Powstaje film o ks. Janie Ziei, kapelanie Legionów, duszpasterzu Armii Krajowej, Szarych Szeregów. Zagra go Andrzej Seweryn. Rozmawiamy ze scenografem filmu, Wojciechem Żogołą. Trwają prace przy filmie o ks. Janie Ziei (1897-1991), kapelanie Legionów, duszpasterzu Zakładu dla Ociemniałych w Laskach, Armii Krajowej, Szarych Szeregów i Batalionów Chłopskich. Ks. Zieja walczył o prawa człowieka i współtworzył Komitet Obrony Robotników. Urodził się na Kielecczyźnie jako syn ubogich rolników, studiował w Warszawie i Rzymie. Był działaczem społecznym i publicystą, a w swoim życiu wyznawał moto: „Nigdy nie zabijaj nikogo”.
Reżyserem filmu jest Robert Gliński, zaś autorem zdjęć – Witold Płóciennik. Za scenografię odpowiada Wojciech Żogała, który pracował wcześniej m.in. przy takich produkcjach jak: „Bogowie” o słynnym kardiochirurgu, profesorze Zbigniewie Relidze czy „Kurier”, który opisuje losy Jana Nowaka-Jeziorańskiego. W roli ks. Ziei zobaczymy Andrzeja Seweryna, zaś młodego Zieję zagra Mateusz Więcławek. Filmowcy realizowali zdjęcia m.in. w Lublinie, Nałęczowie, Kazimierzu Dolnym i w Sanktuarium Matki Bożej w Wąwolnicy. W rolach statystów wystąpili mieszkańcy Lublina.
Jolanta Tokarczyk: Czy dużym wyzwaniem okazał się dla ciebie film o ks. Ziei?
Wojciech Żogała: Realizacja tego filmu fabularnego była wymagająca, choć zaczęło się dość „niewinnie” – kiedy przeczytałem scenariusz, pomyślałem, że będzie to standardowy film historyczny, którego bohater w retrospekcjach opowiada o swoim życiu. Kiedy jednak zaczęliśmy analizować scenariusz, okazało się, że zanosi się na pracę przy bardzo poważnym filmie, a wyzwania były nie mniejsze niż przy „Kurierze” w reżyserii Władysława Pasikowskiego, przy którym niedawno pracowałem.
Czas akcji jest bardzo rozległy – od przedwojnia [ks. Zieja urodził się w 1897 roku – przyp. red.] po etap wojny bolszewickiej, drugiej wojny światowej, wybuch powstania warszawskiego, a wreszcie lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte ubiegłego wieku. Ponadto film zrealizowany został w szybkim tempie – pierwsze rozmowy z produkcją zaczęły się przed świętami Bożego Narodzenia 2018 roku, zaś 13 lutego tego roku padł pierwszy klaps w dekoracji, którą zbudowałem na hali zdjęciowej.
Autorem zdjęć jest Witold Płóciennik, który w ciekawy sposób pokazał duże sceny batalistyczne, ale wyzwaniem okazały się też mniejsze obiekty zdjęciowe. Obiekty sakralne kręciliśmy głównie w Warszawie w autentycznych lokacjach: w Pałacu Prymasowskim, gdzie realizowaliśmy scenę aresztowania kard. Stefana Wyszyńskiego, w Klasztorze Wizytek, gdzie mieszkał długo. Nie zawsze była potrzeba odtwarzania zdjęć w autentycznych lokacjach, bo na przykład wejście do klasztoru nakręciliśmy u Wizytek przy Krakowskim Przedmieściu, ale wnętrze obiektu będącego kopią mieszkania u Wizytek zbudowaliśmy już na hali zdjęciowej. Dawne ulice odtwarzaliśmy zaś na ul. Starej w Warszawie. Sporo zdjęć, zwłaszcza dawną wieś, nakręciliśmy też w Lublinie i okolicach.
Czy fakt, że film opowiada o duchownym, generował inny styl pracy niż przy filmach, których bohaterami są osoby świeckie?
Nie, pracowaliśmy jak zazwyczaj przy realizacji filmu fabularnego, ale różnice wynikały z konieczności filmowego uprawdopodobnienia wielu okoliczności. Mieliśmy na planie konsultanta, który czuwał nad zachowaniem autentyczności w tym zakresie. Ciekawie było zderzenie z wieloma aspektami, które często są obce osobom świeckim: inaczej wyglądał kościół przedsoborowy, inaczej po soborze, inny był sposób sprawowania liturgii, więc dużo szczegółów, o których moglibyśmy – jako osoby świeckie nie wiedzieć, musiało zostać zachowane i uprawdopodobnione filmowo. To niewątpliwie ciekawe doświadczenie artystyczne, które z pewnością zaprocentuje w kolejnych filmach.
Read more:
Łamał schematy, jednych zaskakiwał, innych gorszył. Historia niezwykłego ks. Jana Ziei
Read more:
Najwyższa ofiara Heleny Kmieć. Mocne świadectwo pokazane w nowym filmie dokumentalnym
Read more:
Kierowała kliniką aborcyjną i… nawróciła się. Powstał film o Abby Johnson!