Jeden z pasażerów mówi: „on jest ojcem, którego zawsze chciałem mieć”.
Kiedy rodzice wysyłają rano dzieci do szkoły, często towarzyszy im krótka modlitwa, by dotarły tam w jednym kawałku i miały świetny czas. Ale niektóre mamy i ojcowie z Dallas w Teksasie mogą być pewni, że ich maluchy rozpoczną i zaczną dzień w bezpiecznych i kochających rękach.
Na antenie CBS News zaprezentowano historię kierowcy autobusu szkolnego, który robi znacznie więcej, niż byśmy się spodziewali. Curtis Jenkins “wykracza daleko poza zakres obowiązków kierowcy autobusu. Mam na myśli to, że autobus jest jak rodzina” – wyjaśnia Emily Gruninger, dyrektor szkoły podstawowej Lake Highlands Elementary w Dallas.
Praca jest dla Jenkinsa tworzeniem społeczności, gdzie każdy bierze odpowiedzialność za tworzenie kochającego środowiska. Przyznaje dzieciom role m.in. “policjanta” czy “asystenta prezydenta”, by dać im poczucie odpowiedzialności. Efektem jest autobus zapełniony dziećmi, które czują się kochane i ważne.
Kierowca jak ojciec
Entuzjazm Jenkinsa jest widoczny na pierwszy rzut oka, kiedy z wielkim uśmiechem mówi: “To są moje dzieci. To jest moja wspólnota. Kocham je wszystkie”. Swoją sympatię mężczyzna wyraża nie tylko w prezentach wręczanych na specjalne okazje (i finansowanych z własnej kieszeni), ale przede wszystkim poświęcając czas, by poznać swoich podopiecznych.
Uczeń piątej klasy Ethan Ingle – którego rodzice rozwiedli się, gdy miał cztery lata – nie waha się powiedzieć o Curtisie: “to ojciec, którego zawsze chciałem mieć. W pewnym sensie chciałbym, żeby mój tata taki był”.
Może korci was, żeby zapytać, co Curtis dostaje w zamian za swoje wysiłki. Nie jest to przecież praca satysfakcjonująca pod względem finansowym. Najlepszą zapłatą jest jednak dla kierowcy widok szczęśliwych dzieci. To prawdziwie inspirujący człowiek, który pokazuje, jak duże znaczenie każdy z nas może odegrać w życiu innych, dokładnie tam, gdzie jest, po prostu nie szczędząc czasu na to, by się naprawdę troszczyć.