Chrzest był połączony z obrzędem wywodu. Jak mówi rytuał, matka przychodzi do kościoła prosić o pomoc Bożą do dobrego wychowania dziecka.
Chrzest, który będzie pogłębionym przeżyciem
Uczestnicząc w celebracji Wigilii Paschalnej, podczas której odbywał się chrzest dorosłych, zadawałam sobie pytanie – dlaczego nie potrafimy tak świętować chrztu dzieci?
Schola intonowała Wody Jordanu weselcie się, a cały kościół wypełniała radość. Wiele osób uśmiechało się, wypatrując katechumentów, którzy już po chwili otrzymywali białe alby i zielone wianki. Do „tej chwili” przygotowywali się kilka miesięcy. Stawali świadomi tego, że jest to najważniejsze wydarzenie w ich życiu.
Czytaj także:
Ars Celebrandi 2019. Warsztaty dla przywiązanych do nadzwyczajnej formy rytu rzymskiego [zdjęcia]
Celebracja chrztu dzieci jest zazwyczaj połączona z niedzielną mszą świętą, a względy duszpasterskie skłaniają kapłanów do sprawnego działania. Tym bardziej, że w kolejce jest trójka, czwórka, szóstka dzieci. Kiedy do tego dochodzą niesforni rodzinni fotografowie, o skupienie jest bardzo trudno. A homilia rzadko kiedy pogłębia rozumienie tego wydarzenia w życiu dzieci i ich rodziców.
Kiedy dzieliliśmy się radością z poczęcia naszego dziecka, nasz przyjaciel zaproponował chrzest w nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego. Nigdy wcześniej nie uczestniczyliśmy w takiej celebracji. Poznając obrzędy, przekonaliśmy się, że chrzest w tej formie będzie okazją do pogłębionego przeżycia tego wydarzenia dla wszystkich uczestników.
„Jak ci na imię?”
To pytanie padło na samym początku, na progu kaplicy. Trzymający na rękach naszą córkę rodzice chrzestni odpowiadali za nią. Kapłan pytał dalej – Czego żądasz od Kościoła Bożego? – Wiary. – Co daje ci wiara? – Życie wieczne.
Dialogi i większość modlitw przetłumaczone zostały na język polski. Jedynie egzorcyzmy, błogosławieństwa, namaszczenia i sam obrzęd chrztu były odmawiane po łacinie. Dlatego przygotowaliśmy ich tłumaczenia dla wszystkich uczestników.
Chwilę potem następowały kolejne wymowne gesty – tchnienie, namaszczenie na czole, piersi, podanie dziecku odrobiny egzorcyzmowanej soli. Każdy gest został wytłumaczony podczas wprowadzenia wygłoszonego przed chrztem.
W nadzwyczajnej formie rytu rzymskiego modlitwy egzorcyzmów są szczególnie rozwinięte. Wybrzmiewają bardzo dosadnie, kiedy kapłan zwraca się bezpośrednio do złego ducha, nakazując mu odpuszczenie i oddalenie się od naszego dziecka. Te modlitwy mogą wstrząsać słuchaczami. To chyba dobrze. W końcu pomagają nam zrozumieć, co tu się tak naprawdę dzieje.
Po obrzędach przygotowawczych pada fundamentalne pytanie: – Czy chcesz być ochrzczona? – po którym następuje obrzęd trzykrotnego polania głowy dziecka. Potem namaszczenie olejem krzyżma, założenie białej szaty i zapalenie świecy. Te gesty znamy już ze zwyczajnej formy rytu rzymskiego, w którym sprawowane są obrzędy chrztu w naszych parafiach.
Czytaj także:
Msza święta krok po kroku. Obrazowo i w skrócie tłumaczymy jej części
Wywód matki
Zazwyczaj matka dziecka nie była obecna podczas chrztu, który odbywał się niedługo po narodzinach. Wtedy błogosławieństwo matki miało miejsce po okresie połogu. Chrzest naszej córki był połączony z obrzędem wywodu. Jak mówi rytuał, matka przychodzi do kościoła prosić o pomoc Bożą do dobrego wychowania dziecka.
Obrzęd rozpoczyna się także na progu kaplicy słowami: Pan niech będzie z tobą i niech ci wynagrodzi wszystkie trudy macierzyństwa. Następnie matka zostaje wprowadzona do kościoła, trzymając podany jej koniec stuły. Przed ołtarzem śpiewa się Magnificat i odmawiane są modlitwy błogosławieństwa matki i dziecka.
Czy warto?
Przygotowania do chrztu wymagały pewnego zachodu. Do obrzędu należało przygotować olej katechumentów, którego dzisiaj już się nie używa do celebracji sakramentów w formie zwyczajnej. Aby wszyscy zebrani jak najlepiej zrozumieli, co się działo podczas obrzędów, przygotowany został ogólny scenariusz z uwzględnieniem tłumaczenia tekstów wypowiadanych po łacinie.
Chrzest odbywał się w sobotę w ciągu dnia, w kaplicy. Był on możliwy dzięki uprzejmości ojca proboszcza, gospodarza warszawskiej parafii dominikanów na Służewie.
Czy warto było? Odpowiedzią niech będą ostatnie słowa, które padły na kazaniu: Ukochana Łucjo, witaj w domu, witaj w rodzinie. Życzę ci, żebyś była wielką świętą.
Czytaj także:
Louis de Funès – gorliwy katolik i tradycjonalista