wszystko jednak powinna się postarać o L4 „od dziecka”, nie „na dziecko”. Nie tylko w czasie choroby. Dlaczego to takie ważne?
Zasada maseczki
W szkole rodzenia już na pierwszym spotkaniu położna mówiła, że w macierzyństwie podstawową i obowiązkową zasadą dla matki jest zasada maseczki.
Kiedy lecimy z dzieckiem samolotem w podróż i niespodziewanie okazuje się, że trzeba założyć maski tlenowe, najpierw powinniśmy założyć ją sobie, a dopiero potem dziecku. Dlaczego? Mamy wówczas szansę na uratowanie życia i naszego i dziecka, nie tylko dziecka. Kto się nim zajmie, jeśli nas zabraknie?
Ile razy?
Zasadę maseczki możemy więc sparafrazować następująco: „Najpierw myślimy o sobie, później o dziecku”. I nie chodzi tu o skrajne sytuacje, gdy przemawia przez nas egoizm, lecz raczej o świadomość, że jeżeli najpierw nie zadbamy o siebie, nie będziemy w stanie też odpowiednio zadbać o dziecko.
Wielu matkom wciąż przychodzi to z trudem. Ileż to razy przygotowujemy dzieciom piękne, zdrowe, kolorowe posiłki, a same jemy w biegu coś na szybko? Ile razy odmawiamy sobie zakupu czegoś w zamian za coś dla dziecka? Ile razy mówimy „dziękuję, dam radę”, tak naprawdę padając z nóg albo kiepsko się czując? Ile razy rezygnujemy z wyjścia gdzieś, bo boimy się, że nikt nie zajmie się naszym dzieckiem tak jak my?
Kiedy położna mówiła do nas, kobiet w ciąży, „najpierw idź siku, potem nakarm dziecko”, wydawało mi się to trochę przerysowane i śmieszne. Serio, można zapomnieć, że chcesz skorzystać z toalety? Dzisiaj wiem, że można zapomnieć o wszystkim, kiedy twoje dziecko płacze przez kilka godzin i nie jesteś w stanie tego w żaden sposób opanować.
Daj sobie pomóc
Niektórym z nas trudno zostawić swoje dziecko pod czyjąś opieką. Zwłaszcza w tym pierwszym czasie. Ja też należę do tej grupy. Pamiętam, jak pierwszy raz zostawiłam kilkumiesięczniaka z koleżanką, a sama poszłam na seminarium magisterskie. Rany, nie mogłam się opanować i cały czas sprawdzałam telefon. A oni doskonale sobie radzili.
To prawda, że mama jest niezastąpiona. Ale to nie znaczy, że jak ktoś zajmie się dzieckiem inaczej niż ona, zrobi to źle. Bycie z dzieckiem non stop jest stanem ciągłem gotowości odpowiadania na jego potrzeby. Jest to obarczone stałym mniejszym lub większym napięciem. Dlatego tak istotne jest to, żeby czasami wyłączyć ten silnik emocjonalny, który prędzej czy później może się przegrzać.
Powiedz dziecku o swoich potrzebach
Jedliśmy obiad. Nasz dwulatek skończył wcześniej i poszedł się bawić. Po jakimś czasie podchodzi do nas z książką pod pachą i zaprasza mnie do czytania. Odpowiadam, że poczytamy, jak tylko zjem obiad. Nalega. Odmawiam. Wpada w histerię. Ja – spokojnie powtarzam, że kiedy zjem, poczytamy. Histeria trwa. Ja kończę obiad, choć nie było to łatwe.
Sytuacja powtarza się. Następnym razem jednak histeria zmienia się tylko w naburmuszoną minę. Za trzecim – w akceptację i spokojne czekanie, aż mama zje obiad i się ze mną pobawi. Myślę, że dobrze jest pokazać dziecku, że potrzeby jego najbliższych są ważne tak samo jak jego.
Jesteś ważna!
Im dłużej jestem mamą, tym bardziej dostrzegam potrzebę wyjścia od czasu do czasu z tej roli. Widzę, że to jest klucz do zdrowia nie tylko fizycznego, lecz także – a może przede wszystkim – psychicznego. Dobrze jest ten czas zaplanować – wpisać w plan dnia, tygodnia, miesiąca: „czas dla mnie”.
Każda z nas ma swoją granicę myślenia o sobie w macierzyństwie. Odkrycie i przekraczanie jej ma ogromne znaczenie – pomaga nam dojrzewać jako kobiety i matki. Daje szansę na wygaszenie trudnych emocji i naładowanie matczynego akumulatora na kolejne dni. Umożliwia zachowanie balansu między swoimi potrzebami a poświęceniem dzieciom. Pozwala przypomnieć o samej sobie. Po prostu.
Czytaj także:
Dobra mama? Ekspertka od WŁASNEJ rodziny! Porady mam lam są jak lekarstwo na macierzyńskie bóle
Czytaj także:
Z tych 4 powodów NIE decyduj się na macierzyństwo!