Watykan to najpilniej strzeżony skrawek naszego globu. Na 440 stałych mieszkańców przypada 110 członków Gwardii Szwajcarskiej i 150 żandarmów, którzy są odpowiednikami agentów policji. Średnio to półtora ochroniarza na mieszkańca…
Enklawa w enklawie
Istnieje za murami Watykanu prawdziwa enklawa w enklawie. Mikroskopijny, kompletnie odrębny świat. I nikt, kto choć na chwilę przekroczył jego próg, nie ma co do tego wątpliwości.
Życie w koszarach Gwardii Szwajcarskiej, bo o nich właśnie mówię, toczy się swoim własnym rytmem – wyznaczonym porami wydawania posiłków, powrotami dzieci ze szkoły i kalendarzem dorocznych uroczystości.
Kiedy po raz pierwszy podeszłam do Bramy Świętej Anny, nie miałam pojęcia, co kryje się za drzwiami dyżurki. Ani że pewnego dnia – i to na długie lata – to miejsce stanie się dla mnie domem, a moje córki parkować tu będą swoje hulajnogi, których gwardziści będą strzec, ale których bez pytania, broń Boże, nie odważyliby się używać.
To oczywiście żart, który jednak ma w sobie ziarno prawdy. Gdy zbliżamy się do bram Watykanu, oni jak magnes przyciągają wzrok. Kolorowe mundury zachwycają, intrygują, skłaniają do wyobrażania sobie, jak przebiegało ich projektowanie przez Michała Anioła. A że akurat to nie do końca prawda – bo owszem, mundury sięgają czasów renesansu, ale to nie florencki artysta był ich twórcą, a obecna forma kroju ma niewiele ponad 100 lat – w niczym nie przeszkadza.
Warto podkreślić, że dopiero w 1914 roku, dokładnie: 22 listopada, ówczesny komendant gwardii Jules Repond otrzymał zgodę od panującego wtedy papieża Benedykta XV, by po wielokrotnych zmianach w wyglądzie i kształcie uniformu powrócić do pierwotnego kroju, tzw. modello cinquecentesco, modelu XVI-wiecznego.
Kim są gwardziści szwajcarscy?
Pomimo nieścisłości historycznych w opowieściach o historii munduru gwardia i tak jest jednym z najbardziej fascynujących elementów wizerunku Watykanu i ogromnie zwiększa jego atrakcyjność. A sami gwardziści? Skąd pochodzą, czemu decydują się na tak marnie płatną żołnierską służbę i jak wygląda ich życie w czasie wolnym? No i gdzie dokładnie żyją?
Trzy potężne budynki koszar położone są w północno-wschodniej części Watykanu, wzdłuż muru prowadzącego z placu Świętego Piotra do jednego z głównych wejść, czyli Bramy Świętej Anny. To jest właśnie miejsce zamieszkania tej najmniejszej, najstarszej i najbardziej elitarnej armii świata. Armii, która ucieleśnia 500 lat służby u boku następcy Świętego Piotra, ale w swej historii odzwierciedla też dzieje samego papiestwa. I uosabia nieprzerwaną dbałość o bezpieczeństwo Ojca Świętego na każdym kroku. Nawet za cenę własnego życia.
Tym, którzy próbują się przekomarzać, że nie ma to jak bodyguard prezydenta Stanów Zjednoczonych i ochrona Białego Domu, wystarczy przypomnieć, że i George W. Bush, i Barack Obama, a ostatnio również Donald Trump, których wizyty w Watykanie śledziłam z bliska, bo żyłam tuż za rogiem, robili się mali jak ziarno gorczycy, kiedy przekraczali progi Państwa Watykańskiego.
Kolumna kilkudziesięciu opancerzonych limuzyn obstawy prezydenta USA musiała się zatrzymać w zaułku Cortile della Zecca17, przed wjazdem na Dziedziniec Świętego Damazego, i cierpliwie czekać, by gwardzista dał znać, że obstawa może zaparkować swe samochody i pieszo zbliżyć się do Pałacu Apostolskiego. To może drobne, ale też zdecydowane gesty, które nie pozostawiają cienia wątpliwości.
Najpilniej strzeżony kawałek świata
Watykan to najpilniej strzeżony skrawek naszego globu. Na 440 stałych mieszkańców przypada 110 członków Gwardii Szwajcarskiej i 150 żandarmów, którzy są odpowiednikiem agentów policji. Średnio to półtora ochroniarza na mieszkańca…
Papieska gwardia podzielona jest na trzy drużyny, dwie są niemieckojęzyczne, a jedna francuskojęzyczna, proporcjonalnie do podziału lingwistycznego Szwajcarii. Do francuskojęzycznej należą także gwardziści pochodzący z jedynej części Szwajcarii, gdzie mówi się po włosku, czyli z kantonu Ticino. Nie jest ich wielu.
Reguły są jasno określone, a regulamin surowy. Do gwardii mogą wstąpić wyłącznie mieszkańcy Helvetii, którzy ukończyli 19 lat, nie są żonaci, odbyli podstawową służbę wojskową, mają co najmniej 174 centymetry wzrostu, są katolikami i nie przekroczyli 30. roku życia w chwili składania podania o przyjęcie. Chęć bycia członkiem Gwardii Szwajcarskiej często dziedziczy się z pokolenia na pokolenie bądź przejmuje od starszego rodzeństwa.
Nierzadkim, lecz zaskakującym zjawiskiem pośród gwardzistów jest obecność w jednostce rodowitych Włochów. To synowie emigrantów z południa Półwyspu Apenińskiego, z Sycylii, Kalabrii czy Apulii, którzy urodzili się już w szwajcarskim dobrobycie i ze szwajcarskim paszportem powrócili do Italii, by tutaj służyć papieżowi, zasmakować słońca i rzymskiego piękna.
Tekst pochodzi z książki “Kobieta w Watykanie” Magdaleny Wolińskiej-Riedi, wyd. Znak, Kraków 2019
Read more:
Kilkanaście lat mieszkała w Watykanie. Jej dzieci bawiły się z papieżem w chowanego
Read more:
Magdalena Wolińska-Riedi: W Watykanie czuję się jak w domu. To jedna, wielka rodzina
Read more:
Gwardia Szwajcarska składa nam życzenia. I pokazuje kulisy swojej służby [WIDEO]