Jeremiah Burke, 19-letni Irlandczyk, był na pokładzie Titanica. Płynął na spotkanie z dwiema siostrami, które wyemigrowały do USA. Była z nim kuzynka Nora Hegarty.
Jeremiah był najmłodszym z siedmiorga rodzeństwa. Zanim wyruszył w podróż, pracował w rodzinnym gospodarstwie. Jego siostry zatrzymały się w Charlestown, w stanie Massachusetts. Do rodzinnego domu wysłały pieniądze – chciały, by Jeremiah do nich dołączył. Zanim chłopak wyruszył w podróż, jego matka Kate ofiarowała mu małą buteleczkę wody święconej. Ojciec William odprowadził jego i Norę do Queenstown.
List pożegnalny z Titanica. W butelce po wodzie święconej
Kiedy statek uderzył w górę lodową i zaczął tonąć, Jeremiah napisał krótki liścik i umieścił go w buteleczce po wodzie święconej, którą podarowała mu matka. Przewiązał go sznurowadłami i wyrzucił za burtę.
Liścik był krótki: „Z Titanica, do widzenia wszystkim, Burke z Glanmire, Cork”. Jeremiah nie mógł wiedzieć, że będzie to ostatnie przesłanie z tonącego statku.
To nie koniec historii. Rok później wiadomość w butelce została znaleziona zaledwie kilka kilometrów od rodzinnego miasta Jeremiaha, Glanmire (Cork). Royal Irish Constabulary poinformowało rodzinę Burke, że spacerujący z psem mężczyzna znalazł wiadomość w butelce w Dunkettle. Mężczyzna przeczytał list i przekazał go władzom.
Kate natychmiast rozpoznała pismo syna i buteleczkę na wodę święconą, którą mu podarowała mu tuż przed wyruszeniem w podróż.
27 kwietnia 1912 r. w „The Cork Examiner” ukazał się artykuł, w którym pisano o „współczuciu mieszkańców Cork dla rodziców panny Nory Hegarty z Killavallig w Whitechurch i Jeremiaha Burke z Upper Glanmire, oboje mieli zaledwie 19 lat i stracili życie w katastrofie Titanica”.
„Pozostawili Queenstown pełni nadziei na świetlaną i szczęśliwą przyszłość w Stanach Zjednoczonych. Rodzicom i krewnym, pogrążonym w wielkim smutku po tej stracie, przekazujemy wyrazy współczucia” – napisano w gazecie.