Będziemy walczyć o jakość naszych kłótni, podejmiemy decyzje, a i tak gdzieś nawalimy. I to jest normalne. Nie przekreśli to tego, że możemy być świetnym małżeństwem.Z kręgu naszych znajomych jako jedni z pierwszych wzięliśmy ślub. Bardzo długo jeszcze po ślubie słyszeliśmy pytanie, czy już się kłóciliśmy. Dziwiło nas to bardzo, jednak jak się okazało, to nie kłótnię samą w sobie chodziło, ale o stan naszej domowej zastawy.
Pokutuje w nas wszystkich przeświadczenie, że kłótnia musi być czymś złym. Mało tego – brak kłótni w małżeństwie wcale nie znaczy, że małżeństwo jest udane czy nie. Instytut Gottmana w swoich badaniach jasno stwierdza, że ilość kłótni nie świadczy o tym, czy dane małżeństwo przetrwa. Zależy to jednak o sposobu prowadzenia kłótni, a zatem jej jakości.
Mam wpływ na jakość kłótni
To jak wygląda prowadzona przez nas kłótnia, w ogromnym stopniu zależy od nas samych, a nie wybuchowości charakteru drugiej osoby. Jako uczestnik kłótni bowiem możemy kłótnię łagodzić lub ją podsycać tak, że staje się mało merytoryczna i nie prowadzi już do rozwiązania problemu. Mam zatem na kłótnię realny wpływ, warto sobie to uzmysłowić, by wiedzieć, żeby nie chować się za wymówką, że to nie od nas zależy.
Jak podnosić jakość kłótni?
- Złagodzić swój ton na początku
Można rozmowę zacząć oskarżycielskim tonem lub łagodząc swój ton. Przykład możesz znaleźć w poradniku dla żon jak zaczynać kłótnie. Trudno nie doprowadzić do eskalacji kłótni, więc lepiej zaczynać możliwie jak najspokojniej.
- Ratować dyskusję
Bardzo trafne wydaje się być spostrzeżenie: „kiedy zapisujesz się na kurs prawa jazdy, pierwszą rzeczą, której się uczysz, jest zatrzymywanie samochodu. Także i w małżeństwie używanie hamulca to bardzo ważna umiejętność”. Ratowanie dyskusji jest takim hamulcem w czasie kłótni. Zobaczmy to przykładzie:
– Nie spędzasz czasu z dziećmi!
– Spędzam tyle, ile obecnie mogę. Odwożę je do szkoły i wtedy wypytuję je o wszystko.
– Tak, odwozisz. To jednak za mało (…).
W tym wypadku hamulcem jest przyznanie racji „tak, odwozisz”. To próba ratowania dyskusji. Mogłyby wyglądać one tutaj także inaczej, jednak to od małżonków zależy, jakie hamulce zadziałają w ich przypadku. Może to być krótka przerwa w dyskusji na uspokojenie się, przeprosiny, przyznanie się do błędu, nieprzerywanie drugiej osobie, nawet, gdy to, co mówi, nam się podoba, wykorzystać poczucie humoru, przerwać rozmowę na dany czas. W praktyce małżonkowie wiedzą, co im pomaga.
- Wykorzystać przerwę
Ważne, aby starać się nie dopuścić do poczucia zalewu negatywnych emocji. Kiedy jedna ze stron jest zdenerwowana na tyle, że tętno to ponad 100 uderzeń na minutę, nawet starając się, nie jest w stanie usłyszeć racjonalnych argumentów. To znak, że czas przerwać kłótnię, by się uspokoić.
- Kompromis
Są kłótnie, które nie kończą się rozwiązaniem. Jeśli jednak zależy nam na rozwiązaniu problemu, potrzebny jest kompromis, a to z kolei jest możliwe tylko wtedy, kiedy bierzemy pod uwagę to, co przedstawia druga strona. Nie ma możliwości podjęcia wspólnej decyzji, która poprowadzi nas do zmiany danej konfliktowej sytuacji.
- Decyzja
Po kłótni ważne jest pojednanie, które powinno iść w parze z decyzją. Jeśli nasza kłótnia dotyczyła jakiegoś problemu, to powinien przyjść moment na podjęcie decyzji „co robimy z tym dalej? Jaką zmianę podejmujemy? Co wynika z naszych ustaleń, naszej rozmowy (kłótni)?” Odpowiedź na te pytania wyklaruje w nas konkretne działanie.
Na koniec: i tak gdzieś nawalimy
Chcąc się rozwijać dla dobra swojego, małżeństwa i rodziny, już na samym początku warto zaakceptować swoją nieidealność. To samo dotyczy współmałżonka. Nie jesteśmy idealni. Będziemy walczyć o jakość naszych kłótni, podejmiemy decyzje, a i tak gdzieś nawalimy. I to jest normalne. Nie przekreśli to tego, że możemy być świetnym małżeństwem.
Read more:
Małżeństwa inteligentne emocjonalnie – na czym polega ich sukces?
Read more:
Mamo, tato – naładuj swój akumulator
Read more:
Ukryte marzenia – dlaczego paraliżują związki i jak temu przeciwdziałać?