Ten prosty dwuetapowy proces naprawdę pomaga obniżyć codzienny stres i poprawić relacje rodzinne.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Podczas roku szkolnego myślałam, że spędzam dużo czasu w samochodzie. Pomiędzy trzema różnymi porannymi przystankami i trzema różnymi popołudniowymi, wydawało się, że jestem w samochodzie godzinami. Ostatniego dnia szkoły pamiętam, jak myślałam: „Dzięki Bogu, na jakiś czas mam przerwę od samochodu!”.
Naiwna Calah. Nie miałam pojęcia, co mnie czeka.
Stres, który zasłania rzeczywistość
Między różnymi obozami, sportem, przyjaciółmi i wakacyjną szkołą biblijną spędziłam dwa razy więcej czasu w samochodzie niż podczas roku szkolnego. Pierwsze dwa tygodnie lata doprowadziły mnie do szaleństwa. Cały czas byłam sfrustrowana zarówno przez to, jak wiele różnych podróży robiłam każdego dnia, jak i przez to, ile trwały te podróże. Ta irytacja dotknęła także moich rozmów z dziećmi, kiedy byliśmy w samochodzie i je odwoziłam. Działo się coraz gorzej, aż pewnego dnia mój 6-letni Lincoln powiedział cichym głosem: “Mamo, w porządku, jeśli nie zabierzesz mnie dziś do szkoły biblijnej. Mogę zostać w domu, żebyś mogła pracować”.
Bezinteresowność mojego małego chłopca była wyraźnym przeciwieństwem mojego własnego pochłaniającego egoizmu. Od razu się zawstydziłam, uderzona tym, jak bardzo dojrzały i współczujący był mój syn w tej chwili. Bardziej niż ja.
“Nie, koleżko – powiedziałem do Linca, chwytając jego wzrok w lusterku wstecznym. – Przykro mi, że jestem zrzędliwa. Szkoła biblijna jest dla ciebie ważna, a to oznacza, że jest też dla mnie ważna. Przepraszam, że jestem samolubna – chcę cię zabrać do szkoły biblijnej. Jego mała twarz rozjaśniła się w uśmiechu, kiedy to powiedziałam, a on wybaczył mi szybko. Przez resztę drogi rozmawialiśmy o jego ulubionej części szkoły biblijnej – zapamiętywaniu wersetu Pisma Świętego z danego dnia.
Wracałam do domu w zamyśleniu, myśląc o tym, jak wiele dowiedziałam się o moim synu w tej 7-minutowej rozmowie, po tym, jak wyciągnął mnie z własnego egoizmu wywołanego stresem. Zdałam sobie sprawę, że mam dwie możliwości: mogłabym nadal postrzegać te podróże jako niedogodność, przerwę w moim dniu i uszczerbek dla mojej pracy, lub mogłam spojrzeć na nie jako na możliwości – spędzić czas z moimi dziećmi, modlić się lub po prostu jeździć i cieszyć się rzadkim spokojem i ciszą.
Co ci daje stresowanie się?
Pomogła mi zmiana mojej perspektywy, ale nie było to niezawodne. Były jeszcze chwile, kiedy czułam, że stres się wzmaga i zaczyna mnie przytłaczać – i w tych chwilach musiałam polegać na technice, którą mój tata wykorzystywał przez całe moje życie. Nazywam to „snapem rzeczywistości”. Kiedy jedno z nas było przytłoczone stresem, drugie zadawało dwa pytania: Czy jest teraz coś, co możesz zrobić, aby zmienić tę sytuację? A jeśli nie, to czy stresowanie się i martwienie uczyni tę sytuację lepszą czy gorszą?
To proste pytania, ale zawsze pomagają mi wrócić do rzeczywistości. Łatwo jest wyrwać się z trybu stresu, gdy zdasz sobie sprawę, że nic ci on nie daje, tylko pogarsza sytuację, a kiedy już się z tego wyrwiesz, twój umysł będzie mógł wybrać lepszą ścieżkę – czy to rozmowa z dziećmi, czy spokojny czas modlitewny. Tak czy inaczej, znalezienie spokoju lepiej przygotuje cię do radzenia sobie z tymi stresorami.
Czytaj także:
5 wskazówek, jak zmniejszyć stres związany z przeprowadzką
Czytaj także:
Stresujesz się w pracy? Idź na pielgrzymkę!
Czytaj także:
Izabela Dąbrowska: Śmiech to najlepsze lekarstwo na stres [wywiad]