Co „fajne fury” mają wspólnego z pielgrzymowaniem i ekologicznym nawróceniem?„Długie dystanse, setki kilometrów, fajne fury na prąd, alarm terrorystyczny pierwszego stopnia i finalnie – spotkanie na szczycie… Będzie trochę emocji i wyjątkowych ludzi” – czytam w komentarzu do reportażu o niecodziennym tytule „Ekologiczne nawrócenie”.
Czytaj także:
Kościół, ekologia i polski węgiel. Rozmowa z abp. Skworcem
Eko samochody marzeń
Ale co „fajne fury” mają wspólnego z pielgrzymowaniem i „ekologicznym nawróceniem”? Okazuje się, że mają: to niezwykła forma pielgrzymowania, bo tak można określić pierwszą w świecie elektromobilną wyprawę do Rzymu.
Grupa szesnastu osób przemierzyła oficjalnie trasę 4000 km w ciągu tygodnia, wyłącznie elektrycznymi samochodami, zasilanymi po drodze 60 razy. A nieoficjalnie to 5500 przemierzonych „na baterie” kilometrów – wyjaśnia Marcin Piaskowski, jeden z pomysłodawców i organizatorów wyprawy, a na co dzień prezes Instytutu Elektromobilności Emobi.
Początek był w pięknym miejscu, na Jasnej Górze, z paulińskim błogosławieństwem na drogę. Po drodze Kopalnia Soli w Wieliczce i Katowice, gdzie sam włodarz miasta, prezydent Marcin Krupa, przekazał deklarację Driving Change Together, która została wręczona papieżowi Franciszkowi.
Pielgrzymi w ten niecodzienny sposób postanowili promować deklarację partnerstwa na rzecz rozwoju elektromobilności, podpisanego w ubiegłym roku w Katowicach przez 43 kraje świata i liczne organizacje międzynarodowe. Wszyscy zobowiązali się do rozwijania elektromobilności i posługiwania się pojazdami elektrycznymi, chroniąc w ten sposób przyrodę.
Pomysł oryginalnej pielgrzymki i czas jej trwania związany był też z Synodem Biskupów o Amazonii, na którym spora część została poświęcona również tematowi integralnej ekologii. Dlatego też m.in. w tej intencji polscy pielgrzymi wyruszyli z nietypową pielgrzymką do Rzymu.
Trasa wiodła przez Czechy, Austrię, Słowenię i Włochy, gdzie uczestnicy odwiedzili narodowe sanktuaria, m.in. Sanktuarium św. Jana Pawła w Krakowie, Mariazell w Austrii, Loretto i św. Antoniego w Padwie. Szczególnym miejscem był Asyż, rodzinne miasto Świętego Franciszka, który jest patronem ekologii i wszystkich ludzi dobrej woli, którym bliska jest idea ratowania naszej planety.
Laudato Si!
Tak nazywał się projekt pielgrzymki i to z osobistym błogosławieństwem Ojca Świętego. Na jednym z samochodów, naturalnie w kolorze eko, czyli zielonym, można było zobaczyć uśmiechniętą twarz papieża Franciszka, a także wyraźny napis Laudato Si! – czyli tytuł papieskiej encykliki, w której czytamy, że „klimat jest dobrem wspólnym wszystkich i dla wszystkich”.
Czytaj także:
Smog jako problem duchowy. Franciszek wiedział, co pisze o zanieczyszczeniach. Zaglądamy do „Laudato si”
Niedawno w Rzymie i Nowym Jorku odbyły się spotkania ekologów na temat zmian klimatycznych i szukania dróg wyjścia z kryzysu ekologicznego. W odniesieniu do tych wydarzeń papież Franciszek napisał, że problem zmian klimatycznych jest związany z kwestiami etyki:
Obecna sytuacja degradacji środowiska jest związana z etyczną i społeczną degradacją człowieka, jak tego doświadczamy każdego dnia. A to zmusza nas do refleksji nad znaczeniem naszych wzorców konsumpcji i produkcji, a także procesami edukacji i świadomości, aby uczynić je zgodne z godnością człowieka.
Stoimy w obliczu „wyzwania cywilizacyjnego” na rzecz dobra wspólnego. I jest to jasne, ponieważ jest również jasne, że istnieje wiele rozwiązań, które są w zasięgu każdego, jeśli przyjmiemy na poziomie osobistym i społecznym styl życia, który urzeczywistniałby uczciwość, odwagę i odpowiedzialność – pisze Ojciec Święty.
Skuterem elektrycznym do Franciszka
W jaki sposób zrodził się pomysł niezwykłej podróży? – Mieliśmy okazję być u papieża Franciszka na audiencji w maju tego roku i opowiedzieliśmy o naszej idei emobilnej pielgrzymki – opowiada Marcin Piaskowski. – W Watykanie pomysł się bardzo spodobał.
Okazało się, że Watykan ma już na swoim terenie ładowarki do pojazdów elektrycznych. Zasilane są panelami fotowoltaicznymi, które umieszczone są na dachach. Mają też pojazdy elektryczne. I otoczenie papieża stwierdziło, że taki pomysł jest idealny, żeby promować ekologiczny styl życia, a więc i pojazdy ekologiczne, i zdrowy sposób podejścia do podróżowania.
Dlatego stwierdziliśmy, że należy zorganizować taką wyprawę, mimo że nie jest to łatwe zadanie, ponieważ infrastruktura na tak długiej trasie może być problemem dla samochodów z mniejszym zasięgiem. Ale mimo to, chcieliśmy zamanifestować, że pojazdy elektryczne normalnie funkcjonują. I udało się!
Dotarliśmy samochodami na plac Św. Piotra, na Anioł Pański. Pielgrzymi z całego świata zgromadzeni na placu bardzo entuzjastycznie nas przyjęli. Marzenia się spełniły. A Opatrzność Boża, szczególnie w trudnych momentach nas nie zawiodła – puentuje Marcin Piaskowski.
Działo się to 18 września, a oficjalnie trójkołowy, elektryczny samochód został podarowany przez uczestników pielgrzymki papieżowi Franciszkowi z okazji jego imienin 4 października. Tego dnia Ojciec Święty w towarzystwie zaproszonych gości Synodu dla Amazonii, a także przedstawicieli emobilnej pielgrzymki z Polski, zasadził w ogrodach watykańskich drzewko. A swój „skuter emobi” przeznaczył do zadań specjalnych na terenie Watykanu, jak zawsze z myślą o pomocy tym, którzy tego najbardziej potrzebują.
Czytaj także:
Kościół, w którym sercem i trzonem są świeccy. To nie jest wspólnota „drugiego sortu”