Zawarta w Dokumencie Końcowym Synodu dla Amazonii propozycja rozważenia udzielania święceń kapłańskich żonatym diakonom na nowo ożywiła debatę na temat celibatu duchownych w Kościele katolickim. Wbrew stereotypom uregulowania w tej sprawie są bardzo zróżnicowane. Główny podział przebiega pomiędzy tradycjami Kościoła rzymskokatolickiego i Katolickich Kościołów wschodnich, jak również jest elementem różniącym katolików, prawosławnych, anglikanów i starokatolików.
Dyskusje nad zagadnieniem celibatu duchownych (od łacińskiego caelebs – bezżenny, samotny, odpowiednik grecki tego terminu - ἄγαμος ) toczyły się w tradycji chrześcijańskiej od pierwszych wieków. Poglądy w tej sprawie, zarówno biskupów, jak i teologów, były od początku zróżnicowane. Rozbieżność tych opinii powodowały dwa zasadnicze czynniki.
Po pierwsze: fakt, że Chrystus i Ewangelie, jak i wcześniej Stary Testament, nie pozostawiły w tej sprawie jednoznacznych wskazań lub wzorów zachowań. Wśród proroków Starego Przymierza znaleźć możemy zarówno żyjących w małżeństwie, jak i bezżennych – np. Eliasza i Elizeusza. Podobnie rzecz ma się z ważnymi postaciami z Nowego Testamentu. Większa część apostołów posiadała małżonki oraz dzieci, w stanie bezżennym żyli z kolei Jan Chrzciciel, Jan Ewangelista czy apostoł Paweł.
W ich kontekście warto pamiętać, że w starej kulturze bliskowschodniej ludzie dorośli nie mający małżonków należeli w społeczeństwie do wyraźniej mniejszości. Odsetek ludzi żyjących samotnie nie był wówczas tak duży w stosunku do całej populacji, jak ma to miejsce globalnie w XXI wieku.
Drugą kwestią, która od samego początku oddziaływała na podejście do celibatu duchownych były okoliczności cywilizacyjno-kulturowe, polityczne, a nawet gospodarcze. Na bardziej rozwiniętych ekonomicznie obszarach Imperium Rzymskiego celibat duchownych: biskupów jak i księży posługujących w zwykłych parafiach diecezjalnych stopniowo stawał się bardziej popularny.
Wierni mogli pozwolić sobie na stałe wspieranie finansowe i utrzymanie duchowieństwa, które mogło dzięki temu rezygnować z zakładania rodzin i zająć się całkowicie kwestią posługi sakramentalnej i nauczania.
W innych częściach Cesarstwa Rzymskiego, zwłaszcza na Wschodzie, księża którzy nie wybierali życia we wspólnotach monastycznych, powszechnie posiadali rodziny, czasami wykonując także szereg prac zawodowych, pozwalających utrzymać małżonkę i dzieci.
Co więcej, posiadanie rodziny stanowiło niekiedy dodatkowy atut duchownego, gdyż to na jego małżeństwo i dom kierowały się oczy całej wspólnoty, szukając wzorów i inspiracji prowadzenia udanego życia rodzinnego.
Pomimo tych różnic, w dużej mierze w I tysiącleciu chrześcijaństwa, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie diecezjalni/parafialni duchowni byli zarówno żonaci, jak i żyli w celibacie.
Pojawienie się najpierw na Wschodzie Ojców Pustyni oraz ośrodków życia monastycznego, a następnie import tego rodzaju modelu życia do łacińskich części Cesarstwa przyczyniły się do stopniowego przewartościowania podejścia do życia rodzinnego i małżeńskiego. Coraz częściej uważano je za „niższą” formę życia chrześcijańskiego niż bycie mnichem lub mniszką i całkowite poświęcenie się modlitwie.
Rozpowszechniła się więc tradycja wybierania biskupów z duchowieństwa zakonnego i spośród księży żyjących bez małżonki. Nie istniał jednak, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie formalny zakaz wyświęcania na duchownych mężczyzn żonatych. Nigdy nie była więc to kwestia natury dogmatycznej, a jedynie dyscyplinarnej i kulturowej.
W tym miejscu warto zwrócić uwagę na istotną kwestię, która w języku potocznym często staje się źródłem wielu pomyłek i nieporozumień. Powszechnie przyjęło się bowiem mówić, że celibat duchownych oznacza po prostu fakt, iż osoba duchowna „nie może się ożenić”.
W sensie ścisłym jest to prawda. Warto jednak mieć na uwadze, że niemal od samego początku istnienia chrześcijaństwa celibat dotyczył osób już po otrzymanych święceniach kapłańskich. Mówiąc prościej – ktoś, kto pragnął zostać duchownym, mógł zawrzeć związek małżeński tylko do czasu przyjęcia sakramentu święceń kapłańskich, najpóźniej po święceniach diakonatu. Jeżeli zaś decydował się przyjąć pełne kapłaństwo sakramentalne w stanie bezżennym, był już zobowiązany do zachowania celibatu i rezygnacji z zawierania związków małżeńskich oraz posiadania potomstwa.
Sformułowanie, że w danym Kościele lub tradycji nie obowiązuje celibat duchownych nie oznacza więc, że wyświęcony kapłan może wstąpić w związek małżeński. Wiąże się zaś z faktem, że kapłaństwo na szczeblu diecezjalnym/parafialnym nie jest zarezerwowane tylko i wyłącznie dla mężczyzn bezżennych.
Mogą je, oczywiście po odpowiedniej formacji seminaryjnej i święceniach, podjąć również żonaci diakoni. Obowiązek zachowania celibatu dotyczy z kolei duchowieństwa zakonnego, prowadzącego życie monastyczne i ślubującego rezygnację z małżeństwa.
Ta subtelna, choć jednoznaczna różnica wynikała od samego początku z przyjęcia przez chrześcijaństwo na Wschodzie i Zachodzie hierarchii wartości, stawiającej wyżej sakrament kapłaństwa jako nierozerwalny związek człowieka z Bogiem niż sakrament małżeństwa, przyjmowany jedynie przez dwoje ludzi.
Dla uzasadnienia tej hierarchii powoływano się często na treść Listów Apostolskich Świętego Pawła, w szczególności zaś na fragment Listu do Koryntian: „Człowiek bezżenny troszczy się o sprawy Pana, o to jak się Panu przypodobać. Ten zaś, kto wstąpił w związek małżeński, zabiega o sprawy świata, o to, jak by się przypodobać żonie” (1 Kor 7, 32-33).
Umieszczenie stanu kapłańskiego jako wyższego w hierarchii niż stan małżeński wiąże się z przyjętą w większości Kościołów dopuszczających wyświęcanie żonatych zasadą, że kapłan musi pozostać celibatariuszem także po śmierci swojej małżonki.
Innym przykładem takiej hierarchii jest obowiązujący w wielu tradycjach nakaz wstrzemięźliwości w podejmowaniu przez kapłana współżycia małżeńskiego przed sprawowaniem liturgii, stanowiący rodzaj okresowego postu.
W końcu, musimy jeszcze pamiętać o jednej, istotnej kwestii. W tradycjach dopuszczających wyświęcanie na kapłanów mężczyzn żonatych, nie ma obowiązku wzięcia ślubu przed święceniami. To jedynie możliwość, a nie konieczność. Kapłan-celibatariusz, który przed święceniami nie zawarł sakramentu małżeństwa ma takie same prawa i jest tak samo traktowany jak kapłan żonaty.
Powszechnie uważa się, że w Kościele rzymskokatolickim kwestię obowiązkowego celibatu duchowieństwa diecezjalnego/parafialnego uporządkował dopiero Sobór Trydencki (1545-63). Od momentu jego zakończenia, żonaci księża diecezjalni w tradycji łacińskiej całkowicie już zaniknęli. Duchowni diecezjalni posiadający żony pozostali jednak w licznych Katolickich Kościołach wschodnich, które na przestrzeni wieków przyjmowały unię z Rzymem, zachowując swoje wschodnie tradycje liturgiczne, teologiczne i dyscyplinarne.
W dużej mierze więc obecność żonatych księży katolickich jest świadectwem bogatej i nieraz burzliwej historii Kościoła katolickiego. Możliwość zawierania małżeństw przez diakonów - kandydatów na kapłanów zachowała również Cerkiew prawosławna oraz Kościoły starokatolickie, które wyłoniły się na fali kontestacji wśród części wiernych i teologów rzymskokatolickich wobec postanowień Soboru Watykańskiego I (1869-70).
W chwili obecnej w 23 Katolickich Kościołach Wschodnich znajdujących się w pełnej komunii z Rzymem i posiadających, według ostatnich dostępnych oficjalnych danych, ponad 17 mln wiernych (według statystyk Annuario Pontificio za rok 2017) możliwość wyświęcania żonatych mężczyzn na duchownych istnieje w 20 z nich. Są to:
Wyświęcać na kapłanów mężczyzn żonatych nie mogą zaś trzy następujące Katolickie Kościoły wschodnie:
Pomimo tego dość prostego podziału problem dopuszczania do święceń kapłańskich żonatych mężczyzn w wielu Katolickich Kościołach wschodnich miał skomplikowany charakter i przez wieki podlegał burzliwej ewolucji.
W większości przypadków w momencie przyjmowania unii z Rzymem gwarantowano Kościołom wschodnim zachowanie własnych, niekiedy sięgających starożytnych czasów apostolskich tradycji dyscyplinarnych. Mniej więcej w połowie XVIII wieku w Watykanie zwyciężać zaczęła koncepcja tzw. latynizacji, czyli maksymalnego zbliżenia Kościołów wschodnich do praktyk liturgicznych i kształtu dyscyplinarnego obowiązującego w tradycji rzymskiej.
Działo się tak niekiedy z naruszeniem i zbyt radykalnym odrzuceniem wielu tradycji i bogatego kolorytu tych Kościołów. W niektórych Kościołach lub nawet poszczególnych diecezjach wschodnich dokonano wówczas jednostronnych zmian również w kwestii celibatu.
Przykładowo stało się tak w okresie międzywojennym w diecezji stanisławowskiej (dzisiaj Iwano-Frankowsk), znajdującej się wówczas w granicach Polski i jurysdykcji Ukraińskiego Kościoła Greckokatolickiego. Miejscowy ordynariusz przyjął tam jako obowiązującą łacińską zasadę wyświęcania na kapłanów tylko mężczyzn bezżennych.
Przezwyciężenie mentalności latynizacji Kościołów wschodnich nastąpiło dopiero na Soborze Watykańskim II. Soborowy Dekret Orientalium ecclesiarum przyjęty w 1964 roku docenił dawne tradycje Kościołów wschodnich i zalecił powrót do ich kultywowania i pielęgnowania.
Do dużych napięć pomiędzy hierarchią łacińską i wschodnią w kwestiach celibatu dochodziło także na przełomie XIX i XX wieku na terenach Ameryki Północnej i Łacińskiej. Masowo przybywający tam imigranci, wierni Katolickich Kościołów wschodnich z Europy i Bliskiego Wschodu przyjeżdżali często z własnymi duchownymi, którzy rozpoczęli pracę duszpasterską na terenach, które jurysdykcyjnie należały do biskupów rzymskokatolickich.
Wielu hierarchów obrządku łacińskiego zaczęło żywić obawy, że klerycy rzymskokatoliccy zachęceni perspektywą innej dyscypliny w kwestii celibatu zaczną masowo przechodzić do Kościołów wschodnich. Wyobrażano sobie również, iż wierni rzymskokatoliccy będą odczuwać wręcz pewien rodzaj „zgorszenia” z powodu posługi żonatych kapłanów wschodnich.
Od końca XIX wieku aż do lat trzydziestych XX wieku papieże próbowali uregulować ten problem, zakazując na obszarach zdominowanych przez Kościół obrządku łacińskiego wyświęcania na nowych kapłanów Katolickich Kościołów wschodnich żonatych mężczyzn, ograniczając się tylko do celibatariuszy.
Spowodowało to jednak kolejne napięcia i poczucie zbytniej ingerencji w autonomię i zwyczaje Katolickich Kościołów wschodnich. W wielu krajach tego rodzaju regulacje istniały jeszcze do niedawna, np. klerycy pragnący zostać kapłanami greckokatolickimi w Polsce nie mogli zawrzeć przed święceniami związku małżeńskiego. W praktyce te zasady obchodzono dzięki studiom seminaryjnym i święceniom na Ukrainie lub na Słowacji, gdzie podobna dyscyplina już nie obowiązywała.
Nieefektywną sytuację rozwiązał dopiero papież Benedykt XVI. Zerwał on z zakazem wyświęcenia żonatych mężczyzn na duchownych w Katolickich Kościołach wschodnich na obszarach, gdzie większość wiernych stanowili członkowie obrządku rzymskiego. Dekret w tej sprawie podpisał w 2014 roku prefekt Kongregacji dla Kościołów Wschodnich kard. Leonardo Sandri.
Odtąd biskupi Katolickich Kościołów wschodnich na całym świecie (oczywiście tych, które utrzymują możliwość święceń żonatych mężczyzn) znów mogą swobodnie i bez obostrzeń udzielać święceń kapłańskich żonatym mężczyznom. Co więcej, w posynodalnej adhortacji apostolskiej „Ecclesia In Medio Oriente” z 2012 roku Benedykt XVI stwierdził m.in.: „(…) Pamiętamy jednak również o posłudze kapłanów żonatych, stanowiących od dawna element tradycji wschodniej. Chciałbym skierować słowa zachęty również do tych kapłanów, którzy wraz z rodzinami są powołani do świętości w wiernym wykonywaniu swej posługi, niekiedy w trudnych warunkach życia” (pkt 48).
Warto wspomnieć, że istnieją również wyjątkowe przypadki, w których posługę duchownych rzymskokatolickich mogą pełnić mężczyźni żonaci. Są to księża anglikańscy, którzy zdecydowali się na konwersję do Kościoła rzymskokatolickiego. Jeżeli konwersji dokonuje żonaty biskup anglikański (Kościół Anglii dopuszcza posługę żonatych biskupów), nie uzyska on jednak święceń biskupich, ale pozostanie księdzem diecezjalnym.
Cerkiew prawosławna zachowała wschodni zwyczaj dopuszczający do święceń kapłańskich żonatych diakonów. W Polskim Autokefalicznym Kościele Prawosławnym większość kapłanów diecezjalnych ma żony oraz wychowuje dzieci.
Biskupi są wybierani spośród duchowieństwa zakonnego, które obowiązuje bezżenność. Są jednak księża diecezjalni, którzy nie zdecydowali się na zawarcie przed święceniami związku małżeńskiego i pełnią posługę jako celibatariusze. Duchowni owdowiali, jak również ci, których małżeństwo z różnych powodów się rozpadło, zobowiązani są do życia w celibacie.
Pewnych modyfikacji w tym względzie dokonał niedawno Patriarchat Ekumeniczny w Konstantynopolu, zezwalając - na zasadzie wyjątku - na ponowne małżeństwa owdowiałych kapłanów. Rozwiązania tego nie przyjęła jednak na razie żadna z pozostałych autokefalicznych Cerkwi prawosławnych.
Żony duchownych w tradycji słowiańskiej nazywane są najczęściej matuszkami. W zakresie ich działalności nie ma większych różnic pomiędzy żonami duchownych Katolickich Kościołów wschodnich i prawosławnych.
Zajmują się prowadzeniem katechizacji dzieci, dyrygowaniem chórem parafialnym jako psalmistki, pełnią posługę lektorek, udzielają się w radach parafialnych lub prowadzą przykościelne sklepiki.
Wiele prowadzi również zwyczajne życie zawodowe jako nauczycielki, przedszkolanki i wykładowczynie lub zajmuje się domem.
Wielu duchownych Katolickich Kościołów wschodnich oraz prawosławnych wskazuje, że nie można jednoznacznie ocenić, czy inne podejście do celibatu duchownych diecezjalnych w tradycji wschodniej ma zasadniczy wpływ na wzrost liczby powołań.
Głównym i wspólnym problemem, z którym zmagają się dzisiaj Kościoły Wschodu i Zachodu wydaje się postępująca laicyzacja, odkładanie przez młodych zasadniczych wyborów życiowych. Wyraża się to lękiem przed zawieraniem zarówno związków małżeńskich, jak i realizacją powołania kapłańskiego.
W krajach wschodnich podnosi się również fakt, że seminarzyści i diakoni mogą nie stanowić, według nowoczesnej logiki i mentalności, atrakcyjnych kandydatów na mężów. Strach młodych kobiet przed związkiem z kapłanem może wynikać z obaw, że status żony duchownego będzie ograniczać ich aspiracje życiowe i zawodowe oraz wystawiać życie rodzinne na szczególną uwagę publiczną.
Problem ten istnieje nawet w takich krajach jak Grecja, gdzie duchowni prawosławni są traktowani jako pracownicy sfery budżetowej i otrzymują stałą pensję oraz ubezpieczenie od państwa.
Trudno jest również ocenić, czy inna dyscyplina związana z celibatem na Wschodzie ma wpływ na mniejszy zakres występowania różnorakich skandali seksualnych z udziałem duchowieństwa.
Pomimo tych skomplikowanych problemów odmienne podejście do celibatu w Kościołach zachowujących sakramentalne rozumienie kapłaństwa jest dowodem na wielką różnorodność chrześcijaństwa oraz samego Kościoła.