W tym roku św. Barbara (4 grudnia) przyszła “po wodzie”, czyli było dość ciepło i siąpił deszcz, więc – jak mówi przysłowie – Boże Narodzenie powinno być „po lodzie”. Znacie inne przysłowia związane ze świętami?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
White Christmas? Good bye!
Od jakichś dziesięciu lat moje dzieci z zapałem analizują pogodę 4 grudnia, i sprawdzają, czy ma rację ludowa mądrość, że jak św. Barbara przychodzi „po wodzie”, to Boże Narodzenie będzie „po lodzie” – i odwrotnie. I wiecie, co? Do tej pory rzeczywiście tak było!
Za ich pamięci (mają teraz 15, 12 i 10 lat) nie zdarzyło się wprawdzie ani jedno Boże Narodzenie z zaspami śniegu i trzaskającym mrozem, ale jeśli we wspomnienie św. Barbary temperatura wzniosła się choć trochę powyżej zera, to święta były na lekkim minusie, a czasem nawet poprószył śnieg. Najczęściej jednak w okolicach 4 grudnia przychodziło na dzień lub dwa niewielkie ochłodzenie, a potem w święta mżyło i wiało. Ciekawe, że jeśli na św. Barbary temperatura oscylowała w okolicach zera, to tak samo było również w święta.
12 dni, 12 miesięcy
Moja świętej pamięci babcia mówiła, że pogoda w kolejne dni od Bożego Narodzenia do wigilii Trzech Króli zwiastuje pogodę na kolejne miesiące następnego roku. 25 grudnia jest taki, jaki będzie cały styczeń, 26 grudnia – jak luty, 27 grudnia – jak marzec i tak dalej…
Oczywiście nie chodzi o to, że jeśli w sylwestra przyjdzie mróz, to w lipcu również trzeba będzie chodzić w kożuchu, ale raczej o to, że np. zimny i suchy sylwester zapowiada chłodny i suchy lipiec, a sylwestrowe roztopy i słońce – upały latem. Mówi o tym kilka przysłów, np. „Gdy w Boże Narodzenie pogodnie, takie będą cztery tygodnie”, „W jakim blasku Bóg się rodzi, w takim cały styczeń chodzi”.
W tym roku chyba wreszcie sobie spiszę pogodę między Bożym Narodzeniem a Trzema Królami, to będę wiedziała, jak zaplanować wakacje.
Meteorologia ludowa
Gusła i zabobony? Niekoniecznie! Takie „wróżby” to nie to samo co wróżenie z wosku, tylko efekt wieloletnich obserwacji. Dawniej ludzie byli znacznie bardziej niż dzisiaj zależni od pogody, która znacznie bardziej wpływała na ich sytuację.
Ponieważ mało kto miał kalendarz i mało kto się na nim znał, a rytm życia wyznaczały uroczystości liturgiczne i wspomnienia świętych, wnioski z obserwacji meteorologicznych często wiązano właśnie z postaciami świętych, np.: „Od świętej Anki zimne wieczory i ranki”, „Święta Zofija kłosy rozwija” albo „Gdy Andrzej zwiąże ziemię łyczkiem, to Katarzyna rzemyczkiem”.
Wprawdzie nie bardzo wiadomo, o co chodzi z tym łyczkiem i rzemyczkiem, a nawet istnieje prawdopodobieństwo graniczące z pewnością, że te akcesoria pojawiły się w przysłowiu wyłącznie po to, żeby całe zdanie dobrze brzmiało, ale najważniejsze, że w ten sposób łatwiej zapamiętać, że mróz we wspomnienie św. Katarzyny (25 listopada) często oznacza mróz również na św. Andrzeja (30 listopada).
Co w Wielkanoc?
Odwrotna zależność między pogodą na początku i na końcu grudnia ma swoje odzwierciedlenie w kilku innych przysłowiach, np. „Gdy na św. Barbarę mróz, sanie na górę włóż”, „Gdy w św. Barbarę gęś po stawie chodzi, w Boże Narodzenie pływać po nim się godzi”. W ostatnich latach z grubsza sprawdzała się też niestety zapowiedź na Wielkanoc: „Jak choinka stoi w wodzie, jajko turla się po lodzie”.
Znacie jeszcze inne przysłowia związane z Bożym Narodzeniem? Moje ulubione jest zupełnie niezwiązane z pogodą: „W dzień Adama i Ewy daruj bliźniemu gniewy”.
Czytaj także:
Pierce Brosnan: Wiara pomogła mi przetrwać życiowe tragedie
Czytaj także:
„Mama” – najpiękniejsze słowo świata