Kiedy stracimy naszego małżonka, cały świat może się rozpaść.Kiedy tracimy ukochaną osobę, przepełnia nas głęboki smutek. Ale kiedy ten ukochany jest naszym małżonkiem, cały nasz świat się rozpada. Życie wydaje się bezcelowe. Jak opłakiwać bratnią duszę i żyć bez niej?
Czy starasz się opłakiwać tę, którą straciłeś? Nie ma w tym nic zaskakującego. Uświadomienie sobie, że ten drugi nigdy nie wróci, często zajmuje miesiące. Trudno jest przetrwać tygodnie po śmierci; odmawiamy zaakceptowania rzeczywistości: „Nie, on / ona nie mógł mnie zostawić…”. Ale nadchodzi dzień, kiedy po prostu musimy zmierzyć się z okrutnym faktem: „Nie ma go już w tym świecie, a ja muszę zaakceptować tę straszną samotność, zwłaszcza, że moja rodzina i przyjaciele nie są już tak blisko, jak chwilę po śmierci współmałżonka, aby mnie wspierać. “Nic dziwnego, że w tej chwili nieodwracalność tej tragedii wnika w nas tak głęboko, że czujemy ból zbliżający się do rozpaczy: Ja nigdy się z tym nie pogodzę“, możemy pomyśleć.
Moc łez
Odważ się wykrzyczeć swój ból! Do osób zdolnych, by cię usłyszeć, ale także do Boga. Postępujcie jak psalmista, który nie waha się wykrzyczeć buntu Wszechmocnemu (Psalm 6, 13, 22 itd.). Ważne jest, aby analizować i wyrażać swoje emocje oraz trudne, duszące uczucia. Aby głośno płakać i oczyścić się z udręki i lęku przed przyszłością, wrażenie amputacji połowy siebie, poczucie porzucenia, nieuniknione poczucie winy na myśl o tym, czego nie zrobiliśmy a, z perspektywy czasu, powinno być zrobione, okropna pustka tej nieobecności, szczególnie wieczorami.
Pozwól sobie na płacz, nie tylko w samotności, ale także z tymi, którzy rozumieją, że takie łzy to diamenty… „Widzimy wyraźnie tylko oczami, które płakały”. Wtedy staje się możliwe rozpoczęcie niezbędnego procesu żałoby; żałoba to nie zapominanie, to przekształcanie relacji ze zmarłym.
Samotność wciąż tam będzie. Brak fizycznej obecności jest ogromny. Uczucie bliskich nam nie może wypełnić tej pustki, ale czasami obcy człowiek, który doświadczył podobnego smutku, może nas pocieszyć. Dlatego wdowa lub wdowiec nie powinien się wahać zapukać do drzwi stowarzyszenia, które może im pomóc. W chwili, gdy wciąż mogą z trudem zaakceptować swoje wdowieństwo, wiele osób nie chce zrobić tego kroku z obawy przed uwięzieniem w getcie cierpienia. Następnie zamykają się w samotności, z której chcą uciec.
Owocna pustka
Do tego dochodzi poczucie bezużyteczności. Jednak tam również okres żałoby może być wyjątkowo owocny. Po pierwsze, jesteś zaproszony do odkrycia na nowo tego, co kochałeś w swoim małżonku. Istnieje duchowa spuścizna, którą zostaliście obdarowani, aby przekazać ją swoim dzieciom, wnukom i bliskim.
Niektórzy podejmują działalność społeczną lub charytatywną zmarłego małżonka. Z pewnością modlitwa zawsze może przynieść dobry owoc, najpierw poprzez zanoszenie modlitwy za męża lub żonę, a następnie poprzez przyłączenie się do męki i ofiary Chrystusa podczas mszy świętej. Niektórzy udają się w taką duchową podróż, że decydują się na poświęcenie dalszego życia Bogu jako zakonnik czy członek jakiegoś ruchu kościelnego.
Wielka miłość zerwana przez śmierć znajduje sens tylko dzięki łasce Boga. I w tym świetle pokój może zostać przywrócony, a także (bez poczucia winy!) radość: bo czyż nie takie byłoby życzenie tego, który jest teraz w radości przyszłego świata?
Ojciec Denis Sonet
Czytaj także:
Macierzyństwo w żałobie. Jak być dobrą mamą po śmierci własnej mamy?
Czytaj także:
Śmierć, z której rodzi się życie… O śp. Agnieszce Pisuli – mamie 4 dzieci, lekarce – opowiada jej mąż
Czytaj także:
Beatyfikacja świeckiej mistyczki. Doskonale łączyła życie rodzinne z duchowym