Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
„Za zimno dzisiaj”, „nie mam z kim” oraz oczywiście: „nie mam czasu”… A jaka jest wasza wymówka, żeby unikać aktywności fizycznej?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
1„Bo się spocę”
Czarnoskóre Amerykanki zapytane w pewnym sondażu, co stanowi dla nich największą przeszkodę w podejmowaniu aktywności fizycznej, podały na pierwszym miejscu: „Mogłaby mi się zepsuć fryzura”. Śmieszne? Może trochę, ale z pewnością prawdziwe nie tylko w tej grupie społecznej. Ćwiczenia wiążą się czasem z wyciskaniem potu, a to znaczy, że trzeba później nie tylko brać prysznic, ale również częściej myć (i układać!) włosy. No trudno! Z dwojga złego lepiej mieć więcej roboty z włosami niż mieć miażdżycę i cukrzycę, na które sobie zapracowaliśmy brakiem ruchu.
2„Za zimno”/„za gorąco”/„zbyt deszczowo”
Nie da się szusować na nartach w lipcu (przynajmniej w Polsce) ani jeździć na rowerze po lutowym śniegu, ale wiele innych aktywności – także tych na świeżym powietrzu – jest dla nas dostępnych przez cały rok. Biegacze mówią, że nie ma złej pogody, tylko bywa źle ubrany biegacz.
Na marginesie: jogging nie jest – wbrew popularnym przekonaniom – dobrym sportem dla osób początkujących, wracających do ćwiczeń po długiej przerwie ani mających nadwagę czy problemy zdrowotne. Na dobry początek lepszy będzie energiczny marsz na świeżym powietrzu albo gimnastyka. Ważne, żeby wykonywać je regularnie, najlepiej codziennie. Na początek może być oldskulowy zestaw: skłony, przysiady, brzuszki, pompki. Na to nie ma złej pogody.
Światowa Organizacja Zdrowia zaleca robienie ok. 10 tysięcy kroków dziennie (około 6-8 km, godzinny spacer w umiarkowanym tempie). Już 20-minutowy spacer 3 razy w tygodniu zmniejsza ryzyko chorób układu krążenia i udaru mózgu oraz odczuwalnie poprawia samopoczucie, kondycję i odporność. Przejście dziennie około 2 km jest jednym z najlepszych sposobów profilaktyki osteoporozy.
3„Nie mam gdzie”
„Mieszkam na blokowisku, a w pobliżu nie ma parku”, „Mieszkam na wsi, gdzie nikt nie biega, i sąsiedzi pukaliby się w głowy, gdybym zaczął to robić”. Może jednak takie przeszkody są wyolbrzymione? Możemy pojechać w inne miejsce, ćwiczyć w domu albo zapisać się do klubu fitness lub na basen. Poza tym jazda na rowerze raczej nie wzbudzi sensacji w żadnej wsi, a taki sport również jest bardzo efektywny, zwłaszcza kiedy uprawia się go odpowiednio intensywnie i odpowiednio często.
4„Nie mam z kim”
Jeśli ćwiczymy razem z kimś, łatwiej nam się zmobilizować i pokonać zniechęcenie i zmęczenie. Ale warto sobie uświadomić, że każdy z nas sam odpowiada za swoje zdrowie i samopoczucie. A z pewnością z jednym i drugim będzie kiepsko bez regularnego wysiłku fizycznego. Czy obiadu też nie zjemy, jeśli akurat jesteśmy sami?
Towarzystwa do ćwiczeń (np. do nordic walkingu, marszobiegów) można poszukać wśród rodziny i sąsiadów albo wrzucić temat na sąsiedzką grupę na Facebooku. Czasem trzeba po prostu zacząć, a z czasem może ktoś do nas dołączy. Dobrym pomysłem jest też przygarnięcie psa i chodzenie z nim na codzienne długie spacery. Trzeba tylko pamiętać o tym, że obowiązuje nas trzymanie psa na smyczy i sprzątanie po nim!
5„Nie mam ubrania”
Wydaje się, że to śmieszna przeszkoda, ale kiedy jakiś czas temu zapisywałam się na pilates, miałam dwie obawy: że będę najgrubsza w grupie i że będę niemodnie ubrana. Nawet nie wiedziałam, co się teraz nosi w klubie fitness! Okazało się, że zaniżam średnią wieku o jakieś 20 lat, a średnią wagi – o ok. 10 kg. Na pierwsze zajęcia po prostu założyłam luźne legginsy i biały T-shirt, i absolutnie nie wyróżniałam się z grupy.
Dzisiaj mamy w sklepach wspaniały wybór tzw. odzieży funkcyjnej, czyli przystosowanej do uprawiania każdego rodzaju sportu – także w deszczu czy na mrozie. Jeśli tylko portfel to wytrzyma, możemy naprawdę zaszaleć. Kupienie ładnego ubrania, fajnego gadżetu (np. pulsometru, krokomierza) może być czasem dobrym punktem wyjścia do uprawiania jakiegoś sportu.
6„Nie wiem jak”
W takim sposobie myślenia jest ważny plus – wiemy, że do ćwiczeń trzeba podchodzić „z głową”. Ale to kiepski argument w czasach internetu, trenerów personalnych i klubów fitness na każdym rogu. Z pomocą YouTube’a można się dziś nauczyć luzować perliczkę i budować katapultę, a więc można się także dowiedzieć, jak ułożyć plan treningów. Warto też skonsultować się z fachowcem, np. fizjoterapeutą albo trenerem. Jeśli mamy jakieś dolegliwości albo przewlekłe choroby, powinniśmy omówić swoje plany z lekarzem i zrobić badania.
7„Ale ja nienawidzę sportu”
No to może taniec? A może pływanie albo jazda na rowerze stacjonarnym podczas oglądania filmu? Poza tym nawet nielubiane czynności z czasem można polubić – albo przynajmniej zaakceptować. A jeśli naprawdę nic nie może nas wciągnąć, możemy sobie zrobić bilans: do czego odczuwamy większą niechęć – do ruchu czy do chorób i kiepskiego samopoczucia.
8„Nie stać mnie”
Karnety do klubów sportowych, bilety na basen faktycznie bywają kosztowne – nie mówiąc już o uprawianiu takich sportów jak golf czy narciarstwo. Ale można poszukać tańszych opcji. Niektóre baseny i siłownie oferują tańsze wejściówki w mniej atrakcyjnych porach, np. wczesnym rankiem. Poza tym jest wiele aktywności, które nie wymagają nakładów finansowych, np. ćwiczenia na publicznych siłowniach „pod chmurką”, jazda na rowerze (jeśli mamy rower), ćwiczenia z ciężarkami (jeden ciężarek kosztuje ok. 20 zł) czy ćwiczenia z internetowymi trenerkami.
9„Nie mam czasu”
Najczęściej używany argument. Z własnego doświadczenia wiem, że w niektórych przypadkach bywa prawdziwy, np. kiedy mamy małe dzieci. A jednocześnie młoda mama bardziej niż ktokolwiek inny potrzebuje ruchu i wyjścia z domu – dla dobra wszystkich, także dla dobra maluchów. Osoba, która się nie rusza, jest narażona na różne choroby, ale ma też mniej siły i gorszy humor. Warto więc zadbać o regularny wysiłek fizyczny, nawet kosztem innych obowiązków i przyjemności. Może uda się nam wykroić z dnia 20 minut na ćwiczenia przed telewizorem? A może zamiast gotować obiad zrobimy jajecznicę i pójdziemy na rower? Te 20 minut zmieni wiele, zwłaszcza jeśli uda się je znaleźć codziennie.
Czytaj także:
Siłownia jako noworoczne postanowienie – czy warto?
Czytaj także:
Chcesz być w dobrej kondycji fizycznej? Nie potrzeba wiele