Ubrania na wagę, wymiany internetowe, ciuchy za złotówkę i SWAP. Wszystko, czego nie wiesz jeszcze o odzieży używanej, może ci się przydać w pomaganiu sobie i innym.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Kupione w lumpeksie
Zapytani przez znajomych, gdzie kupiliśmy ubranie, które mamy na sobie, coraz częściej odpowiadamy, że w lumpeksie. To, co kiedyś rodziło wstyd i skrępowanie, dziś jest powodem do dumy, bo o ile jeszcze dwadzieścia lat temu (choćby w mojej podstawówce) człowiek z ciuchem bez metki spychany był na margines społeczeństwa klasy, dziś to zazwyczaj ktoś oryginalny i z gustem, kto nie lubi podążać za tłumem, a to się wszak ceni.
Second handy – do niedawna kojarzone raczej z mniejszymi miejscowościami – w ciągu ostatniej dekady zagrzały sobie pewne miejsce wśród wielkomiejskiego mainstreamu. W Warszawie chociażby do lumpeksu możesz wejść niemal na każdym rogu, od Białołęki przez Ochotę po Pragę, ze szczególnym uwzględnieniem centrum stolicy, gdzie lokale z odzieżą używaną zdobią najpiękniejsze z reprezentatywnych ulic i bez obciachu sąsiadują z takimi kolosami jak połyskujący złotem Louis Vuitton przy Alejach Jerozolimskich.
Mnóstwo jest tutaj sklepów w pełni anonimowych – podpisanych zazwyczaj jakimś lakonicznym hasłem o taniej odzieży – charytatywnych, bardziej znanych z fikuśnymi nazwami, czy sieciowych, czyli takich, które doczekały się już kilku filii rozsypanych po mieście. Najbardziej znane to chociażby Szmizjerka, Ecco Fashion, Gemma, Ciuchland.
Fenomen lumpeksów
Rzeczy w second handach miewają różnych dostawców (zagranicznych lub polskich), można je kupować na wagę bądź na sztuki i według stałej lub zmiennej ceny (o której często decyduje dzień miesiąca lub poziom świeżości towaru). Warto dokładnie przejrzeć harmonogram dostaw przed wybraniem się do sklepu. W dniu nowej dostawy ubrania będą najdroższe, ale nie będziemy narzekać na mały wybór – w przeddzień kolejnej dostawy kupimy wszystko za bezcen (np. raz w miesiącu w Ecco Fashion ubrania są po złotówce), ale czasem trzeba zadowolić się resztkami.
Oprócz klasycznych istnieje też całkiem sporo lumpeksów internetowych, takich jak Kamaciuch, Secondmax, Saxa, Odstawieni, Wieszakshop, Szafa.pl, Królowa Lumpeksów, Jestem Kasia czy Remix. W tym ostatnim można nie tylko kupować ale i sprzedawać własne rzeczy. W większości z nich ciuchy rozchodzą się jak świeże bułeczki.
Na czym polega fenomen lumpeksów? Przede wszystkim takie zakupy to dużo niższa cena produktów. Za przykładowe 100 zł w markowym sklepie kupisz jedną, w porywach do dwóch, dobrej jakości rzeczy (nie mówimy tu o wyprzedażach). W second handzie za taką kwotę prawdziwie się obłowisz – bywa, że wyjdziesz ze sklepu nawet z kilkudziesięcioma ubraniami.
Coś ekskluzywnego
Ciuchy, które znajdziesz w lumpeksie, często będą poza tym produkcji bardzo znanych marek, jednak ich ceny spadną względem pierwotnych nawet o kilkaset procent. Oznacza to, że choćbyś zarabiał przeciętnie (lub jeszcze gorzej) możesz pozwolić sobie na coś ekskluzywnego. Nie musisz też być wcale wielbicielem luksusu, żeby zwyczajnie wpadło ci w oko coś, na co cię nie stać – w lumpeksie znajdziesz to za grosze.
Sklepy z odzieżą używaną to też prawdziwa gratka dla lubiących oryginalność. Trudno bowiem znaleźć wśród rzeczy wtórnego użytku dwie takie same bluzki czy spódnice. Ryzyko, że spotkamy na weselu koleżankę w identycznej sukience graniczy z cudem. Styliści, dla których ubrania to niekończące się źródło inspiracji, wskazują też, że nie ma lepszego miejsca na odszukanie odjechanego ubrania, wokół którego będzie można zbudować nowy, niepowtarzalny outfit. To właśnie w lumpeksach na drugie życie czekają ubrania ludzi, o których się nawet poetom nie śniło.
Drugie życie
“Drugie życie” jest zresztą słowem kluczem dla sentymentalistów, którzy z bólem rozstają się z przedmiotami. Pozbycie się rzeczy, która niesie ze sobą wspomnienia, jest o wiele łatwiejsze, kiedy można puścić ją w obieg i kogoś jeszcze nią uszczęśliwić.
Powyższe niesie za sobą również poważny argument ekologiczny i etyczny. Kupowanie ubrań z drugiej ręki jest dobre dla ziemi – której z licznych powodów ciąży ich produkcja – i dla ludzi. W wielu biedniejszych krajach na świecie do pracy przy szyciu ubrań dla sklepów sieciowych wykorzystuje się ludzi (bardzo często dzieci!) – za darmo lub za absolutnie niegodne pieniądze.
Żeby zrozumieć, jak poważny jest to problem, koniecznie obejrzyj to nagranie:
Ekologicznie i etycznie
Czy trzeba się specjalnie przygotować, idąc na zakupy do lumpeksu? Na pewno warto lekko i wygodnie się ubrać. Na miejscu szybko zorientujesz się, jak dużą wartością są twoje wolne ręce – za chwile zaczniesz obwieszać je kolejnymi wieszakami. Polowanie na coś odpowiedniego wśród ciuchów ułożonych często dość losowo, występujących ponadto w rekordowej ilości, potrafi też trwać godzinami. Słabym pomysłem będą więc zakupy w dniu, w którym cierpliwość ci nie sprzyja. Może się skończyć frustracją i wyjściem z pustymi rękami.
A jeśli w zakupowym szale wyposażysz się w górę niepotrzebnych rzeczy? To niestety się zdarza, bo idąc do lumpeksu, trudno o sprecyzowany cel zakupów – jeśli zaczniesz chodzić po sklepach z marzeniem w stylu: “Potrzebuję białych spodni z granatowym haftem”, możesz się szybko zmęczyć.
Dlatego jeśli już wpadło ci w ręce coś, czego nie nosisz, możesz udać się na SWAP, zwany czasami również “ciuchowiskiem”. To spotkania, na które przez internet umawiają się ludzie z podobnym problemem, którzy wciąż mają jednak chrapkę na coś bardziej odpowiedniego. Zgromadzeni zazwyczaj w mieszkaniu któregoś z uczestników wymieniają się ubraniami na zasadzie transakcji bezgotówkowej. A jeżeli coś zostanie – jest od razu przekazywane na cele charytatywne. Wtedy i natura, i ludzie z drugiej półkuli globu, i ubrania mogą się cieszyć nowym, lepszym życiem.
Czytaj także:
Jeśli nie w sklepie, to gdzie? 4 alternatywne sposoby na zakup ubrań (i pomoc innym)
Czytaj także:
Bezdomna panna młoda: „Mam taki głupi kobiecy problem…”
Czytaj także:
Ludzie “bezy”. Ci, którzy nie mają