“Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, przestałem chcieć mieć zawsze rację. Dzięki temu rzadziej się myliłem. Dziś wiem, że to nazywa się… pokora” – powiedział Charlie Chaplin.“Kiedy naprawdę zacząłem kochać samego siebie, zrozumiałem, że zawsze i wszędzie jestem we właściwym momencie i we właściwym miejscu. Od tamtej pory mogłem być spokojny. Dziś wiem, że to nazywa się poczuciem własnej wartości” – przeczytał Charlie Chaplin, na uroczystej kolacji w dniu swoich 70. urodzin, dodając, że ten fragment wiersza Kim McMillen to jedno z jego ulubionych życiowych credo.
Brzdąc i wizjoner
Okrzyknięty największym aktorem wszech czasów Charlie Chaplin u progu życia chciał poukładać wszystko tak, jak się należy „wobec Boga i ludzi”: “Jedną z ważnych spraw, którą odkrywałem stopniowo przez swoje życie, to właśnie dostrzeżenie tego, że mam kochać bliźniego swego, jak siebie samego, co nie przychodziło mi łatwo. Ale jak mam kochać Boga, ludzi, skoro jest mi trudno pokochać i zrozumieć siebie. Nie, to nie jest możliwe. Można być sławnym aż po szczyty gór, ale może to nie mieć żadnego wpływu na to, co naprawdę ważne: aby godnie i pięknie przeżyć życie. Z perspektywy mojej osobistej drogi, na której było sporo zakrętów, widzę, że im bardziej zwyczajnie i „proste” podejście do życia, tym lepiej” – mówił Chaplin swoim bliskim, a także zaprzyjaźnionym filmowcom.
Chyba najbardziej znaną, filmową wizytówką aktora z wczesnego okresu „niemego”, jest obraz „Brzdąc”, z rewelacyjną kreacją Chaplina i Jackiego Coogana. To pierwszy pełnometrażowy film, który wyreżyserował aktor i napisał do tego obrazu muzykę. Komediodramat z 1920 roku opowiada poruszającą historię przyjaźni bezdomnego z osieroconym, potrzebującym pomocy i rodzicielskiej miłości chłopcem.
Samotność w “Światłach wielkiego miasta”
Można powiedzieć, że filmy Chaplina były swoistym komentarzem do codziennej rzeczywistości. Czasami przerysowane sytuacje i postaci, ale tylko po to, aby zaakcentować to, co ważne. O tym opowiada chociażby film „Światła wielkiego miasta”, w którym ulubiona postać Chaplina, czyli osamotniony w bojach życia elegancki tramp zakochuje się w niewidomej kwiaciarce. Tramp chce zebrać pieniądze na operacje oczu ukochanej dziewczyny. Któregoś dnia, ratując przypadkowo przed samobójstwem mężczyznę, zmienia się jego życie. Okazuje się, że uratowany mężczyzna jest bogaty i dzieli się pieniędzmi z zagubionym w wielkim mieście tułaczem.
Jednakże splot nieszczęśliwych wydarzeń powoduje, że trafia do więzienia, przekazując wcześniej pieniądze dziewczynie na operację. Kiedy po latach wychodzi z więzienia, spotyka niewidomą ukochaną, która odzyskała wzrok dzięki medycznej interwencji. Puenta filmu jest taka, że ubodzy potrafią być bardziej empatyczni i zdolni do większych ofiar niż niejedna bogata osoba.
Ikona pop kultury
Artysta był też producentem, scenarzystą i kompozytorem muzyki filmowej. Przez wielu uważany za ikonę popkultury m.in. dzięki charakterystycznej postaci człowieka w meloniku. American Film Institute umieścił Chaplina w ścisłej czołówce listy „Największych aktorów wszech czasów”, jako jednego z najbardziej rozpoznawalnych aktorów i reżyserów w historii światowego kina.
Lista filmów z lat 20. i 30. ubiegłego wieku Charliego Chaplina jest naprawdę imponującą i zapamiętamy słynnego komika z takich filmów jak wspomniany „Brzdąc”, „Światła wielkiego miasta”, „Włóczęga”, „Gorączka złota” czy „Dzisiejsze czasy”.
Miłośnicy X Muzy uważają, że z filmów dźwiękowych z udziałem Chaplina na pewno godnym polecenia jest m.in. obraz „Dyktator” z 1940 roku: satyryczny odzew przeciwko dyktatorskim rządom Hitlera, Mussoliniego i faszyzmu. Do ciekawych też filmów należą: „Światła rampy”, ”Król w Nowym Jorku” czy „Hrabina z Honkongu”, w której artysta partneruje słynnej włoskiej aktorce Sophii Loren.
W ślady ojca
Na jednym ze starych zdjęć z lat 60. widzimy Charliego Chaplina z żoną Ooną O’Neill i gromadką dzieci. Oona (córka Eugene O’Neill, laureata literackiej Nagrody Nobla) zajmowała się wychowaniem ośmiorga dzieci i wspierała męża w jego pracy, razem mieszkali w domu w Szwajcarii.
Z pośród dzieci najbardziej w ślady ojca poszli Geraldina i najmłodszy syn aktora, dziś ponad 50-letni Christopher. Geraldina Chaplin wybrała drogę pracy w filmie i grała w filmach Carlosa Saury. Charakterystyczne role stworzyła w filmie Pedro Almodovara „Porozmawiaj z nią” czy też w filmie Roberta Altmana „Nashvile”. Jednakże najbardziej widzowie pamiętają aktorkę z filmu „Trzej Muszkieterowie”, gdzie Geraldina zagrała postać królowej Anny Austriaczki oraz z obrazu „Matka Teresa w imię dzieci Bożych”, gdzie interesująco stworzyła tytułową rolę.
W Polsce Geraldina Chaplin gościła w 2012 roku na Festiwalu Filmowym Tofifest, odbierając statuetkę „Złotego Anioła” za całokształt twórczości. Christopher Chaplin jest aktorem i kompozytorem muzyki filmowej, również eksperymentalnej, elektronicznej. Chyba najbardziej znanym filmem, w którym brał udział Christopher jest film Labirynt na podstawie utworu Franza Kafki. Film został uhonorowany nagrodą krytyków amerykańskiego Instytutu Filmowego. Ciekawostka: Christopher zagrał francuskiego poetę w filmie „Całkowite zaćmienie” Agnieszki Holland. Artysta powrócił do rodzinnych stron ojca i mieszka na co dzień w Londynie.
Ostatnie lata życia Charliego Chaplina to Szwajcaria, gdzie razem z żoną Ooną stworzyli dom dla swoich dzieci i wnuków. Aktor dożył 88 lat, ciesząc się do końca dobrym zdrowiem i rzec by można swoim charakterystycznym, „angielskim” humorem. Zapytany u progu życia przez dziennikarzy, co chciałby zmienić, gdyby mógł w swoim życiu, aktor miał powiedzieć: “Nie chciałbym nikogo ranić w swoim życiu! A jeśli kiedykolwiek przyczyniłem się do tego, że komuś spadła łza, to mówię: przepraszam, że nie potrafiłem kochać wystarczająco!”.
Czytaj także:
Za tymi zdjęciami kryją się wyjątkowe historie. Znacie je?
Czytaj także:
Izabela Dąbrowska: Śmiech to najlepsze lekarstwo na stres [wywiad]