Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Bailey Jean Matheson zmarła w wieku 35 lat. Kiedy dowiedziała się, że pozostały jej najwyżej dwa lata życia, postanowiła jak najlepiej wykorzystać czas, który jej pozostał.
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Bailey Jean Matheson pochodziła z miejscowości Lakeside w Nowej Szkocji (Kanada). W 2017 roku zdiagnozowano u niej mięsaka gładkokomórkowego, nowotwór tkanki miękkiej. Dokładna przyczyna jego powstania nie jest do końca znana.
Kobieta nie miała wielkich szans na wyzdrowienie, a na operację było już niestety za późno. Lekarze powiedzieli jej, że gdyby choroba została wykryta wcześniej, być może miałaby szansę na wyleczenie.
Zawsze była radosną i uśmiechniętą dziewczyną, prowadziła aktywne życie. W pewnym momencie zaczęła uskarżać się na bóle brzucha niewiadomego pochodzenia.
Na początku lekarze myśleli, że dziewczyna cierpi na problemy trawienne. Ale potem Bailey wyczuła guzek po lewej części brzucha…
Zawsze ceniłam przyjaźnie
Bailey do końca nie pozwoliła, by rak ją złamał. Podeszła do swojej sytuacji w wyjątkowy sposób. Lekarze dawali jej rok życia, a ona przeżyła jeszcze 2,5. Po otrzymaniu bolesnej diagnozy wyjechała wraz ze swoimi przyjaciółmi na wakacje. Chciała spełnić swoje marzenia o podróżowaniu. Odwiedziła kilka krajów europejskich, m.in. Francję, Portugalię, Grecję, Maroko, Czarnogórę. Była dwukrotnie na koncercie swojego ulubionego zespołu Coldplay. Podczas wyjazdu – idąc za pomysłem Bailey – wszyscy jej przyjaciele zrobili sobie tatuaże w kształcie serca.
Jeszcze przed chorobą prowadziła działalność gospodarczą o nazwie „Age Defying Esthetics”. Była kosmetyczką. Niestety, pięć miesięcy po usłyszeniu dramatycznej diagnozy musiała przestać chodzić do pracy.
Bailey zrezygnowała z dalszego leczenia, które i tak zdaniem lekarzy, nie przyniosłoby wymiernych korzyści zdrowotnych.
„Martwiła się, że podczas chemioterapii jej jakość życia znacząco spadnie, dlatego postanowiła zająć się sprawami, które naprawdę chciała zrobić” – mówi w jednym z wywiadów jej chłopak Brent. Wiedziała, że ma mało czasu i musi go w pełni wykorzystać.
Napisała własny nekrolog, który został opublikowany w „The Chronicle Herald” w dniu jej śmierci, czyli 5 kwietnia 2019 roku. Przed jego spisaniem powiedziała swojej przyjaciółce Julie Garirigan: „Nie chcę, by brzmiało to jak normalny, nudny nekrolog. Chcę, żeby to była wiadomość dla wszystkich, których kocham”. Dziewczyna podsumowuje w nim swoje życie.
Matheson pisze m.in. o tym, jak jest wdzięczna wszystkim, którzy w pewnych momentach życia pojawili się na jej drodze. „Dziękuję moim przyjaciołom – zawsze ceniłam swoje przyjaźnie bardziej niż cokolwiek innego, ponieważ nigdy nie miałam własnego rodzeństwa” – czytamy.
Chciała, żeby najbliżsi wiedzieli, jak bardzo byli dla niej ważni i jak pomogli jej w życiu. Napisała także słowa podziękowania skierowane do swojego chłopaka Brenta: „Nie mogłam prosić o lepszego człowieka, który byłby u mojego boku (…). Jesteś niesamowitą osobą i każdy kto cię zna, ma wiele szczęścia”.
W nekrologu Bailey wspomniała też rozmowy, podczas których mama mówiła jej, że strata dziecka to dla rodziców najtrudniejsze z doświadczeń.
Dzięki przesłaniu żyje w sercach innych
Spisany przez nią nekrolog dociera do ludzi na całym świecie i jest świadectwem na to, jak cennym i niezastąpionym darem jest życie. „35 lat – to nie wydaje się zbyt długo, ale do cholery, było dobrze” – napisała na początku. Na końcu zaś umieściła wpis: „Nie bierz drobnych spraw tak na poważnie i żyj”.
Jedna z kobiet mieszkająca na Hawajach tak skomentowała tekst, który pozostawiła Bailey: „Sama jestem matką dwóch córek. I chciałabym podziękować jej rodzicom z głębi serca, za tak piękne podniesienie mojego ducha. Teraz znasz odpowiedź na największe pytanie życia. Odpoczywaj w pokoju”.
Ostatnia wiadomość Bailey Matheson, którą pozostawiła po sobie, wciąż będzie żyła wśród tych, którzy ją przeczytają.
Korzystałam: womenshealthmag.com; nypost.com; ca.style.yahoo.com
Czytaj także:
Kaczkowski, Kapuściński, Kossak… – czyli książkowe testamenty
Czytaj także:
Testament zakonnicy: 10 rzeczy, których nigdy nie będę żałować przed śmiercią
Czytaj także:
10 najważniejszych rzeczy, których nauczyłem się po śmierci synka