Ktoś kiedyś powiedział – bywa, że godziny z dzieckiem się dłużą, lata zaś zawsze przelatują nie wiadomo kiedy. Nie masz podobnego odczucia?
Przekazując darowiznę, pomagasz Aletei kontynuować jej misję. Dzięki Tobie możemy wspólnie budować przyszłość tego wyjątkowego projektu.
Mam trzy latka – jestem duży!
„Dzieci tak szybko rosną” – kto z nas w dzieciństwie nie słyszał tych słów? Kiedy słyszałam je jako mała dziewczynka, wydawało mi się, że to tylko takie błahe rodzicielskie mądrości. Przecież każde dziecko w końcu chce być już duże i nie ma w tym nic dziwnego. Dla dziecka może nie, ale dla rodzica – który jeszcze wczoraj całował stopy uroczego bobasa, a dzisiaj patrzy, jak ten bobas dorasta – tak.
Widzę to dopiero teraz, kiedy dane mi było zostać mamą. Przeglądam zdjęcia mojego dziecka i pytam sama siebie, gdzie jest ten słodki maluch, który dopiero co ślinił gryzak na przywitanie pierwszego ząbka, a teraz szczerzy się do nas całym plikiem mleczaków, gdy coś przeskrobie. Na każde takie wspomnienie łza kręci się w oku i jednocześnie pojawia się bunt – jak to zatrzymać?
Poniesiesz ten kamyk, mamo?
Wierzę, że jeśli postaramy się łapać jak najwięcej dobrych chwil z naszymi dziećmi, wspomnienia zostaną i w nas, i w nich – na zawsze. Niektóre dość wyraźnie odbiją się w naszej pamięci i będą nam towarzyszyć przez całe życie, innym możemy trochę pomóc, dzięki kolekcjonowaniu pamiątek tych dni.
Może to będzie tylko kamyk znaleziony na plaży przy zachodzie słońca na rodzinnych wakacjach, może zasuszony kwiatek znaleziony na łące i niesiony dla mamy jak największy skarb, może tandetna figurka kupiona z myślą o rodzicach ze szkolnej wycieczki – nieważne, niech będzie to cokolwiek, co sprawi, że uśmiechniemy się na myśl o tamtym wydarzeniu.
Gromadzenie takich rzeczowych wspomnień, tworzenie rodzinnych albumów ze zdjęciami, notatek, wspólnych pamiętników – to wspaniała tradycja dla rodziny i piękna pamiątka na lata. Takie znaki zewnętrzne pokazują naszym dzieciom, jak cenne są dla nas chwile spędzone z nimi, i że nawet najdrobniejsze prezenty od nich mają dla nas bezcenną wartość.
Małe i wielkie szaleństwa
Wspomnienia, które na długo zapadają dzieciom w pamięć, to często jakieś szalone pomysły, kiedy rodzic przestaje być na chwilę wyrocznią sprawiedliwości i schodzi do poziomu dziecka, chcąc poprawić mu nastrój, urozmaicić dzień albo po prostu się rozerwać.
Pamiętam, jak na rekolekcjach prowadzący – rodzice ośmiorga dzieci – opowiadali nam, że ojciec musiał kiedyś zostać sam z dziećmi, bo mama była w szpitalu. Pozwolił im wtedy siedzieć do późna. Trochę się nudzili i tata zapytał: Dzieciaki, co robimy? A na to najmłodsze: Jedźmy do McDonalda! Oczywiście wszyscy podłapali pomysł, zapakowali się do busa i niemal środku nocy wyruszyli do restauracji. A że niektórzy byli w kapciach i piżamach, zamawiali z auta. Podobno wzrok kasjerki słuchającej zamówienia każdego kolejnego dziecka po kolei – bezcenny.
W każdym razie te dzieci, niektóre już jako dorosłe osoby, opowiadają, że pamiętają to do dziś. Może z pozoru niewielka rzecz, ale dla nich wtedy to była wspaniała przygoda.
Rodzicielskie rozterki
Jako rodzice stoimy w pewnym rozkroku. Z jednej strony (szczególnie na początku rozwoju dziecka) oczekujemy na jego kolejne postępy, nie możemy się pewnych etapów doczekać. Z drugiej jednak później z rozrzewnieniem wspominamy pierwsze wspólne dni, radość z pierwszego uśmiechu, z pierwszych kroków, z pierwszych słów.
Moja mama często powtarzała, że tak szybko rośniemy i się zmieniamy – teraz już wiem, co miała na myśli. Nie zatrzymamy tego, możemy jednak robić wszystko, co w naszej mocy, aby łapać perełki dnia codziennego z naszymi dziećmi, bo kiedyś tylko te perełki nam zostaną.
Czytaj także:
Bóg jest świetnym pedagogiem. A ja czułam się jak dziecko…
Czytaj także:
Kary i nagrody naszego dzieciństwa stają się dorosłymi nawykami
Czytaj także:
Podróżowanie z małym dzieckiem bez elektroniki – o co zadbać?