Maria Josefa Alhama Valera urodziła się w 1893 roku w Santomera w Hiszpanii. Jej ojciec – Jose Antonio pracował w różnych zawodach, by utrzymać rodzinę, mama zaś opiekowała się dziećmi. Jedna z katastrofalnych powodzi, które nawiedziły miejscowość, zniszczyła ich dom (bardziej przypominający barak) i zabrała jedno z dzieci.
Od najmłodszych lat Maria była bystrą i inteligentną dziewczynką. Przyjęła Komunię Świętą w wieku 8 lat, bardzo pragnęła przyjąć Jezusa do swojego serca.
W wieku 12 lat doznała wizji świętej Teresy z Avila. To właśnie ona pokazała Marii przeznaczenie, jakie przygotował dla niej Bóg: – Widzisz moja droga, przyszłam ci powiedzieć w imieniu Boga, że zaczniesz od miejsca, w którym ja skończyłam.
Teresa ponaglała ją, aby jak najszybciej zaczęła głosić światu nabożeństwo do Miłości Miłosiernej. „Bóg nie chce już być znany jako sędzia, ale jako Ojciec”.
Mając 21 lat, Maria opuściła swój dom rodzinny. W czasie wielkiej wojny Maria Josefa poświęciła się opiece nad chorymi, dziećmi i potrzebującymi. Odznaczała się zaangażowaniem i współczuciem dla innych.
Bóg przygotowywał ją do misji. Nie szczędził jej najtrudniejszych prób. Po dwóch latach formacji, 15 sierpnia 1916 roku złożyła śluby zakonne. Pragnęła być święta i jak najlepiej wypełnić wolę Bożą.
W 1922 roku poważnie zachorowała i musiała przejść trzy różne operacje z powodu torbieli jajnika. Pojawiły się konsekwencje: przepukliny uniemożliwiające jedzenie, bóle i wymioty. Wszyscy myśleli, że siostra nie przeżyje.
15 lutego 1925 roku została odprawiona w jej intencji msza święta, kapłan udzielił jej nawet namaszczenia chorych. Poprosiła również o Eucharystię i to dzięki niej poczuła się zdrowa. – Otrzymałam Komunię, a wraz z nią zdrowie. Poczułam się lepiej, jakbym nigdy wcześniej nie miała żadnych problemów – napisała w swoim dzienniku. Szczególnie bliskie było dla niej orędzie o Bożym miłosierdziu.
Założyła Zgromadzenie Służebnic Miłości Miłosiernej, a następnie w 1951 roku Zgromadzenie Synów Miłości Miłosiernej. To właśnie ona przyczyniła się do powstania sanktuarium Miłosiernej Miłości w Collevalenza. Zostało ono konsekrowane 9 września 1965 roku.
Maria miała dar bilokacji. Dzięki tej łasce spotykała się z ojcem Pio, którego prosiła o modlitwę w jej intencji. Matka Speranza mówiła, że często się do niej uśmiechał, a ona dokładnie widziała jego twarz i rękawice, pod którymi krył stygmaty.
Dwa razy próbowano ją otruć, wielokrotnie ludzie ją dyskredytowali. Ona jednak bardziej słuchała Boga aniżeli ludzi. Chciała postępować tak, by inni patrząc na nią, widzieli Jezusa, Jego czułość i troskę do nawet najbardziej zatwardziałego grzesznika.
W jej życiu działy się również nadprzyrodzone wydarzenia, które przyjmowała, zawierzając wszystko Bogu. Według jej relacji była nękana i bita przez szatana – miała go widzieć twarzą w twarz. Podpalał jej notatki, pościel i łóżko w celi, na którym spała.
Otrzymała także dar przeżywania Męki Pańskiej. W sanktuarium Miłości Miłosiernej mieści się archiwum poświęcone matce Speranzie, gdzie przechowywane są świadectwa łask, które otrzymali pielgrzymi za jej wstawiennictwem. Ludzie proszą o zdrowie, uzdrowienie fizyczne i psychiczne, o uratowanie małżeństwa, dar potomstwa.
Mówi się o tym, a niektórzy w to wierzą, że matka Speranza przewidziała zamach na Jana Pawła II 13 maja 1981 roku. Dzień wcześniej zaczęły jej dokuczać silne krwotoki i bóle. Świadkowie opisują, że czuła nadchodzące niebezpieczeństwo i zdecydowała się ofiarować nawet swoje życie za życie ojca świętego.
Warto wspomnieć, że po tym wydarzeniu Jan Paweł II wybrał się do Collevalenzy. Chciał podziękować za ocalenie.
W kwietniu 2002 roku Jan Paweł II ogłosił matkę Speranzę „czcigodną”. Uznano heroiczność jej cnót. W 2013 roku papież Franciszek ogłosił dekret o cudzie przypisanym jej wstawiennictwu – uzdrowienie małego dziecka, Franciszka Marii Fossa.
Chłopiec, mając zaledwie roczek ważył niespełna 6 kg, nie jadł, a jego skórę pokrywały wypryski i rany. Pod koniec czerwca 1999 roku jego rodzice udali się z nim do Collevalenzy, do cudownego źródła wody. To tam mama chłopca po żarliwej modlitwie spotkała w parku nieznajomego mężczyznę, który uspokoił ją i powiedział, że dziecko odzyska zdrowie i będzie żyło. Tak też się stało.
Beatyfikacja siostry odbyła się w 2014 roku.