separateurCreated with Sketch.

John Henry Newman: anglikański ksiądz, który wybrał katolicyzm i znalazł odpowiedź na bezbożne czasy

JOHN HENRY NEWMAN
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Sebastian Duda - 13.10.19
whatsappfacebooktwitter-xemailnative
Newman mówił, że „każde dziecko dobrze znające katechizm, jest, nawet nie wiedząc o tym, prawdziwym misjonarzem”. Relacja z Bogiem musi mieć solidną intelektualną podbudowę. Bez tego nie jest możliwy wzrost chrześcijaństwa w świecie.

Wielokrotnie zdarzało mi się odpowiadać na dręczące pytanie moich przyjaciół i znajomych: dlaczego ciągle jesteś w Kościele, który jest aż tak niemoralny? Po skandalach seksualnych objawił się raz jeszcze dojmujący konkret, że katolickie duchowieństwo to grupa, która nieustannie zdradza Jezusa Chrystusa i Ewangelię. Można i trzeba być dziś chrześcijaninem w innej wspólnocie…

Inni w swych oskarżeniach szli jeszcze dalej: chrześcijaństwo jest głównym sprawcą zła, które się dzieje we współczesnych społeczeństwach. Ta irracjonalna wiara w „boga, którego urodziła dziewica i który jednocześnie był swoim ojcem” (jak drwiąco zauważył w korespondencji ze mną jeden ze znanych polskich pisarzy) nie różni się niczym od wiary w krasnoludki, a światu od wieków przynosi więcej szkody niż pożytku.

Myśląc o tych atakach, często wracałem do postaci i dzieła bł. kard. Johna Henry’ego Newmana, który 13 października 2019 roku został ogłoszony przez papieża Franciszka świętym. Jestem pewien, że ta kanonizacja może być drogowskazem dla wielu katolików na świecie. Newman często bowiem w swym życiu spotykał się z atakami na swoją wiarę w Chrystusa, jak i Kościół, do którego z wolnego wyboru postanowił przynależeć.

Przyszły katolicki kardynał urodził się w Londynie w 1801 r. w rodzinie bogatego bankiera. Był najstarszym z sześciorga dzieci. Ojciec nie bardzo interesował się religią, choć przykładnie chadzał z bliskimi na anglikańskie nabożeństwa. Matka wywodziła się z rodu francuskich hugenotów. Dbała o religijne wychowanie dzieci.

Jednak Johna Henry’ego religia zbytnio nie zajmowała aż do ukończenia przezeń 15. roku życia. Był wtedy uczniem elitarnej szkoły w Ealing. Czytał z upodobaniem Woltera, Hume’a i Paine’a. Podobał mu się sceptyczny, antychrześcijański wydźwięk dzieł tych autorów.

W tym czasie w jego rodzinie wydarzyła się poważna katastrofa. Prowadzony przez ojca bank zbankrutował. John Henry nie mógł nawet dostać od rodziców pieniędzy, by wrócić do rodzinnego domu. Pomógł mu wtedy jeden z nauczycieli – Walter Mayers, który kilka lat wcześniej przeżył wewnętrzne nawrócenie w duchu ewangelikalnym.

Ów szkolny profesor podsuwał Newmanowi pobożne lektury. Skutek był taki, że i sam 15-letni John Henry doświadczył wkrótce intensywnej duchowej przemiany. Wspominał po wielu latach, że istnienie Boga ukazało mu się nagle jako coś bardziej pewnego niż to, że ma ręce i nogi. Wiara ta nie miała jednak nic wspólnego z mistycyzmem. Opierała się głównie na uczuciach i mocnym (ważnym w protestantyzmie) przekonaniu o usprawiedliwieniu płynącym z samej wiary w moc zbawczą Chrystusa.

Niedługo po tym doświadczeniu Newmanowi udało się wstąpić na Uniwersytet w Oksfordzie. Po kilku latach dołączył do kolegium Oriel, gdzie znalazł krąg przyjaciół, w którym mógł toczyć pasjonujące debaty również na tematy religijne.

Postanowił zostać anglikańskim księdzem. Święcenia przyjął w 1824 r. Mimo że nie miał zdolności oratorskich, jego kazania cieszyły się w Oksfordzie wielką popularnością. Od 1828 r., gdy Newmana mianowano wikariuszem w uniwersyteckiej kaplicy św. Marii, słuchać go przychodziły tłumy.

Pod wpływem intelektualnych dyskusji z innymi członkami Oriel College Newman zaczął odchodzić od emocjonalnego traktowania wiary – charakterystycznego dla wyznawanego przezeń dotąd kalwińskiego z ducha ewangelicyzmu. Poświęcał wiele czasu na studia nad pismami Ojców Kościoła (przede wszystkim św. Ireneusza, św. Atanazego, św. Hieronima).

Kolejny ważny przełom nastąpił w jego życiu w 1833 r. Podróżował wówczas po Sycylii, gdzie zapadł na gorączkę tyfusową. Ledwo uszedł z życiem. Uznał to uzdrowienie za znak działania Bożej Opatrzności. Uwierzył, że Bóg, darowując mu życie, przeznaczył go do wykonania jakiegoś szczególnego zadania.

Po powrocie do Anglii zaczął wraz ze swymi przyjaciółmi wydawać „Traktaty dla Czasów” – cyklicznie ukazujące się eseje o znaczeniu chrześcijaństwa w historii i współczesnej epoce. Dało to początek słynnemu „ruchowi oksfordzkiemu”.

Newman i inni jego członkowie (zwani „traktarianami” od tytułu cyklicznie ukazujących się tekstów) chcieli widzieć w Kościele anglikańskim tzw. via media – pośrednią drogę między „bałwochwalczym, kierowanym przez Antychrysta” katolicyzmem a „ludowym protestantyzmem”, w którym emocje brały górę nad intelektualną refleksją nad wiarą. Uważali, że tylko w ten sposób można będzie się przeciwstawić widocznym już wtedy sekularyzacyjnym tendencjom.

Po kilku latach intensywnych studiów, refleksji i modlitwy Newman uznał jednak, że anglikanizm nie ma w sobie takiej mocy. W 1845 r. postanowił ostatecznie przejść na katolicyzm. Rok później przyjął w Rzymie święcenia kapłańskie.

Bł. Pius IX zlecił mu zakładanie wspólnot oratoriańskich w Anglii. W związku z konwersją na katolicyzm Newman musiał opuścić ukochany Oksford. Od 1848 r. przewodził lokalnej oratoriańskiej parafii w Birmingham.

Newman głosił z pełnym przekonaniem, że każdy człowiek jest w stanie sobie uświadomić, że istnieją tylko dwie pewne rzeczywistości w jego egzystencji: on sam i Bóg. Między tymi dwiema rzeczywistościami wydarza się szczególna relacja, która najwłaściwsze swe spełnienie znajduje w kontemplacji Bożego istnienia.

Dla Newmana refleksja nad religijną wiarą łączyła się zatem z modlitwą. W jednej ze swoich medytacji tak oto w charakterystyczny dla siebie sposób zwracał się bezpośrednio do Boga:

Newman zdawał sobie przy tym mocno sprawę, że kontemplacja Boga nie powinna się opierać tylko na emocjach i afektach. Musi mieć solidną intelektualną podbudowę, bez której nie jest możliwy wzrost chrześcijaństwa w świecie.

Dlatego Newman z całym przekonaniem mówił w jednym ze swoich kazań, że „każde dziecko, dobrze znające katechizm, jest, nawet nie wiedząc o tym, prawdziwym misjonarzem”. Chrześcijanin musi zatem starać się żyć w obecności Boga, ale musi też starać się o intelektualne wsparcie dla swej wiary i wynikających z niej działań.

Z tego powodu Newman podkreślał dobitnie wagę sumienia. Nie było ono dla niego – wbrew popularnej w Anglii tradycji – ośrodkiem moralnych emocji i odczuć. Jego zdaniem w sądach sumienia odzywa się głos Boga, ale ich źródłem jest przede wszystkim ludzki rozum. Zatem:

Newman uważał przy tym, że indywidualne błędy sumień mogą się komasować w różnych okolicznościach historycznych. I tym zbiorowym fałszywym sądom chrześcijaństwo powinno dać intelektualny odpór, jak w IV w. ortodoksyjni chrześcijanie dali odpór biskupom Kościoła, którzy w większości uznali doktrynę ariańską za prawdę.

Inna rzecz, że XIX w. oznaczał dla Newmana początek czasu bardzo szczególnego. W jednym ze swoich kazań mówił:

Wydaje się, że Newman trafnie rozpoznał epokę, w której i my żyjemy. Jednak nie wzywał do braku nadziei. Uważał, że chrześcijaństwo musi dawać odpowiedź światu w każdych okolicznościach.

Nigdy nie jest to, jak wierzą dziś niektórzy tradycjonaliści, odpowiedź niezmienna. Prawdziwa doktryna rozwija się i dlatego kształt autentycznych chrześcijańskich odpowiedzi może się różnić i formą, i treścią w różnych historycznych kontekstach.

Papież Leon XIII uwierzył tym intuicjom Newmana, gdy w 1879 r. mianował go kardynałem. Nie inaczej jest pewnie w przypadku papieża Franciszka, który postanowił ogłosić świętym tego zmarłego w 1890 r. angielskiego chrześcijańskiego myśliciela świętym Kościoła.

I to w czasie obrad Synodu Amazońskiego, ogłoszonego przez niektórych katolików „początkiem końca katolicyzmu”. Ci jednak zdają się nie podzielać newmanowskiej nadziei – wyrażonej w zdaniach, które ongiś zacytował na Westerplatte św. Jan Paweł II:

Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.

Top 10
See More
Newsletter

Aleteia codziennie w Twojej skrzynce e-mail.