separateurCreated with Sketch.

73 lata temu stracił wzrok. Teraz pan Jerzy zobaczy wnuki i prawnuki

NIEWIDOMY MĘŻCZYZNA
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Redakcja - 18.10.19
whatsappfacebooktwitter-xemailnative

Kiedy Jerzy Gabryszewski miał 4,5 roku, razem z dwoma braćmi i kolegą znalazł niemiecki granat przeciwpancerny. Ten wybuchł dzieciom w rękach, zabijając jedno na miejscu…

Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.


Przekaż darowiznę za pomocą zaledwie 3 kliknięć

W rozmowie z „Dziennikiem Zachodnim” Jerzy Gabryszewski wspomina: „Bratu urwało rękę, drugiemu nic się nie stało, a ja straciłem oko, a w drugim niemal całkowicie wzrok. Tata w 1942 roku zginął na wschodnim froncie. Mama wychowała nas sześcioro. Było nam bardzo ciężko i ten wzrok to był najmniejszym problemem. Potem, gdy pojawiły się możliwości mimo wielu przeszczepów rogówki, nie udało się przywrócić widzenia”.

Pan Jerzy przeszedł pierwszy przeszczep w 1979 roku. “Widziałem ładnie, ale wybuchł stan wojenny. Mieszkałem przy ulicy, na której były walki. Te gazy walili i zniszczył mi się ten płat przeszczepiony. I koniec” – mówił dziennikarzom TVN. Kolejne przeszczepy też nie przyniosły długotrwałego efektu.

Z pomocą po wielu latach przyszli mu lekarze z Wojewódzkiego Szpitala Specjalistycznego w Sosnowcu. W tkance rogówkowej pacjenta zamontowali keratoprotezę.

“To jest zabieg wszczepienia sztucznej rogówki u pacjentów z obuoczną ślepotą rogówkową albo u takich pacjentów, u których było już kilka przeszczepów klasycznych. Wtedy należy wszczepić sztuczną rogówkę humanizowaną, to znaczy optyczny cylinder plastikowy jest zamontowany do rogówki ludzkiej” –  w TVP Info wyjaśniał śląski konsultant wojewódzki ds. okulistyki prof. Edward Wylęgała.

Taki zabieg niesie nadzieję chorującym na ślepotę rogówkową po oparzeniach, tym, którzy mają wrodzone wady rogówki lub po odrzutach przeszczepów. Nie jest w Polsce nowy, ale dopiero od lipca refundowany.

„Nie mogę się doczekać aż wrócę do domu i wreszcie poprzyglądam się tym moim kochanym wnuczętom i prawnuczętom. Okolice zobaczę, miasto. Modlę się, żeby wszystko dobrze się skończyło i z całego serca dziękuję lekarzom z Sosnowca i ze Szczecina za to, że okazali mi tyle serca, serdeczności i troski. Są wspaniali” – mówi „Dziennikowi Zachodniemu”.


JOHN CORCORAN
Czytaj także:
„Byłem nauczycielem przez 17 lat. Nie umiałem czytać ani pisać”



Czytaj także:
Tuż po narodzeniu dziewczynka usłyszała głos taty. To, co się stało, jest niezwykłe!


KOBIETA W SZPITALU
Czytaj także:
W śpiączce urodziła synka. Teraz razem uczą się samodzielności

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Aleteia istnieje dzięki Twoim darowiznom

Pomóż nam nadal dzielić się chrześcijańskimi wiadomościami i inspirującymi historiami. Przekaż darowiznę już dziś.

Dziękujemy za Twoje wsparcie!

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.